Podana przez ITAR-TASS informacja, że Iran rezygnuje z używania dolara w rozliczeniach międzynarodowych została zauważona jedynie przez niektórych blogerów. Tymczasem może to oznaczać początek „upadaku dolara”, który wieszczy James Rickards w książce „Śmierć pieniądza”: Choć słowo upadek w odniesieniu do dolara brzmi apokaliptycznie, w rzeczywistości ma całkowicie praktyczne znaczenie. Upadek oznacza po prostu utratę wiary obywateli i banków centralnych w przyszłą siłę nabywczą dolara. W efekcie posiadacze dolarów zaczną się ich pozbywać, zwiększając wydatki konsumpcyjne albo inwestując w aktywa trwałe. Nagła zmiana zachowań może doprowadzić początkowo do wzrostu stóp procentowych i inflacji oraz do erozji zakumulowanego kapitału. Ostatecznym efektem może być deflacja (jak w la-tach 30.), inflacja (jak w latach 70.) albo mogą to być obydwa te zjawiska. Nadchodzący upadek dolara i międzynarodowego systemu monetarnego jest w pełni przewidywalny. To nie jest prowokacyjna konkluzja.

W przypadku Iranu mamy do czynienia z sytuacją sprowokowaną przez USA i nałożone przez Iran sankcje. Tym niemniej w obecnej sytuacji politycznej oznacza to otwartą wojnę o dolara. Innego znaczenia nabiera też wizyta Obamy w Indiach – gdzie obiecał 4mld dolarów amerykańskich inwestycji oraz  zaskakująca wizyta w USA premiera Izraela, który chce przeciwstawić się porozumieniu z Iranem.

A oto bardzo interesujący fragment książki Rickardsa na ten temat:

Rosja i Chiny nie są osamotnione w chęci wyrwania się z systemu walutowego opartego na dolarze. Iran i Indie mogą zapoczątkować ruch w stronę azjatyckiej waluty rezerwowej, a członkowie

Rady Współpracy w Zatoce Perskiej mogą podjąć decyzjęo rozliczaniu eksportu ropy w nowej walucie regionalnej emitowanej przez banki centralne krajów leżących w rejonie Zatoki Perskiej. Zagrożenia geopolityczne dla dolara mogą nie ograniczać się do rywalizacji gospodarczej, lecz mogą się przekształcić w działania agresywne i przyjąć postać wojny finansowej. [...]

W lutym 2012 roku Stany Zjednoczone odmówiły Iranowi dostępu do systemu płatności dolarowych kontrolowanego przez Rezerwę Federalną i Departament Skarbu. Było to dużym utrudnieniem dla Iranu, ale kraj nadal mógł przeprowadzać transakcje na rynkach międzynarodowych, konwertując płatności na euro i rozliczając sięza pośrednictwem międzybankowego systemu SWIFT z siedzibą w Belgii. W marcu 2012 roku Stany Zjednoczone zmusiły administratorów systemu SWIFT do wykluczenia Iranu. Na skutek tego Teheran stracił możliwość dokonywania rozliczeń walutowych z resztą świata. Amerykańskie władze nie ukrywały celu finansowej wojny z Iranem. Dnia 6 czerwca 2013 roku przedstawiciel Departamentu Skarbu David Cohen powiedział, że celem amerykańskich sankcji było „doprowadzenie do deprecjacji riala i uczynienie go walutą bezużyteczną w handlu międzynarodowym”

Blokada płatności miała katastrofalne skutki dla irańskiej gospodarki. Iran jest czołowym eksporterem ropy i musi mieć dostęp do systemów płatności, żeby otrzymywać dolary za surowiec sprzedawany za granicę. Jest także dużym importerem produktów rafinacji ropy naftowej, żywności i elektroniki użytkowej (na przykład komputerów Apple i drukarek HP). Nagle okazało się, że nie ma jak zapłacić za sprowadzane towary, a krajowa waluta, rial, uległa załamaniu. […

Odcinając Iran od globalnego systemu płatności, Stany Zjednoczone wywołały w tym kraju kryzys walutowy, hiperinflację i run na banki, doprowadzając do niedoborów żywności, benzyny i towarów konsumpcyjnych.

