Kiedy w 1980 roku strajkowali górnicy, rządowa telewizja informowała, że w kopalniach mamy do czynienia z przestojami. Teraz sytuacja się odwróciła. To górnicy chcą fedrować, a rząd ogłasza przestoje (w zasadzie to nie rząd, ale zarząd – ale w państwowej firmie to prawie to samo).

Zadziwia postawa ministra gospodarki, który mówi prawie-prawdę na temat górnictwa:

  • „Dzisiaj, przy spadku ceny rubla i hrywny (...) trzeba się spodziewać, że z kierunku wschodniego będzie dodatkowy jeszcze impuls taniego - dużo tańszego niż szczególnie w śląskim górnictwie - węgla"

    Warto może by dodać, że junia pomaga Ukrainie, znosząc cło na jej węgiel?

  • „Każda tona zwiększonego wydobycia w Bogdance odbiera dwie trzecie tony wydobycia w śląskich kopalniach. Nie mogę zakazać Bogdance zwiększać wydobycia, a wydobywa więcej. Pojawiają się też inicjatywy budowy nowych kopalń, także przez kapitał prywatny"

    Czy bliższe prawdy od „pojawiają się inicjatywy” nie byłoby „rząd udziela coraz więcej koncesji”?

  • „Dzisiaj najważniejsze jest stabilizowanie zatrudnienia, racjonalność i bardzo wyraźnie przeglądanie, co z poprzednich porozumień niesie trwałe koszty i można to znieść po to, żeby górnictwo przede wszystkim zarabiało, bo tylko wtedy będzie się rozwijało"

    Niedawno informowała agencja PAP, górnictwo miało w roku 2013 430mln zysku (raportu Kampanii Węglowej jeszcze nie ma, ale prasa pisze o miliardowej stracie).

Najbardziej niezwykłą rzecz powiedział on ostatnio:

W Kompanii jest to też problem zaszłości, które odziedziczyła. Obsługuje np. wielki dług, ma olbrzymie wydatki związane z deputatami węglowymi dla emerytów [...]. "Pytanie, czy nowo przyjmowani górnicy powinni otrzymywać warunki socjalne z przeszłości" .

Co w tym niezwykłego?

To jest wyłamanie się z równego frontu propagandowego, pod wodzą „Trybuny Ludu”, którego przekaz jest prosty: wszystkiemu winni górnicy, którzy paląc opony powstrzymują rząd przed trudnymi acz koniecznymi reformami.

Dług ten nie jest jedynie wynikiem działalności firmy na wolnym rynku, ale został "odziedziczony" (KW spłaciła dotąd 1,7 mld zł długu odziedziczonego po pięciu spółkach węglowych). Za ten dług odpowiada także polityka rządu wobec górnictwa. Opis tych działań udokumentował Jerzy Malara – długoletni prezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa oraz redaktor naczelny „Przeglądu Górniczego”. Jego tekst „Restrukturyzacja czy likwidacja polskiego przemysłu węglowego?” to lektura dla ludzi o mocnych nerwach.

Oto jeden z ciekawszych fragmentów:

Na pytanie przewodniczącego Andrzeja Lipko, dlaczego do prac związanych z programem restrukturyzacji polskiego górnictwa angażuje się zachodnich ekspertów skoro nasi eksperci są lepsi – padła następująca odpowiedź: ”Rząd będzie korzystał z pomocy zachodnich ekspertów dlatego, iż na problemy polskiego górnictwa potrzebne jest spojrzenie z zewnątrz. Eksperci krajowi są związani z tą branżą i przez to nie mogą być obiektywni. Według założeń rządu, do 2000 r. przewidywany jest eksport polskiego węgla koksującego i import węgla energetycznego. Na rynku krajowym musi występować konkurencja między kopalniami”.

[...]

Na wspomnianym spotkaniu minister T. Syryjczyk poinformował także zebranych, że rząd RP wysłał list intencyjny do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, który zawiera zobowiązanie, że rząd nie będzie podtrzymywał deficytowych przedsiębiorstw, będzie ograniczał dotacje, a do końca 1993 r. całkowicie przestanie dotować kopalnie. Ceny węgla w kraju osiągną poziom cen światowych.

Jak wiemy – obietnicy tej nie dotrzymano. Ceny węgla pozostały na dotychczasowym, niskim poziomie.

 

Doradcą ministra Syryjczyka był wówczas niejaki Jan Macieja, któremu Jerzy Malara zarzucił skrajną niekompetencję. Tenże Jan Macieja nadal wskazuje jedynie słuszny kierunek. Po ostatnich wyborach na pytanie o prywatyzacje w górnictwie odparł:

Oczywiście, że tak. Będą kolejne prywatyzacje. Nie można ich było przeprowadzić tuż przed wyborami, bo byłby szum. Ale teraz one będą.
Nowy minister skarbu Mikołaj Budzanowski ma je przeprowadzić. Po to został mianowany ministrem, by sprawnie przeprowadził te prywatyzacje
”.

 

Skoro ma być prywatyzacja, to wydobycie węgla nie może się kopalniom opłacać. Górnicy zaniepokojeni widmem kolejnej fali likwidacji kopalń mogą sobie demonstrować do woli ….

Ich zdaniem „planowany przestój” to wstęp do likwidacji. tak długa przerwa w produkcji oznaczałaby de facto rozpoczęcie procesu likwidacji tych zakładów. - To są kopalnie zagrożone tąpaniami i zaciskaniem górotworu. Panują w nich trudne warunki stropowe. Uruchomienie po miesiącu przerwy tych wyrobisk graniczy z cudem.

Po twierdza to opinia Urzędu Górniczego.

 

PS.

Organ A. Michnika przebił wszystko, co na temat górnictwa napisano:

"Nie rozumiem, jak to możliwe, że mogę nie dostać pensji, skoro ja swój plan wydobycia wykonałem - dziwił się w radiowej Trójce jeden z górników.

Ta wypowiedź pokazuje, niestety, że górnicy wciąż nie pojmują realiów gospodarki rynkowej, w której o wynikach decydują rynek i zdolność przystosowywania się do niego firm, a nie wykonywanie planów wieloletnich."

Czyli według najemników Michnika wolny rynek polega na tym, że można nie płacić za wykonaną pracę.