Jeszcze kilka lat temu wyczerpywanie się złóż surowców energetycznych uważano za jedno z największych zagrożeń dla rozwoju cywilizacji. Gdy jednak cena ropy naftowej została wywindowana do ponad 100 dolarów za baryłkę, opłacalna stało się pozyskiwanie gazu i ropy z łupków, czy piasków bitumicznych. Zaczęto także odwierty w trudnych warunkach ma Morzu Barentsa. Obecny spadek cen część z tych projektów czyni nieopłacalnymi.Gazprom już wstrzymał inwestycje na Morzu Barentsa.

Czy energii mamy w związku z tym w nadmiarze i słuszna jest (powszechna) radość z zablokowania budowy Rurociągu Południowego? To wydaje się nie mieć najmniejszego znaczenia!!! Oto jak komentuje to dziennikarz opiniotwórczej „Rzeczpospolitej”: Przegrali przede wszystkim ci politycy z Europy Środkowej i Południowej, którzy stawiali na Rosję jako gwaranta swojego bezpieczeństwa energetycznego czy wręcz alternatywę dla współpracy z Zachodem. Węgrzy, Słoweńcy, Słowacy czy Bułgarzy (podobnie jak Serbia i pozostali kandydaci do członkostwa w UE) muszą szybko skalkulować, czy warto narażać relacje z Brukselą dla miraży roztaczanych w Moskwie.

Nie chodzi więc o nic innego, niż polityka. Zachciało im się samodzielnej polityki, no to po łapach.... Nawiasem mówiąc, to czy to ma być dowód, że Moskwa prowadzi politykę przy użyciu surowców? Żądnym mocniejszych wrażeń można polecić teksty niejakiego Jędrzeja Bieleckiego – tam to jest już zupełny odlot.

Analizując sytuację na świecie na chłodno, trudno zrozumieć motywy, jakimi kierują się politycy, naukowcy i dziennikarze. Zamiast zastanowić się nad tym, jak uczynić świat lepszym, marnują oni siły na absurdalną wojnę ekonomiczną i informacyjną. Został zburzony ukształtowany po wojnie porządek świata i jak na razie nie zanosi się na coś lepszego.

Rosja będzie rozwijać eksport swoich surowców do Chin. Po podpisaniu szacowanego na 400 mld dolarów kontraktu na dostawy gazu, nasz ekspert Donald Tusk, który zna się na wszystkim (a jeśli nie on, to syn na pewno) orzekł, że „umowa gazowa z Chinami jest dla Rosji na granicy opłacalności”. Jak on to wyliczył – pozostaje jego słodką tajemnicą. Budowa gazociągu ma kosztować 80-90mld i zostanie częściowo sfinansowana przez Chińczyków.

Koszt produkcji gazu przez Gazprom to 40-45 USD/mcm (za 1000 metrów sześciennych). (Zobacz też hraport roczny Gazpromu). Tymczasem wynegocjowana cena prawdopodobnie przekracza $300 dolarów. Może pan Donald miał na myśli to, że gdyby to Polska miała złoża gazu, to trzeba by je natychmiast sprzedać, bo przecież ich eksploatacja nie jest opłacalna.Widzimy to na przykładzie polskiego węgla. Polityka energetyczna Polski i UE pozostaje jedną z takich dziwnych dziedzin działalności, w których zdrowy rozsądek nie jest wskazany (tak jak w przypadku wydłużania wieku emerytalnego w sytuacji kurczenia się ilości pracy).

Na temat South Stream czytaj też: http://konserwatywnie.wordpress.com/2014/12/03/umarl-south-stream-niech-zyje-south-stream/