Profesor Artur Śliwiński zwrócił uwagę („Niemoralność ludzi władzy: ogromne znaczenie społeczne głupców w nowoczesnym społeczeństwie”) na to, że spryt i sprawność głupców w dążeniu do władzy jest rekompensatą ich intelektualnej ułomności (zob. też „Fabryka Głupców”).

Drugą stroną tego medalu mogą być korzyści, jakie stojący za kulisami wpływowi ludzie mają z takiego głupca. Sprawdza się on bez wątpienia lepiej w roli marionetki, niż człek inteligentny. Otoczonego dworem polityka niełatwo zdemaskować. Ale przychodzą chwile, w których jednak zasłona opada. Barack Obama zdaje się być w takiej właśnie sytuacji. Gdy ujawniono, że inwigilował europejskich przywódców – poszedł w zaparte. Biedak nic nie wiedział. Ale Ameryka tym się różni od Polski, że nie ma tam świętych krów. Prezydent stał się obiektem kpin. Pięć lat dostawał raporty z podsłuchów i co? Niektórzy twierdzą, że on sądził, że to od wróżki.

 

Coś Obama nie ma ostatnio farta (niedawno włamano się na jego konta w portalach społecznościowych i wyszło na to, że popiera terrorystów).