Jeszcze przed eskalacją działań przez Stany Zjednoczone Iran zareagował wyprzedażą dolarów i kupowaniem złota w celu zabezpieczenia się przed zamrożeniem sald dolarowych przez Amerykanów i ich sojuszników. Głównym importerem irańskiej ropy są Indie i te dwa kraje podjęły kroki w celu wprowadzenia płatności za ropę w złocie. Indie mogłyby kupować złoto na globalnym rynku i płacić nim Iranowi za ropę naftową. Z kolei Iran mógłby wymieniać złoto w Rosji lub Chinach na żywność i towary konsumpcyjne. W obliczu dotkliwych sankcji finansowych Teheran po raz kolejny dowiódł, że złoto jest pieniądzem, który zawsze i wszędzie cieszy się dużym wzięciem. Głównym źródłem złota dla Iranu szybko stała się Turcja. […] Drugim źródłem złota przeznaczonego dla Iranu jest Afganistan W grudniu 2012 roku „New York Times” informowało kwitnącej wymianie trójstronnej między Afganistanem, Dubajem i Iranem, realizowanej zarówno przy użyciu legalnych środków transportu, jak i w drodze przemytu.[...]

Kiedy Iran rozwijał handel złotem, Stany Zjednoczone pospieszyły z działaniami odwetowymi. Departament Skarbu zapowiedział egzekwowanie ścisłego zakazu sprzedaży złota Iranowi od 1 lipca 2013 roku. Zapowiedź była adresowana do Turcji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, czyli głównych dostawców kruszcu do Teheranu. Amerykanie najpierw odcięli Iranowi dostęp do twardej waluty, a teraz zamierzali zrobić to samo ze złotem. W ten sposób Stany Zjednoczone po cichu przyznały, że złoto jest pieniądzem, mimo że przedstawiciele Rezerwy Federalnej i inni urzędnicy amerykańscy publicznie pomniejszali jego rolę.

Iran korzysta też z usług banków chińskich i rosyjskich, które pośredniczą w nielegalnych płatnościach realizowanych w kanałach objętych sankcjami. Jeszcze przed wprowadzeniem sankcji Teheran zgromadził na kontach w Chinach i Rosji duże zapasy twardej waluty. Banki mogą w imieniu Iranu realizować normalne przelewy w systemie SWIFT, nie ujawniając, że to właśnie ten kraj jest zleceniodawcą, choć wymagajątego zasady systemu.

Z raportów wywiadowczych wynika, że wartość depozytów walutowych zgromadzonych przez Iran w samych tylko bankach chińskich wynosi 27 mld dolarów. Niemniej możliwość dysponowania tymi funduszami przez Teheran jest ograniczona potrzebą unikania przez Państwo Środka nadmiernego zainteresowania Stanów Zjednoczonych dokonywanymi transakcjami. W kwietniu

2013 roku Iran poprosił, by Chiny przekazały Korei Północnej „dar” w postaci 4 mld dolarów w ramach normalnej pomocy humanitarnej dla tego państwa. Nie poinformował jednak Pekinu, że ów „dar” jest w istocie zapłatą za technologię broni nuklearnej, udostępnioną mu przez Koreę Północną.

Pod koniec 2012 roku Stany Zjednoczone ostrzegły Rosję i Chiny przed pomaganiem Iranowi w obchodzeniu sankcji, ale nie nałożono żadnych kar za taką pomoc i nie wydaje się, by ich nałożenie było możliwe. Administrator SWIFT też nie palił się do ścisłego egzekwowania przepisów, ponieważ przede wszystkim nie chciał wykluczać Iranu z systemu i zrobił to dopiero pod naciskiem

Stanów Zjednoczonych. Z kolei Amerykanie nie chcieli grać zbyt twardo z Rosją i Chinami, ponieważ mieli ważniejsze sprawy do załatwienia z tymi krajami, w tym kwestie dotyczące Syrii i Korei Północnej.

