Długi weekend to idealny okres do promowania inicjatywy ludzi z kręgu Leszka Balcerowicza, Okazuje się jednak, żadne media jakoś dziwnie umilkły na ten temat. Żadnych badań pokazujących wzrost poparcia? Żadnych proroctw ile to pan Petru zwojuje? Nic – ani na pierwszych stronach gazet, ani na portalach społecznościowych. Nawet krytyki! Chyba ostatnia informacja na ten temat na portalu wPolityce dotyczy plagiatu jaki prawdopodobnie popełnił Ryszard Petru (nie ulega wątpliwości, że NowoczesnaPL myli się z „Nowoczesna Polska”, co jest nazwą zastrzeżoną zacnego stowarzyszenia).

Dopiero pod wieczór na Salon24 opublikował tekst „Kim jest wkurzony Ryszard Petru”, z którego także Petru zadowolony raczej nie będzie. Czytamy w nim: z depesz Wikileaks dowiadujemy się, że Petru był w swojej karierze także nieformalnym doradcą premiera Donalda Tuska i pośrednikiem między nim a Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Petru nie zaprzeczył tym rewelacjom.

Ten nagły brak zainteresowania może być tylko ciszą przed burzą. Marketingowcy dobrze wiedzą, że jeśli produkt ma kiepskie wejście, to trzeba zdjąć go z rynku i zrobić nowe otwarcie z większym przytupem.

Wykorzystajmy tą chwilę oddechu na przyjrzenie się największemu „dziełu” Ryszarda Petru. To on był jednym z twórców OFE. A raczej wykonawców – bo jak mówi Pani Profesor Leokadia Oręziak „OFE to genialnie zaplanowana akcja wielkich korporacji finansowych”.

Pani Kopacz otworzyła w tym tygodniu biurko i bardzo się zdziwiła. Jakiś dwa miliardy? Jak to się szczęśliwie składa… Damy ludziom podwyżkę i znów na nas zagłosują! Cieszmy się: „Rząd znalazł 2 miliardy. Budżetówka dostanie wyczekiwane podwyżki”. Co prawda podwyżki planuje dopiero w 2016 roku, ale w końcu teraz są inne polne wydatki (jak utrzymanie armii hejterów na przykład).

Ukazało się polskie tłumaczenie raportu „REFORMA MONETARNA. Lepszy system monetarny dla Islandii” autorstwa Frosti Sigurjónssona. Tłumaczenie wykonał Krzysztof Lewandowski z fundacji Jesteśmy zmianą. To bez wątpienia jeden z najważniejszych tekstów w historii, dlatego należą się wielkie podziękowania fundacji i tłumaczowi za tak szybkie udostępnienie go po polsku.

Głównym postulatem płynącym z tego raportu jest pozbawienie banków możliwości kreacji pieniądza poprzez zakaz akcji kredytowej w oparciu o kapitał zgromadzony na rachunkach bieżących.

W Polsce taka działalność jest głównym czynnikiem kreacji pieniądza (M1). Budzi to wątpliwości natury konstytucyjnej, która ustala monopol NBP na tego typu działalność (art 227 i 220).

Jednak w prawie bankowym wyłączność na emisję pieniądz została ograniczona do „emisji znaków pieniężnych” (zob.: http://jn.org.pl/jar-wadliwa-interpretacja-konstytucji-rzeczypospolitej-polskiej-zawarta-w-ustawie-o-nbp-oraz-jej-sprostowanie/ ). To nie jest wprost sprzeczne z konstytucją, ale brak jasnego zapisu, że NBP powierza te działania bankom komercyjnym powoduje, że mamy do czynienia z manipulacją w stylu „lub czasopisma”.

W UE podnoszone są głosy, że należy zrezygnować z pieniądza gotówkowego.

W tej sytuacji prawo NBP zostałoby zredukowane do zera.

Brak takich jasnych regulacji nie jest przypadkowy. Otwiera się bowiem pole na działanie międzynarodowego systemu monetarnego z ich regulacjami.

 

Po tajnej naradzie miłującej pokój i pojednanie przewodniej siły narodu, „czołowi politycy” PO dzielą się wnioskami. Iwona Śledzińska-Katarasińska mówiła w TV, że platformie została przyklejona „gęba”, a oni nie potrafili społeczeństwa przekonać, że nie są tacy źli.

Tymczasem „Rzeczpospolita” ujawnia, jak ma wyglądać to przekonywanie: PO zatrudniła internetowych hejterów. Setka ludzi + rodziny polityków będą w internecie przekonywać, że to PiS jest zły. Rola hejterów jest zawsze negatywna (nazwa wywodzi się od słowa „nienawiść”). Nijak więc nie da się w ten sposób przekonać społeczeństwa, że platformersi to aniołki, a nie żadna mafia. Na razie więc udaje się im jedynie ugruntować opinie o własnej głupocie.

Sądząc po komentarzach pod najnowszą informacją o Pawle Kukizie, platformerskie heitery poszły w internet. Efekty dość żałosne i łatwe do zidentyfikowania. Niemniej jakieś ostrzeżenia dla zwykłych użytkowników internetu by się przydały:


 

Andrzej Duda wygrywając wybory parlamentarne rozbudził nadzieje. Wydawało się, że Polacy mają dość polityki pełnej nienawiści. W tą atmosferę sprzeciwu wpisał się Paweł Kukiz, porywając za sobą rzesze młodych wyborców. Głośno sprzeciwiał się tworzeniu z Polaków wrogich obozów – porównując ich do Hutu i Tutsi. Wydawało się, że współgra to z wezwaniami Andrzeja Dudy i oto idzie nowe.

Ale minął ledwo tydzień, a pan Kukiz pokazał, że on potrafi przebić nawet najbardziej chamskie wybryki polityków. Zwracając się do posłanki Pawłowicz napisał między innymi:

A mówiąc poważnie - proszę przeczytać sobie to co w linku. Jeśli będzie miała Pani problem ze zrozumieniem to z całą pewnością znajdzie Pani nawet w swojej partii ludzi, którzy Pani wytłumaczą.

Prawda, że takiego jadu miłości nie powstydziłby się nawet Stefan Niesiołowski?

Tylko czy komuś potrzebny jest jeszcze jeden plujący błazen?

Bardzo trudno jest obecnie o optymizm. Być może jest ostatni moment, aby uniknąć w Europie wojennej zawieruchy. Obawy o utratę suwerenności wyraża Krzysztof Rak z Ośrodka Analiz Strategicznych, który wzywa do kompromisu. Chyba jednak Polsce bardziej potrzebna jest wymiana elit. Jeśli jednak ktoś wiązał nadzieję z tym, że wraz z Pawłem Kukizem wejdzie do polityki nowe pokolenie – ludzi szczerych i bezkompromisowych, musi się dzisiaj czuć okropnie głupio.