Pod tekstem Joanny Solskiej „Dlaczego na zielonej wyspie nie ma pracy” ktoś umieścił komentarz oddający bardzo dobrze istotę sporów o tak zwany rynek pracy:

Czas wprowadzić w Polsce niewolnictwo - powinno się sprawdzić nawet w usługach! Będzie to system którego pracodawcy nie będą musieli i chcieli omijać. Chociaż też będą się skarżyć na jego małą elastyczność - co jest oczywiście uzasadnione. Tak więc, powinna być opcja, że nie pracujących niewolników przejmuje na utrzymanie państwo lub muszą wyżywić się sami -czyli system elastyczny niewolnik. Będzie to wkład naszych "elit" do rozwoju nowoczesnego świata! Tylko taka elastyczność zapewni chęć inwestowania w Polsce!  

Dzisiaj zmarł podobno jeden z Wielkich Przywódców. Ciekawe ile osób naszła przy okazji refleksja, że śmierć jest osobistą tragedią, ale w wymiarze społecznym przestaje być straszna?

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów funkcjonowania Hollywood jest produkcja podróbek (remake). Gdy więc na businessinsider.com znajdujemy zestawienie 10 podróbek lepszych od oryginału, trudno nie wspomnieć szeregu przykładów wybitnych europejskich filmów, które zostały przetworzone w amerykańskie „coś”. Nie dziwi to w wypadku dramatów takich jak „Cena strachu”, czy „Okruchy życia”. No bo pokazanie emocji w komiksie na łatwe nie jest. Ale oni nawet filmy sensacyjne potrafią spieprzyć, pozbawiając pierwowzór klimatu (vide Dzień szakala, czy „Nikita”). Twórca ostatniego ze wspomnianych filmów sam wyszedł naprzeciw amerykańskim oczekiwaniom, kręcąc specjalnie dla nich inną wersję zakończenia „Wielkiego_błękitu”.

Ale wszystkie te „dzieła” bije na głowę remake francusko-holenderskiego filmu „Zniknięcie”. Jeden z komentarzy, który chyba oddaje sprawiedliwość obu dziełom: „Aż mi się nie chce pisać bo przez głowę przelatują mi takie słowa że ten topic się nie ukaże. Nie raz myślę że już widziałem najgorsze przekręty w kinie a twórcy holywoodu wciąż mnie zaskakują. Ludzie po prostu obejrzyjcie oryginał! To co tutaj prezentują to jest za przeproszeniem jedno wielkie g...o a nawet gorzej - to jest jeden wielki "hamerykański" remake! Sieka dla amerykańskich pożeraczy popcornu przyrządzona tak żeby przypadkiem w mózgu im nie pękła żyłka”.

 

 

Niemcy o swojej gospodarce: „Jej fundamentem po drugiej wojnie światowej stał się system ekonomiczny zwany społeczną gospodarką rynkową, który przyczynił się do tzw. cudu gospodarczego lat 60., a który nadal ma decydujący wpływ na funkcjonowanie niemieckiej gospodarki.”

Wszystko to prawda, ale jakby trochę niepełna.

W czasach „cudu gospodarczego” pomogła Niemcom …. demilitaryzacja. Gospodarka została przestawiona na cele cywilne i wolny rynek po prostu musiał zadziałać (zwłaszcza, że otworzył się rynek na eksport do USA zaangażowanego w wojnę w Korei).

Nie bez znaczenia są też miliardy zagrabione w całej Europie w czasie XX wojny światowej. Bilans wojny był dla Niemiec korzystny – pomimo klęski militarnej. Pomogła w tym zimna wojna, która zatrzymała planowaną częściową dezindustrializację.

Na koniec warto wspomnieć o wymianie marki na euro po zaniżonym kursie. Ich gospodarka stała się dzięki temu bardziej konkurencyjną.

 

 

Według samego FED, ta instytucja niewiele różni się w swym działaniu od NBP. Jej głównym celem jest umożliwienie wymiana (taka wielka Izba Clearingowa, jak nasz KIR). A wypracowany przy okazji zysk w zdecydowanej większości wpłacany jest do kasy rządu. Według businessinsider.com tylko $1,6mld z wypracowanych w ubiegłym roku $90,5 mld zysku poszło na dywidendy. Resztę wpłacono do kasy rządu (konkretnie US Treasury). Umieszczenie takiej informacji w artykule zatytułowanym „Oto, kto naprawdę jest właścicielem Rezerwy Federalnej”, sugeruje, że głównie amerykański rząd. Informacji o prawdziwych właścicielach próżno szukać. Tego tekstu w żaden sposób nie można traktować jako odpowiedzi na druzgocącą krytykę autora „Wojny o pieniądz”, Song Hongbinga. Nawet jeśli dostrzegamy przemilczenia i jednostronność książki chińskiego ekonomisty, robi ona wrażenie solidnego opracowania. Tymczasem teksty takie jak cytowany artykuł w businessinsider.com, to płytkie i przez to fałszywe wypracowanie na poziomie liceum. Pomniejsza on przede wszystkim absolutnie kluczową rolę FED jako instytucji emitującej pieniądze.