Jaka naprawdę była rola „Bolka” w historii III RP? Odegrał on bez wątpienia kluczową rolę w procesie powstawania tego postkomunistycznego państwa. Historia ta ma początek w roku 1987. W Rosji trwa „pieriestrojka”, a w Polsce po kolejnej amnestii prawie wszyscy działacze „Solidarności” są już na wolności. USA znoszą sankcje, które w międzyczasie doprowadziły kraj na skraj bankructwa (formalnie bankructwa nie ogłoszono, ale Polska nie regulowała wszystkich należności z tytułu zadłużenia). Próbę reformowania państwa podjął ówczesny premier Messner. Wałęsa wzywa do bojkotu referendum, które miało plan Messnera legitymizować. Niska (jak na PRL) frekwencja (poniżej 50%) wskazuje na to, że „Solidarność” nadal może być znaczącą siłą. Równocześnie narastające problemy gospodarcze prowadzą do strajków i demonstracji młodzieży, która niekoniecznie utożsamia się z działaczami „Solidarności”.
Władza sięga więc do „umiarkowanej opozycji” powiązanej z Wałęsą i proponuje „okrągły stół”.
Sekwencja wydarzeń jest następująca: Do Polski przybywa Wiceprezydent USA George Bush. Rozmawia z przedstawicielami trzech stron: komunistycznych władz, Kościoła (Prymas Glemp) i „Solidarności” (Lech Wałęsa). Następnie pojawia się Soros proponując komunistom podział majątku Polski między nomenklaturę PZPR i banksterów. Równolegle dogaduje się on z „doradcami Solidarności”. Powstaje „Fundacja Batorego”. Następuje porozumienie z „Klubem Londyńskim” (prywatni wierzyciele Polski) dotyczące restrukturyzacji kredytów.
Kościół wzywa do dialogu, a Jaruzelski proponuje porozumienie nad którym pracują zgodnie Wałęsa z „doradcami” i Kiszczak ze swoimi bandziorami (którzy w międzyczasie „czyszczą” społeczeństwo z „ekstremy”).
W grudniu 1988 roku ustawy Wilczka wprowadzają w Polsce wolność gospodarczą, a w styczniu 1989 nowe prawo bankowe otwiera drogę do budowy systemu bankowego, bez którego plan Sorosa oraz proces uwłaszczania się nomenklatury byłyby utrudnione.
Potem odbywa się szopka dla ludu przy „okrągłym stole” i wybory 4 czerwca 1989 roku. Zdjęcie z Wałęsą w praktyce daje miejsce w sejmie kontraktowym. Po wyborach rodzi się jednak nowa siła polityczna, która nie do końca jest zorientowana co się dzieje. Pojawiają się pomysły skopiowania modelu szwedzkiego lub niemieckiego. Oba mają zasadniczą wadę: dobro społeczeństwa jest w nich ważniejsze, niż dobro bankierów. Do Polski przyjeżdża przedstawiciel Sorosa Jeffrey Sachs, który dociera do Wałęsy. Sachs obiecał Wałęsie, że wystarczy pół roku ’zaciskania pasa’ by w Polsce nastał dobrobyt. Wałęsa postarał się, by odtąd każdy sceptyk był natychmiast napiętnowany jako zdrajca lub wichrzyciel.
Wojciech Błasiak opisuje powstanie "planu Balcerowicza" następująco: W czerwcu już po wyborach kontraktowych, wraz z przedstawicielem Międzynarodowego Funduszu Walutowego Davidem Liptonem ,w redakcji informacyjnej „Gazety Wyborczej”, Sachs opracował ostatecznie plan szokowej transformacji. „Pracowaliśmy całą noc do świtu – pisze J. Sachs – a w końcu wydrukowaliśmy piętnastostronicowy tekst, w którym przedstawiliśmy zasadnicze koncepcję i planowany chronologiczny porządek reform”. Tekst ten przedstawił następnego dnia Jackowi Kuroniowi. „Dobre, to jest dobre – powiedział Kuroń – chodźmy do Michnika”. Oprócz kluczowej akceptacji przez „triumwirat „Solidarności”, jak Sachs nazywa Michnika, Kuronia i Geremka, koncepcję przedstawiono Wałęsie. Wałęsa w odpowiedzi mówił coś od rzeczy o konieczności ściągnięcia do Polski zagranicznych banków, gdyż mamy dużo budynków bankowych. Sytuacja była więc iście surrealistyczna. Kluczowy dla przyszłości Polski projekt szokowej transformacji gospodarki, zastał zaakceptowany przez samozwańczą trójkę doradców „Solidarności”, będących ignorantami ekonomicznymi, zarówno z wykształcenia, jak i doświadczenia zawodowego, a następnie uzgodniony z nic z tego nie rozumiejącym elektrykiem z zawodu i przywódcą związkowym z wyboru.
