Po zamachach 11 września wielki polski uczony Andrzej Grzegorczyk napisał zadziwiający komentarz pod tytułem „w poszukiwaniu sensu zdarzeń”. Podał w nim receptę na wyjście z sytuacji. Po kolejnej fali samobójczych zamachów w Europie widać, że nie ma innej drogi. Niestety nadal nikt nie jest zainteresowany mądrością nie żyjącego już Grzegorczyka. Poniżej fragmenty obszerny jego tekstu, który równie dobrze mógłby powstać wczoraj (wystarczy zmienić słowo „Amerykanie” na „Europejczycy”):

Jeśli więc Amerykanie, jak wykazują statystyki, naprawdę wierzą w Boga, to:
Amerykanie i my z nimi, powinniśmy bardziej pomyśleć o nas samych, o tym jak my się zachowujemy w tym świecie, nie o odwecie.
I nie jest ważne, że z tej naszej pokuty ktoś będzie się cieszył i będzie się chwalił, że to on nas upokorzył. Nie jest ważne, żeby swoją twarz wysoko wynosić. Każdego, kto zechce okazywać swoją wyższość, należy pokornie spytać: co uważasz, że powinniśmy wszyscy, razem z tobą, jeszcze zrobić, żeby było lepiej? Zaprosić: siądź z nami do stołu i podyskutuj o tym, jak urządzić świat sprawiedliwie. Chrystus dał taki właśnie przykład pokory, (przykład chrześcijanom, ale może też wszystkim ludziom), uderzony w twarz przez służbę sądzących go odpowiedział rzeczowo: "jeśli źle mówię, to udowodnij, a jeśli dobrze, to czemu mnie bijesz?"
Wielu ekonomistów mówi wyraźnie, że nie jest sprawiedliwy obecny system finansowy świata, zgodnie z którym bogaci stają się coraz bogatsi nie wnosząc żadnej twórczej pracy, a biedni coraz ubożsi i ograniczani przez bogatych. Nikt jednak nie proponuje nowego urządzenia świata, bo całe urządzenie świata jest w rękach bogatych. Może teraz bogaci zrewidują (wszyscy zrewidujemy) ten tradycyjnie egoistyczny sposób myślenia i zaproponują (zaproponujemy?) jednak coś innego...
Szukaniem sensu, zwłaszcza krytykując cywilizację, ryzykuje się podpadnięcie pod zarzut usprawiedliwiania sprawców zamachu. Trzeba jasno odróżnić pewne elementy prawdy, które mogą kryć się i kryją się w każdym niemal najbardziej spaczonym punkcie widzenia, od zła działania, które wynika z czyjejś niewłaściwej postawy względem innych ludzi. To zło grozi oczywiście w takim samym stopniu, a może nawet w większym stopniu tym, którzy zamierzaliby się mścić.
Przeżywając autentyczną pokorę, z pozycji człowieka szukającego i przyznającego się do błędów, można lepiej i prędzej uzyskać kontakt z innymi, nawet z takimi, którzy zwykle odmawiają kontaktu. Jeśli natomiast takiego kontaktu nie zechcą podjąć, jeśli nie chcą z nami rozmawiać, gdy przyznajemy, że być może są znacznie mądrzejsi od nas, oraz gdy dotyczy to tematu, który powinien stać się naszą wspólną troską, wówczas mamy niewątpliwe prawo ograniczyć się do tego, co sami zrobić możemy, a innych oskarżyć o złą wolę.
Program naprawy globalnych stosunków jest programem zmiany sposobu myślenia nas wszystkich, wielu narodów świata. Jest programem powszechnego wyjścia poza egoizm swojej grupy, programem myślenia w kategoriach dobra wszystkich ludzi. Jest, zwłaszcza dla bogatych, programem przejścia od konsumpcjonizmu do ascetyzmu. Taki program nie zostanie przez nikogo łatwo przyjęty. Stąd realizacji takiego programu nie można nawet rozpocząć bez wielkiego poświęcenia się dużej grupy ludzi, którzy wytworzą coś w rodzaju zakonu związanego ślubem prawdziwego ubóstwa i którzy, jak apostołowie, będą jeździć po całym świecie i przekonywać osobiście innych, małych i wielkich.
Uświadomienie sobie aktualności takiego wyzwania, jest może najwłaściwsza reakcją na wydarzenia
”.

Jego aktualność świadczy zarówno o mądrości autora, jak i o tym, że nie zrobiono niczego by zmienić obecną sytuację. Gdyby zgodnie z myślą Grzegorczyka Europa uderzyła się w piersi i wyznała swoje winy – pojawiłaby się płaszczyzna dialogu z muzułmanami, której nie dałoby się łatwo odrzucić. Nie zmieniłoby to postawy fanatyków, ale wśród mas wierzących w Allacha ci fanatycy mogliby stracić poparcie. Perspektywa lepszego urządzenia świata powstrzymałaby też falę uchodźców – bo zawsze lepiej żyć godnie u siebie, niż próbować zdobyć odrobinę bogactwa obcych.