Rosyjskie służby nadzoru weterynaryjnego znalazły bakterie E.Coli w mięsie importowanym z Polski. Dziennikarz napisał w tytule informacji, że „Rosjanie znaleźli groźne bakterie w polskim mięsie”. Sprowokowało to (może taki był cel) wiele komentarzy w rodzaju „a co może ruskiemu zrobić e coli”. Na głębszą refleksję nad problemem jakości żywności w takich komentarzach nie ma co liczyć.....

Każdy, kto pamięta czasy PRL'u zetknął się ze zjawiskiem odmiennych standardów produkcji na rynek krajowy i na eksport. Na przykład fabryka produkowała 10 razy więcej produktów, niż zamówił zagraniczny kontrahent, aby wybrać z tego zamówioną ilość dobrej jakości. Resztę sprzedawano w kraju. Po roku 1989 taki model biznesowy okazał się nie do utrzymania. Dodatkowo rosnące koszty produkcji nie pozwalają konkurować wyłącznie ceną. Dbałość o jakość wydaje się więc w biznesie niezbędna. A najlepszym sposobem na podniesienie jakości produkcji jest wymagający rynek lokalny.

Z tego punktu widzenia pogarszanie się jakości polskiej żywności jest procesem naturalnym. Żywność nie jest towarem luksusowym, a stale zwiększające się rozwarstwienie społeczne sprawia, że zdecydowana większość konsumentów akceptuje obniżkę jakości związaną z niższą ceną.