Rzadko się zdarza, aby jakaś książka wywołała tak szybkie i ważkie reakcje, jak przywołana wczoraj (w notce o wojnie maszyn) książka Michaela Lewisa ("Flash Boys").

Lewis twierdzi, że mechanizm transakcji wysokiej częstotliwości służył manipulowaniu giełdą, co wywołuje gwałtowne reakcje zarówno zarówno amatorów giełdy jak i profesjonalnych inwestorów.

Kolejny tekst na ten temat publikuje popularny portal businessinsider.com.

Zawiera on relację z programu telewizyjnego z udziałem Lewisa oraz kilku przedstawicieli świata inwestorów. Lewis posługując się analogią giełdy do kasyna, opisał sytuację następująco:

W talii kart, którą gramy w pokera brakuje kilku istotnych kart, ale o tym wie tylko właściciel kasyna i opłaceni przez niego naganiacze. Przychodzą głupi turyści i podejmują gre, sądząc, że szanse są jednakowe – ale nie są, bo oni nie wiedzą o brakujących kartach.

Na giełdzie ta przewaga kasyna polegała na tym, że grające automaty dostawały informacje z giełdy kilka milisekund przed inwestorami.

Prowadzący rozmowę wskazał na uczestniczącego w niej inwestora Davida Einhorna i pyta: on jest głupim turystą? Lewis potwierdza: Einhorn to jeden z najwybitniejszych pokerzystów, ale nie ma równych szans w grze z maszynami.

 

Śledztwo w sprawie podejrzeń manipulowania giełdą rozpoczyna FBI. Kiedy się słucha aroganckich, pewnych siebie i pozbawionych zasad etycznych „właścicieli kasyn”, można zwątpić w skuteczność jakichkolwiek śledztw, procesów i kar. Jednak wiedza społeczeństwa na ten temat stale wzrasta, a reakcje na publikację Michaela Lewisa są dowodem na to, że rzeczywiście król jest nagi.