[…]

Nie tylko Iran odczuł siłę amerykańskiego uderzenia w wojnie finansowej. Sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone na Syrię spowodowały spadek wartości funta syryjskiego o 66% w ciągu 12 miesięcy od lipca 2012 roku do lipca 2013 roku. W efekcie inflacja w Syrii sięgnęła 200% w skali roku. Syryjski rząd był zmuszony prowadzić interesy w walutach trzech najważniejszych sojuszników — irańskim rialu, rosyjskim rublu i chińskim juanie — ponieważ funt syryjski praktycznie przestał funkcjonować jako środek wymiany.

Pod koniec 2013 roku szkody finansowe wyrządzone Iranowi okazały się tak duże, że irański prezydent Hasan Rouhani zawarł porozumienie z prezydentem Obamą, zgadzając się w zamian za złagodzenie amerykańskich ataków na ustępstwa w sprawie irańskiego programu wzbogacania uranu. Iran ucierpiał z powodu sankcji, ale nie doszło w tym kraju do zapaści. Irańczycy zasiedli

z Amerykanami przy stole negocjacyjnym. W szczególności zrezygnowano z sankcji dotyczących kupowania złota, dzięki czemu Iran mógł nadal gromadzić ten kruszec, płacąc za niego dolarami uzyskanymi z tytułu sprzedaży ropy. Prezydent Obama jednoznacznie oświadczył, że choć sankcje zostały złagodzone, zostaną przywrócone, jeżeli Iran nie spełni obietnicy ograniczenia programu nuklearnego. Tak czy inaczej Iranowi udało sięstawić czoło Amerykanom w wojnie finansowej, mimo że szkody dla irańskiej gospodarki były bardzo duże.

Amerykańsko-irańska wojna finansowa z lat 2012 – 2013 pokazuje, w jaki sposób kraje, które nie dorównują Stanom Zjednoczonym pod względem militarnym, mogą okazać się godnym ich przeciwnikiem na finansowym lub elektronicznym polu walki. Tak samo jak Stany Zjednoczone znalazły sojuszników w Europie i Turcji, tak Iran miał ich w Rosji, Chinach i Indiach. Sprzymierzeńcy Teheranu mówili otwarcie o konieczności stworzenia nowego, niezależnego od

dolara systemu bankowości i rozliczeń. Dubaj wyświadczał przysługi obydwóm stronom konfliktu, podobnie jak Szwajcaria podczas drugiej wojny światowej.

Stany Zjednoczone chciały wykluczyć Iran z systemu płatności dolarowych i udało im się to. Powinny jednak bardziej uważać na to, czego sobie życzyły — ubocznym skutkiem tego sukcesu jest bowiem powolne nabieranie kształtów przez alternatywny azjatycki system płatności nieoparty na dolarze amerykańskim.

Jednocześnie złoto samo w sobie okazało się bardzo skuteczną bronią finansową.

[...]

Zbliżenie amerykańsko-irańskie nastąpiło po bardzo poważnym nadwerężeniu relacji amerykańsko-saudyjskich, które było skutkiem porzucenia przez Obamę podczas arabskiej wiosny w 2011 roku egipskiego sojusznika Saudyjczyków, Hosniego Mubaraka, oraz niewystarczającego wsparcia dla popieranych przez Arabię Saudyjską rebeliantów w czasie wojny domowej w Syrii. Saudyjczycy wydali miliardy dolarów, żeby doprowadzić do przywrócenia dyktatury wojskowej w Egipcie i zmiażdżenia popieranego przez Obamę Bractwa Muzułmańskiego. Ostatnio dynastia Saudów publicznie obnosiła się ze swoim niezadowoleniem z relacji ze Stanami Zjednoczonymi i podjęła zdecydowane działania w celu zabezpieczenia dostaw broni z Rosji, technologii nuklearnej

z Pakistanu i pomocy wywiadowczej Izraela. Powstały w ten sposób sojusz saudyjsko-rosyjsko-egipski osłabia fundament dolara i jest źródłem wspólnoty interesów między Arabią Saudyjską i Rosją, która już wcześniej ogłosiła, że jest zainteresowana uwolnieniem międzynarodowego systemu monetarnego spod władzy amerykańskiej waluty.