Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź mówił dzisiaj w kazaniu podczas mszy św. za ojczyznę: „Polska nie jest własnością zwycięskich ugrupowań politycznych”.

 

Jeśli te słowa odczytać jako stwierdzenie faktu, to jest to oczywiste kłamstwo (a przecież „prawda nas wyzwoli”). A jeśli miałby to być apel, to w najlepszym razie świadczy o naiwności graniczącej z głupotą. W tym samym kazaniu Arcybiskup dziwi się, że Kościół jest tak atakowany, pomimo chlubnej historii. Zapomina on, że ta chluba się skończyła dawno temu. Kiedy dziś oburzamy się na szarych księży, godzących w Kościół swymi czynami, to warto wspomnieć zachowanie biskupa Warszawskiego, który zamiast być ze swymi owieczkami, wolał bratanie się z władzą. A że władza jest jaka jest – to i bratanie musiało się tak skończyć.

 

Od godziny ulicami Warszawy idzie nielegalny marsz, który jeszcze półtora godziny temu był legalny. I śmieszno i straszno.

 

Jan Pietrzak śpiewał kiedyś o nielegalnych kwiatach. Teraz chyba sam jest nielegalny (gdyby nie internet, to nikt nie wiedziałby, że żyje)....