- Szczegóły
- Kategoria: Stan Bezprawia
Kto to jest profesor Płatek? I dlaczego ktoś tak głupi może mieć w Polsce tytuł profesorski?
Nagle „zapłatkowało się w mediach”. W „Dzienniku” tekst (na podstawie wywiadu Płatek w „Radiu Z”) o tym, że Mariusz Kamiński jest gorszy od Kiszczaka. W „Rzeczpospolitej” z kolei prawniczka dowodzi, że „pisanie prawa od nowa to zamach stanu” (to też na podstawie wywiadu). W „Wikipedii” piszą, że Monika Płatek to feministka i profesor wylęgarni lemingów. Nie należy się więc dziwić temu, że „karnista” dowodzi słuszności wyroku w konkretnej sprawie (afera gruntowa), „krzywdami” wyrządzonymi przez oskarżonego w innych sprawach (jak „krzywda” Beaty Sawickiej).
Bardziej interesująca jest teza o zamachu stanu: Ktoś, kto taką propozycję składa, jest niebezpieczny, groźny i nie ma pomysłu na rządzenie - […] taka osoba "nie wie, co robi".
Aby wypełnić ogólne zapowiedzi Magdaleny Ogórek treścią, zastanówmy się nad możliwym do zrealizowania algorytmem pisania prawa od nowa:
- Szczegóły
- Kategoria: Wojna cywilizacji
Kapitalizm i demokracja wydają się idealnie do siebie pasować. Demokratyczne społeczeństwa stanowią jednakowe dla wszystkich prawa, w obrębie których rozwijają się przedsiębiorstwa, współzawodniczące według jasnych reguł.
Przedsiębiorstwa nie mogą stanowić wprost swoich praw, a głos miliardera waży tyle samo, co głos nędzarza. Oczywiście poprzez lobbing, marketing i finansowanie partii politycznych, biznes ma wielki wpływ na politykę. Jednak po pierwsze nigdy to nie jest wpływ bezpośredni – zawsze wymagane jest przekonanie demokratycznej większości. Po drugie lobbing biznesu zazwyczaj musi być uzasadniony ekonomicznie (jeśli biznesmen lobbuje za jakimiś rozwiązaniami odległymi od gospodarki – robi to prywatnie). Po trzecie zaś wolna prasa czuwa, aby cały ten proces był transparentny.
Wszystkie kontrowersje związane z funkcjonowaniem biznesu w społeczeństwie można było ignorować akceptując odrębność lub neutralność aksjologiczną biznesu, albo odwołując się do fundamentalnych norm wspólnych dla całego społeczeństwa. To było stosunkowo łatwe, gdy akceptacja norm chrześcijańskich była w świecie zachodnim powszechna.
Co jednak zrobić w sytuacji, gdy finansowa i gospodarcza elita różni się w swych poglądach od (jeszcze) bogobojnego społeczeństwa? Czy ktoś zarabiający miliony dolarów miesięcznie nie powinien mieć dla tysięcy pracowników, których praca zależy od jego kaprysu, statusu równego Bogu?
To nie jest pytanie retoryczne, o czym boleśnie przekonały się ostatnio władze amerykańskiego stanu Indiana.
Historia ta jest związana z promowaniem „małżeństw homoseksualnych”. Na wielu drobnych przedsiębiorców padł strach w związku z agresywną promocją tej szopki, w której nie chcą oni uczestniczyć. Posypały się kary dla hotelarzy, którzy nie chcieli gejów traktować jak małżeństwa czy kwiaciarni, która nie chciała dostarczyć kwiatów na "gejowski ślub".
- Szczegóły
- Kategoria: Stan Bezprawia
Były szef CBA został skazany na 3 lata pozbawienia wolności (bez zawieszenia) za swój udział w „aferze gruntowej”. Warto więc przypomnieć, na czym polegała ta afera.
Działo się to w czasach "zbrodniczej" IV RP: Dwaj współpracownicy Leppera Piotr Ryba oraz Andrzej Kryszyński w kręgach biznesowych przechwalali się, że są w stanie załatwić odrolnienie każdego gruntu w Polsce. Tłumaczyli, że chcą "zrobić kilka strzałów za duże pieniądze". Wiadomość dotarła do CBA. Biuro postanowiło działać niekonwencjonalnie. Podstawiło przybocznym wicepremiera swoich ludzi, którzy wcielili się w role zamożnych biznesmenów.
