Wystąpienie księdza Jacka Międlara na manifestacji narodowców spotkało się z ostrą reakcją redaktorów organu Michnika: Duchowny miał przemawiać pod flagą z celtyckim krzyżem, a w sprawie polityki imigracyjnej ma mieć zdanie inne niż papież Franciszek. „Gazeta Wyborcza”, równie subtelnie co w przypadku ks. Dariusza Oko, wzywa władze kościelne do zakneblowania duchownego. Jak zauważa serwis niezalezna.pl, w ramach kampanii przeciwko duchownemu dziennikarze „GW” dopuścili się manipulacji. Stwierdzenie „będą nas nazywali faszystami” przerobili na „nazywają nas faszystami”.

Jeśli ktoś wysłucha tego przemówienia, to doskonale rozumie, że manipulacje i epitety są nieodzowne. No bo co miał napisać bojownik „postępactwa”? Że ksiądz krzyczał „Bóg, honor i Ojczyzna”? Albo „ewangelia a nie koran”? A może chóralny śpiew „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród” miałby być dowodem na faszyzm?

Jak zwykle bywa, na hasło rzucone przez GW-no nagonka ruszyła. Na przykład w wiadomościach Polsatu spreparowano akt oskarżenia: księdza Międlara popiera ksiądz Kneblewski, a on to już na pewno jest faszysta i ksenofob. Wystarczy posłuchać.