Większość ludzi ulega presji otoczenia. Ma to miejsce także wśród specjalistów. Wyrażając opinie podważające powszechnie wyznawane poglądy, musimy się liczyć z ostrą krytyką. Naturalnym jest więc występowanie korelacji między ugruntowaną wiedzą, a niezależnością opinii.

 

Istnieją jednak dziedziny, w których albo ugruntowana wiedza nie istnieje, albo czynnik niepewności jest tak duży, że nie pozwala na solidne uzasadnienie stawianych tez. Taką dziedziną jest coraz bardziej uzależniony od hazardu świat finansów. Nie należy się więc dziwić nagminnemu opowiadaniu bajek, które wskutek zmian kursów i wskaźników mogą okazać się szybko bez pokrycia. Byle było zgodnie z powszechnym trendem. Jednak choćby minimum ostrożnej refleksji warto zachować. Inaczej można się na przykład ośmieszyć radosnym „Good bye Putin”. Według autora „wiele wskazuje na to, że plan przywrócenia Rosji statusu mocarstwa właśnie legł w gospodarczych gruzach. Niepokojące doniesienia o drastycznej przecenie rubla względem głównych par walutowych oraz rekordowe spadki na moskiewskim parkiecie, są argumentami, z którymi trudno dyskutować. O powadze sytuacji świadczy również fakt, że nie robią tego nawet czołowi kremlowscy propagandyści zasłaniając się niezależnością rosyjskiego banku centralnego. A ten w ostatnich dniach stał się niemym zakładnikiem błędów swojego nieformalnego mocodawcy, jakim z całą pewnością jest sam Putin”.

 

Pomimo, że według finansisty spadki kursów i indeksów „są argumentami, z którymi trudno dyskutować”, warto na początek ustalić fakty.

Indeks moskiewskiej giełdy MICEX zmalał od początku roku o 3,64%. W tym od początku grudnia o 5,41%. W tym czasie zmiany WIG wyniosły odpowiednio +0.03% oraz -3,66%.

 

Złotówka jest walutą bez porównania bardziej stabilną, ale także straciła ostatnio kilka procent (a nie jest wykluczone, że to dopiero początek).

 

Spadek rubla był mocno skorelowany z gwałtownym spadkiem cen ropy. A ten bardzo trudno wyjaśnić jakimkolwiek mechanizmem rynkowym. Mamy ewidentnie do czynienia z wojną gospodarczą. Spadek kursu wymiany rubla do dolara uchronił rosyjski budżet (liczony wszakże w rublach) przed ogromnym deficytem. Ta zmiana kursów jest też naturalna w sytuacji rosyjskiego embarga prowadzącego do zmniejszania się ilości towarów z importu. Jednak w ostatnim czasie zmiany kursu wymiany rubla były bardzo duże – pomimo spowolnienia zmian na rynku paliw. Prawdopodobnie rubel stał się więc celem ataków spekulantów. Rosja dysponuje olbrzymimi rezerwami walutowymi – jest więc o co się bić. Od początku roku rezerwy walutowe Rosji zmalały o blisko 100 mld dolarów. Dokonana na początku listopada zmiana strategii banku centralnego wiązała się ze zmniejszeniem interwencji w celu obrony kursu walut. Od tamtej pory rezerwy walutowe zmalały o 5 mld. Jeśli weźmie się pod uwagę skalę perturbacji – jest to stosunkowo niewiele. Rosja stara się po prostu utrudnić zadanie rozbójnikom, którzy już okradli społeczeństwo ze 100 mld dolarów. Nie ma się więc co dziwić, że Putin jest postrzegany jako obrońca interesów społeczeństwa i zyskuje na popularności.

 

Spekulanci mogą się zadowolić tym, co ukradli w Moskwie i przenieść się do Warszawy. Ciekawe co wtedy będą pisać nasi eksperci od finansów. Na razie twierdzą, że to rubel ciągnie złotego w dół. Tylko dlaczego od kilku dni złotówka traci także w stosunku do rubla i to w granicach 6% dziennie?