Nawet jeśli frekwencja w warszawskim referendum okaże się zbyt mała, aby odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz, jego zorganizowanie jest niezwykle cenne. Jest to bowiem swoisty test naszej demokracji. Pan premier pospołu z prezy-dętem najpierw namawiali, żeby nie iść na głosowanie, a teraz zapowiada, że w razie przegranej powoła HGW na komisarza. Jak mówił Lenin: władzy raz zdobytej nie oddamy. Zwraca też uwagę wolta „Trybuny Ludu”, która po serii głosów „autorytetów” wtrącających w różnych kontekstach obrończą mowę w sprawie HGW, opublikowała powyższą informację. Gazeta, której byt zależy od poziomu biurokracji, musi wyczuwać skąd wieje wiatr historii. Czyżby wieszczyła koniec ery Tuska?