KNF przygotowała rekomendację, o której międzynarodowa Rada Unii Kredytowych pisze: „niektóre aspekty projektu, jeśli zostanie on sfinalizowany, wywrą niezamierzone skutki, w tym obniżenie jakości kredytów udzielanych przez kasy kredytowe, zarazem zaś nałożą na kasy nieracjonalnie duże obciążenia związane z przestrzeganiem przepisów i regulacji”.

Sprawa dotyczy Rekomendacji A-SKOK dotyczącej dobrych praktyk zarządzania ryzykiem ekspozycji kredytowych w spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych.

W trwającej od dłuższego czasu wojnie polskiego państwa ze SKOK'ami, Rada Unii Kredytowych stoi jednoznacznie po stronie spółdzielców. Zapewne wpływ na to ma osoba prezesa Rady, którym od niedawna jest Grzegorz Berecki.

Pretekstem do zaostrzenia przepisów jest między innymi sprawa SKOK Wołomin. Jednak zachowanie KNF w tej sprawie jest co najmniej dziwne: Przed wejściem w życie ustawy o SKOK, Kasa Krajowa przypominała o „zidentyfikowanym” podczas kontroli Kasy Krajowej „ryzyku w działalności tej kasy”. Poinformowała o problemie także Komisję Nadzoru Finansowego, która jednak nie zrobiła nic, aby ukrócić zachodzące tam procedery.

Jaki był powód tej opieszałości?

W radzie nadzorczej SKOK-u Wołomin zasiadał między innymi Piotr P. – były agent Wojskowych Służb Informacyjnych, bliski współpracownik płk. Aleksandra Lichockiego (ostatniego szefa Zarządu I Szefostwa WSW).

A w tle fundacja Pro Civili, Bronisław Komorowski i bandyci nie wahający się nawet przed zabójstwem. Tak działa mafia: „Do pobicia Wojciecha Kwaśniaka, wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego, członek władz SKOK Wołomin wynajął bandytę, który w różnych więzieniach spędził 25 lat. Zlecenie nie wykluczało nawet zabójstwa urzędnika, który nadzorował kontrolę wszystkich kas spółdzielczych.