W czasie gdy media mętnego nurtu są pełne zachwytów nad Premierą Znaną z Prawdomówności, która poszła na maksa i grożąc wetem, zdobyła 100%, Dominik Smyrgała - adiunkt z Collegium Civitas i ekspert bezpieczeństwa energetycznego ze zdziwieniem zauważył, że przecież my mamy PKB powyżej 60% średniej w UE. A w porozumieniu (pojawiło się polskie tłumaczenie) stoi jak byk: państwa członkowskie, z PKB na mieszkańca poniżej 60% średniej UE mogą dalej otrzymywać bezpłatne uprawnienia dla sektora energetycznego do 2030 roku (punkt 2.5). Łapiemy się jedynie na próg 90%, który upoważnia do otrzymania 10% uprawnień, które będą zbywane przez państwa na aukcjach – o ile będą (punkt 2.8). Pan Smyrgała podejrzewa w związku ze swym odkryciem u siebie paranoję, I słusznie, bo przecież Premiera Znana z Prawdomówności łgać nie może. A trzeciej możliwości nie ma.

 

Pod notką blogerską na temat rozterek pana Smyrgały, jeden z komentatorów dokonał pobieżnych szacunków: globalne ocieplenie/oziebienie ma miejsce i w jakimś procencie jest spowodowane przez CO2. Powiedzmy że w 5%. Z tych 5%, jakieś 40% to emisja spowodowana przez człowieka - mamy 2% (0,05 x 0,4). Z tych 2% dokładnie 11% to emisja UE (nikt inny nie ma zamiaru niczego redukować) - mamy 0,0022%. Z tych 0,0022% uda się może (?) zredukować 30%- mamy 0,00066%.

Oczywiście mogłoby się zdarzyć tak, że te 0,00066% to przekroczenie jakiejś granicy, po której następują gwałtowne zmiany (analogicznie jak po przekroczeniu granicy płynności przy zginaniu stalowego pręta stal łatwo się odkształca). Ale żaden taki model nie został przedstawiony. Ideolodzy globcio bazują jedynie na modelach obrazujących korelację temperatur i emisji CO2. Ale po pierwsze modele te zawodzą, po drugie gwałtowny wzrost emisji CO2 mieliśmy już w początkach ery industrialnej (wiek XIX) oraz w czasach gwałtownego rozwoju motoryzacji (wiek XX). Emisja CO2 nie jest też jedynym czynnikiem poprzez który człowiek wpływa na klimat (wylesianie, obniżanie poziomu wód gruntowych etc...).

 

Wyjaśnienie [26-10-2014,8:22]:

Przed szczytem proponowano utworzenie rezerwy wynoszącej 1-2 proc, z których korzystałyby państwa z PKB na głowę poniżej 60 proc. średniej UE. Dzięki metodologii, która ma być zastosowana do liczenia PKB, z tego instrumentu mogłaby też skorzystać Polska.

Nasza premiera „ugrała” tyle, że zamiast małej rezerwy, zezwolono tym państwom na dystrybucję darmowych pozwoleń na dotychczasowych zasadach. Rodzi to ciekawe pytania, jakie naprawdę PKB ma Polska i w którym z dwóch metod liczenia mamy do czynienia ze statystycznym oszustwem.