"Przedsiębiorcy" udawali, że zależy im na odrolnieniu atrakcyjnej działki w Muntowie koło Mrągowa na Mazurach. Snuli plany zasypania części jeziora Juksty i postawienia tam miasteczka dla czterech tysięcy mieszkańców. Kryszyński i Ryba połknęli haczyk, za przekwalifikowanie działki zażądali sześciu milionów złotych. Agenci CBA zbili cenę o połowę. Dla uwiarygodnienia operacji ludzie z biura preparowali samorządowe dokumenty na temat gruntu koło Mrągowa. Urzędnicy, również ci najwyżsi rangą z resortu rolnictwa, o niczym nie wiedzieli.
Ryba w czasie negocjacji (nagrywanych po kryjomu) opowiadał, że sprawy nie da się załatwić bez łapówki dla Andrzeja Leppera. Z zebranego w czasie operacji materiału wynika, że były wicepremier zaangażował się osobiście w tę sprawę, wydawał dyspozycje, które miały przyspieszyć wydanie decyzji o odrolnieniu gruntu. Obaj łapówkarze byli na tyle pewni swoich wpływów, że sami zaproponowali, aby wypłata 3 milionów nastąpiła po pozytywnym załatwieniu sprawy w Ministerstwie Rolnictwa.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Jeden z blogerów opisał celebrowanie wizerunku Pierwszego Gajowego Rzeczpospolitej: „człowieka z dykty”. W jednym z komentarzy wyrazono niedowierzanie: „Z tym PBK wyciętym z dykty to przenośnia jakaś, mam nadzieję? Bo nie wierzę w taki poziom obciachu”. Komentator telewizji nie ogląda, czy co? Obciach to PiS, a ich przeciwnikom przystoi każda żenada. Na przykład taka:
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Sytuacja gospodarcza Rosji się stabilizuje, choć w twierdzeniu, że „Rosja rozkwita” jest dużo przesady. Ekonomiści widzą raczej światełko w tunelu. Minister rozwoju gospodarczego Uljukajew mówi, że "sytuacja gospodarcza jest nadal złożona, ale widać pewne istotne oznaki stabilizacji". Ustabilizował się kurs rubla, który nie jest już tak ściśle związany z ceną giełdową ropy. Cena baryłki ropy waha się między 53 a 62 dolarów. Tymczasem Rosjanie konstruując budżet założyli tylko 50 dolarów. Spadek PKB wyniesie zapewne około 3% ale obawiano się wyniku jeszcze gorszego. Według rosyjskiego Ministra trzecim kwartale br. recesja powinna się zakończyć. Stopy procentowe podniesione do rekordowego poziomu 17% powoli są obniżane (obecnie 14%). Silne odbicie nastąpiło na giełdzie – rosyjski indeks był w pierwszym kwartale najsilniej rosnącym na świecie. Zmalała też groźba użycia nadzwyczajnych środków finansowych przeciw Rosji – jak odcięcie jej od systemu rozliczeń SWIFT. Wśród zaskakujących powodów tej zmiany wymienianych przez Bloomberg znajduje się groźba cyberataków: „Rosja jest cyfrowym mocarstwem, w pełni zdolnym do zniszczenia całego międzynarodowego systemu finansowego” - powiedział agencji Clifford Gaddy, analityk Brookings Institution. Obecnie kraj nie ma interesu w atakowaniu infrastruktury, od której jest uzależniony.
Jednak Rosja jest niestety także kolejnym potwierdzeniem tego, że operacje giełdowe i finansowe, na które szary człowiek nie ma żadnego wpływu, potrafią silnie oddziaływać na jego życie. Nie ma racji były premier Rosji Kasjanow - gdy twierdzi, że sankcje szkodzą władzy, a nie społeczeństwu. Wysokie stopy procentowe zostały wprowadzone w celu obrony rubla przed atakami spekulantów. To jednak musiało wpłynąć na dostępność kredytów i wpłynąć na recesję oraz inflację. Władze postanowiły bronić dochodów Rosjan, podwyższając wynagrodzenia, zasiłki i emerytury. To z kolei stanowi kolejny impuls inflacyjny. Nic więc dziwnego, że utrzymuje się duża inflacja. Konieczność oszczędzania wpływa na wzrost bezrobocia (choć i tak jest ono o połowę niższe niż w Polsce).
Czytaj więcej: Sankcje wobec Rosji szkodzą władzy, czy obywatelom?