W naszej Europie obowiązują wysokie standardy, a uleganie stereotypom jest cechą resztek prymitywów, którzy do tych standardów nie dorośli. Ale bynajmniej nie dotyczy to urzędników ani mediów!

Widać to dobrze na przykładzie odbierania Romom jasnowłosych dzieci, które nijak nie pasują do urzędniczego wzorca „Cygana”.

Oto relacja na ten temat na jednym z polskich portali: „Irlandzcy policjanci odebrali cygańskiej parze 7-letnią blondwłosą dziewczynkę. Dziecko, które jak wykazały testy DNA, nie jest potomkiem pary, z którą przebywało, jest pod specjalistyczną opieką. […] To kolejne zdarzenie, w którym w cygańskiej rodzinie znaleziono jasnowłose dziecko, które nie jest dzieckiem osób, które tak twierdzą. Podobny przypadek w Grecji wywołał reakcję tysięcy osób, które twierdzą, że są rodzicami odnalezionego dziecka, bądź chcą pomóc w ich odnalezieniu”.

 

 

Tymczasem prawda jest taka, że przypadek irlandzki zakończył się zwróceniem dziecka po tym, gdy testy DNA wykazały że jednak dziecko rzeczywiście jest rodziców z którymi legalnie przebywało (rodzice mieli zresztą świadectwo urodzenia). W przypadku Romów z Grecji prawowitymi rodzicami okazała się inna para Romów – z Bułgarii, a dziecko nie zostało bynajmniej porwane. Warto przyjrzeć się ilustracjom do relacji na ten temat. Dobra ilustracja – jak naprawdę wyglądają „Europejskie standardy”.

 

 

Portal wgospodace.pl publikuje krytykę emerytur obywatelskich pióra Macieja Bitnera. Odwieczne pytanie finansistów: „czy nas na to stać?” jest w tym wypadku dodatkowo śmieszne z tego powodu, że stawia je „Specjalista Instytutu Misesa”. Szkoła Austriacka tym różniła się od „szkoły finansistów” (którzy bez wyjątku od Friedmana biorą swój początek), że centralne miejsce zajmuje w niej zagadnienie pracy. A więc „nie stać nas” trzeba przetłumaczyć jako: nie damy rady wyprodukować tyle chleba, kartofli, papieru toaletowego, seriali telewizyjnych, i czego tam jeszcze emerytom potrzeba. To jest oczywiście brednia niesłychana i tylko „główny ekonomista” czegoś tam może takie coś wypisywać, bez obawy, że go ktoś śmiechem zabije.

Gdyby ten człowiek miał choć odrobinę uczciwości lub inteligencji, napisałby po prostu, że system finansowy nie jest po to, aby można się było dobrami wymieniać, mając na uwadze etyczną zasadę, że każdemu należą się godne warunki życia, ale po to, aby wybrańcy (a więc głównie finansiści) mogli się bogacić kosztem całej reszty.

System emerytur obywatelskich z powodzeniem funkcjonuje w Australii i Kanadzie. Czemu nie może funkcjonować w Polsce?

Stwierdzenie „nie stać nas” można zrozumieć tylko wówczas, jeśli je uzupełnimy do „nie stać nas na wprowadzenie systemu finansowego, który zapewni normalne funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki. Być może to jest prawda, ale wówczas to „nie stać nas” oznacza po prostu bankructwo państwa. Skoro ono zbankrutowało, to należy pomyśleć o tym, jak uchronić społeczeństwo przed skutkami tego bankructwa, a bankierom powiedzieć: sorry. Panu finansiście to się w głowie nie mieści, dlatego uważa, że na emerytury nas nie stać, a na płacenie dziesiątek (a już wkrótce pewnie setek) miliardów haraczu rocznie – to i owszem.

Firma Apple jest mocno krytykowana z powodu absurdalnie wysokich cen swoich produktów. Ceny iPadów sięgają 500 dolarów, Mac Pro kosztuje około  $3k. Tymczasem porównywalne produkty konkurencji kosztują odpowiednio $300-$400 (za tablety) i od $1k do $1,5k za-notebooki. Nic więc dziwnego, że ceny Apple są określane jako absurdalne, a dziennikarz pisze, że Apple nadal wie jak robić fajne urządzenia, ale stracił orientację w ich wycenie.

Problemem Apple jest jednak to, jak obniżyć ceny, nie rezygnując z opinii „najcenniejszej marki na świecie”. Pierwszą próbą obniżenia cen było wprowadzenie na rynek tańszych iPhonów w plastykowej obudowie. To jednak spotkało się ze sporą krytyką i zainicjowało dyskusję na temat sensowności inwestycji w markę Apple.

Kolejnym ruchem Apple jest zapowiedź udostępnienia za darmo wszystkim użytkownikom urządzeń Apple nowego systemu operacyjnego. Jest to oczywisty cios w model sprzedaży Windows 8, który zostanie jedynym płatnym systemem na rynku.

 

Kiedyś firma Microsoft pozwoliła przetrwać Apple w trudnych czasach. Teraz otrzymuje mocny cios. Biznes to biznes....

Pani posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska „jest zdania, że narzucenie Sejmowi obowiązku pracy nad każdym projektem obywatelskim jest nieracjonalne i zakłóca relacje między Sejmem, rządem i prezydentem”. Każdy rozsądny człowiek rozumie, że głos społeczeństwa może przeszkadzać rządzącym w rządzeniu. Ale takich rzeczy się nie mówi! Parafrazując stare powiedzenie: lepiej milczeć i udawać demokratę, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. Chyba, że pani Kidawa - coś tam jest po prostu głupia i nie ma co się tu silić na parafrazy.....

 

 

Ciekawą, aczkolwiek bardzo jednostronną analizę sytuacji politycznej w USA publikuje portal wgospodarce.pl. Autor pisząc o wysokiej wiarygodności Tea Party wśród zwolenników, zapomniał podać ilu ich jest (sondaże wskazują na 20-30%). Prawie dwa razy więcej ten ruch ma zdeklarowanych przeciwników. Należy przy tym wziąć pod uwagę to, że ataki establishmentu na ten ruch są tak mocne, że nawet ataki PO na PiS wydają się przy tym łagodne.

 

Największym jednak problemem w obu przypadkach (Tea Party i PiS) jest to, że głównymi aktywami w obu przypadkach są dobre chęci. Dynamika prawicowego ruchu w USA - wedle opinii wyrażonej w komentowanym tekście – ma polegać na zdobyciu większych wpływów politycznych i skłonienie polityków do reform. Dynamika PiS podobnie – bazuje na niezadowoleniu mas. To jednak odrobinę mało.