Najpotężniejsze firmy internetowe, takie jak Facebook i Google przychylnie patrzą wykorzystanie ich usług przez mniejsze firmy. Jednak taka działalność jest narażona na dodatkowe ryzyko: kolizji z interesami potentata. W ten sposób Google dąży do pozbawienia pracy specjalistom od pozycjonowania, starając się oferować samemu konkurencyjne usługi (a przy okazji modyfikując algorytmy, aby utrudnić tym, którzy chcieliby pozycjonować „na dziko”). Tą samą drogą podąża Facebook, wypychając z rynku specjalistów od social media.

Przed wojną to panie było, że ho..., ho...

Chyba każdy, kto dostatecznie długo żyje na tym świecie, zetknął się z kimś, kto tak opowiadał. Kiedy jednak w analogiczny sposób opowiadają naukowcy, to niestety jest to dowód na ich infantylność i brak zdolności do zmierzenia się ze współczesnością.

Na tej zasadzie ekonomiści od jakiegoś czasu prezentują „Ustawę Wilczka” jako „lek na sytuację ekonomiczną w Polsce”. Prym wiodą tutaj eksperci z „Centrum im Smitha”.

Nie ma wątpliwości co do tego, że ta ustawa wprowadziła w Polsce wolność gospodarczą i pozwoliła nam przetrwać rządy „Balcerowiczów”, które nastąpiły po 1989 roku. Czy można jednak wejść dwa razy do tej samej wody?

Antoni Macierewicz bywa bardzo irytujący, gdy w miejsce prawdy przedstawia swoje mniemania. Dla przykładu zaraz po opublikowaniu raportu Millera nazwał go kłamliwym, a potem dopiero zabrał się za szukanie dowodów kłamstwa. Mafia nie zostaje mu dłużna, organizując polowanie z nagonką – dokładnie tą samą metodą. Ostatnio oskarżono go o ujawnienie tajnego dokumentu tłumaczce, która nie miała takich uprawnień. Dowodem ma być umowa, która jednak ma datę późniejszą, niż data upublicznienia dokumentu. Nic nie szkodzi – mówią mafiozi. Na pewno są inne dowody. Tak samo jak z całą pewnością są dowody na smoleński zamach.

 

Przynajmniej co do jednego osiągnęli Polacy konsensus: metod dochodzenia prawdy. Najpierw napluć, a potem poszukać uzasadnienia. Ostatecznie i tak zwycięży „prawda” tego, kto będzie miał władzę.

 

Profesor Antoni Dudek w rocznicę stanu wojennego analizował wpływ tych wydarzeń na przedstawicieli „Solidarności” po 1989 roku - z Wałęsą i Mazowieckim na czele. Uzasadnił ich brak odwagi „syndromem stanu wojennego”. Oni prawdopodobnie nie wierzyli w trwałość przemian, aż do rozpadu ZSRR. To są przypuszczenia (choć bardzo prawdopodobne). Pewnym natomiast jest, że zgodnie z „doktryną szoku” Balcerowicz, Lewandowski i inni doktrynerzy starali się równolegle dokonać przemian gospodarczych, które uniemożliwiłyby powrót do socjalizmu. Te dwie siły: tępi doktrynerzy w gospodarce i tchórzliwe chłoptasie w polityce przesądziły o losach Polski.

Papież Franciszek w „Orędziu na Dzień Pokoju” zwraca uwagę na wojny ekonomiczne, które bywają równie okrutne, jak walki zbrojne. „Następowanie po sobie kryzysów gospodarczych powinno doprowadzić do odpowiedniego przemyślenia modeli rozwoju gospodarczego i do zmiany stylu życia. Obecny kryzys, pomimo swych poważnych konsekwencji dla życia ludzi, może też być dobrą okazją do ponownego wdrażania cnoty roztropności, umiarkowania, sprawiedliwości i męstwa. Mogą one nam pomóc przezwyciężyć trudne chwile i odkryć na nowo braterskie więzi, łączące nas nawzajem, zachowując głęboką ufność, że człowiek potrzebuje i jest zdolny do czegoś więcej niż tylko maksymalizacja własnego indywidualnego dobra. Nade wszystko cnoty te są niezbędne do budowania i utrzymywania społeczeństwa na miarę ludzkiej godności”.