Najbardziej optymistyczna opinia na temat wczorajszego referendum: „Polacy na kilometr wyczuwają fałsz i obłudę, dlatego zostali w domach”. Czy ten optymizm jest uzasadniony? Raczej nie. Gazeta Prawna rozpoczęła cykl publikacji pod tytułem „Wkurzeni.PL”. Pierwszy tekst zawiera tezę, że Polacy czują się oszukani przez państwo. "To nie tak miało być". Jeśli to prawda, to o jakim znowu święcie demokracji może być mowa? Na wybory parlamentarne pójdą głosować przeciw komuś. A w referendum głosowanie przeciw to pozostanie w domu. Wynik jest więc oczywisty i jednoznaczny. Cała reszta to bicie piany – tak jak cała nasza polityka. Jeden z opiniotwórczych dzienników za najważniejszą wiadomość uznał, że „Skończył się pojedynek PO z PiS na referenda. Rozpoczyna się właściwa kampania wyborcza”. Wkurzonych to w większości także nie obchodzi. PiS pewnie wygra i rządzić będzie. Bo jakoś trzeba odsunąć od władzy obecnie rządzącą mafię. Nic więcej. Po wyborach prezydenckich profesor Artur Śliwiński napisał: „Konieczne jest chłodne podejście do wyborów. Konieczne jest ono przede wszystkim dlatego, że lepiej odpowiada pracy organicznej, która czeka na podjęcie ponad dwadzieścia pięć lat. Praca ta musi poprzedzać pożądany przełom, a nadal tej pracy brakuje. Sekwencja jest taka: najpierw trud wyprowadzenia Polski z głębokiego marazmu duchowego, odzyskanie suwerenności, odbudowa siły ekonomicznej, a dopiero potem oczekiwanie na pozytywne zmiany”. Po referendum widać jak bardzo trafne to są słowa. Widać to także po bezradności z jaką podchodzą polscy politycy do wyzwań współczesności. Niemcy mają problem z napływem fali uchodźców. Niemiecki dziennikarz prosi Wiktora Orbana, aby przekazał zaprzyjaźnionym z nim szefów unijnych państw: „wynocha z UE”. Normalny człowiek zapytałby się o co im chodzi. Jeśli macie Niemcy problem, to może poproście o pomoc? Siądziemy razem i zastanowimy się jak go rozwiązać. Ale nie – Niemiec nie będzie prosił „podludzi”. Jemu się należy, a po to ma UE by wymóc co się należy. Reakcji – jakiejkolwiek – z polskiej strony na tą butę spodziewać się nie należy. Polacy mają według mediów żyć tym, czy PO z PiS przejdą do „właściwego pojedynku”, i dlaczego jakiś podżegacz wojenny "przyznanego miejsca w Senacie". Tak sformułowane pytanie mówi wszystko (i nie ma sę łudzić, że to „nie przyznanie” ma coś wspólnego ze skrajnymi poglądami pana Kowala na politykę wschodnią).