Rozpoczęła się grabież z wykorzystaniem kombinacji czterech mechanizmów:
1. Hiperinflacja. To działa zawsze. Jednak w PRL'u większość cen była regulowana przez państwo co ograniczało możliwości wzrostu cen. W sierpniu 1989 ówczesny premier Rakowski uwolnił ceny żywności. W październiku nastąpiła indeksacja wynagrodzeń, która miała zrekompensować wzrost cen, ale spowodowała następny impuls inflacyjny. Dopiero jednak działania Balcerowicza z początku roku 1990 dały „zadowalający” efekt. Olbrzymia podwyżka cen kontrolowanych przez państwo wywołała hiperinflację z którą następnie nasz „uzdrowiciel” dzielnie walczył przez wiele miesięcy.
2. System podatkowy i finansowy. Paradoksem niesłychanym jest to, że skupienie w jednym ręku władzy w zakresie polityki monetarnej i fiskalnej uznano za liberalne reformy. Przy pomocy kombinacji ceł, podatków, stóp procentowych i kursów walutowych w szybkim tempie doprowadzono do deficytu w handlu zagranicznym, spadku realnych dochodów, załamania produkcji, utraty wartości oszczędności, pułapek zadłużeniowych i dużego deficytu budżetowego generującego zadłużenie.
3. Afery. Żadna z późniejszych afer (nawet OFE czy sprzedaż PZU) nie mogą się równać z tym, co działo się na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Największe ówczesne afery: FOZZ i rublowa wiązały się z decyzjami politycznymi na najwyższych szczeblach władzy. Straty z ich tytułu szacuje się na co najmniej kilka miliardów dolarów. To była kwota tak duża, że realną stała się groźba załamania się systemu bankowego. Z pomocą przyszli oczywiście zachodni banksterzy, którzy w zamian uzyskali możliwość stopniowego przejmowania kontroli nad polskim systemem finansowym.
4. Prywatyzacja. To była sprawa absolutnie kluczowa. Poważnym zagrożeniem dla interesów bankierów są pomysły na połączenie prywatyzacji z rozwojem akcjonariatu pracowniczego. Próbował do niego Polaków namówić Ronald Reagan, który wcześniej z powodzeniem wdrożył tego typu rozwiązania w USA (ESOP). Jednak Sachs przekonał Wałęsę, że że akcjonariat pracowniczy to pomysł „bolszewicki”. Dlatego preferencję zyskały metody „kapitałowe”, które przy braku kapitału w Polsce równały się z wyprzedażą.
Udział Wałęsy w tej historii można przyrównać do roli jaką prezydent USA Woodrow Wilson w powstaniu amerykańskiego FED. Bankierzy przez wiele lat walczyli o stworzenie w USA prywatnego banku centralnego. Udało im się to dopiero, gdy prezydentem został zarozumiały szaraczek, gotów z zapałem odegrać podsuniętą mu rolę. Wilson górował nad Wałęsą tym, że był człowiekiem wykształconym, więc ostatecznie zorientował się, że został oszukany. Wałęsa wierzy w swoją wielkość bezgranicznie.
A może w istnieje jeszcze inne wyjaśnienie postępowania Wałęsy? Może to nie jest postać tragikomiczna, tylko dramatyczna. Może doskonale zdawał sobie sprawę z tego co robi, ale musiał robić to co każe oficer prowadzący?
Jego absurdalne reakcje i pójście w zaparte nawet wobec pojawienia się prawdopodobnie niezbitych świadczą raczej za pierwszą opcją. Ale kto go tam wie….
Tak czy owak istnieje nadzieja na to, że data ujawnienia akt „Bolka” stanie się symbolicznym końcem III RP.
zobacz też: krótka historia powstania IIIRP