Gdy Polska wchodziła do UE, przeciwnicy tej akcesji żartowali, że nie przetrwała żadna organizacja, do której należała Polska. Chyba nawet oni nie spodziewali się tego, że proces destrukcji nastąpi tak szybko.

Poza formalnymi regułami funkcjonowania każdej struktury politycznej, istnieją bardziej fundamentalne zasady, w imię których powołano daną strukturę do życia. Najskuteczniejszym sposobem rozwalenia strktury jest przestrzeganie formalnych reguł (czego uniknąć trudno), przy totalnej negacji tych fundamentalnych zasad. I tak właśnie postępują Polacy.

 

1. Fundamentem nie tylko UE, ale całej cywilizacji europejskiej jest racjonalizm. Już w kilka lat po przyjęciu Polski nastąpił nieoczekiwany powrót do polityki budowanej na emocjach: Skuteczność polityki Platformy Obywatelskiej – opartej na emocjach (strach przed PiS) jest przerażająca. Kryzys ukraiński ujawnił najciemniejsze strony tej sytuacji. Manipulatorzy utracili przy tej okazji wszelki umiar. Nie chodzi jedynie o możliwość dowolnego kształtowania opinii społecznej i szczucia ludzi przeciw sobie.

 

2. Odrzucenie racjonalizmu wiąże się też z utratą krytycyzmu: Nowoczesność wiązała się ze zdolnością krytyki wszystkiego [...]. W ten sposób powstała współczesna nauka. Nowe Średniowiecze wiąże się z powszechnym odrzuceniem takiej postawy. Trudno bowiem sprostać wszechobecnej propagandzie, w świetle której racjonalny obraz sytuacji wydaje się niedorzeczny. Pozostaje albo wiara w nowe dogmaty (na przykład w to, że to USA jest fundamentem naszej cywilizacji).

 

3. Precz poszło poszanowanie prawdy. To bardzo użyteczne w wojnie z Rosją, ale w ostatecznym rozrachunku destrukcyjne. Ukraińcy na przemian z Amerykanami co chwilę wyskakują z jakimiś dowodami zbrodni Putina, a Europejczycy ze zrozumieniem kiwają głowami, udając, że to prawda. Nawet, gdy okazało się, że prezentując fałszywe zdjęcia Ukraińcy dopuścili się plagiatu. Nikt się więc nie pyta o dowody na to, że to Rosja (jeśli nie sam Putin) zestrzeliła MH17. Nikt się nie dziwi, że w rok po masakrze na Majdanie nie ma żadnych wyników śledztwa - bo prezydent Ukrainy mówi, że to doradca Putina kierował ostrzałem (jeśli nie sam Putin). Nikt nie śmie nawet policzyć ile to dziesiątków lub nawet setek tysięcy żołnierzy rosyjskich przekraczających granicę z Ukrainą zauważyli ukraińscy wojskowi. Pewnie gdzieś siedzą zamaskowani. Bez echa przechodzą zupełnie absurdalne informacje o użyciu broni jądrowej i broni chemicznej na Ukrainie. O drobiazgach – jak zaprzeczanie istnieniu kotła Debalcewskiego nie wspominając.

Polacy „zaprawieni w boju” z prawdą przez nałogowych łgarzy: Tuska i Kopaczową łykają bez trudu łgarstwa Ukraińców. Temu dziwić się nie należy. Ale to, że cała Europa poszła ich śladem – to już budzi podziw.

 

4. Wraz z odrzuceniem prawdy precz poszła wartość wolnej prasy. Wolność prady to współczesna realizacja zasady „wolności wypowiedzi”. Demokracja grecka nie opierała się przecież na powszechnym głosowaniu, ale na swobodzie wyrażania poglądów. Ale nie w Polsce takie numery. Jak to wyjątkowo trafnie ujął redaktor Michalkiewicz: Niemieckie gazety dla Niemców przedstawiały niemiecki punkt widzenia jako niemiecki – i to była prawda – podczas gdy niemieckie gazety dla Polaków przedstawiały niemiecki punkt widzenia jako obiektywny – a to była nieprawda. Czy coś się w tej dziedzinie zmieniło? Niewiele. Kaczyński miał sporo racji, mówiąc o kondominium rosyjsko-niemieckim w Polsce. Gdyby było go stać na obiektywizm, na pewno przyznałby, że przynajmniej w dziedzinie mediów mamy do czynienia bardziej z kondominium niemiecko-amerykańskim. W zasadzie to wszystko jedno (bo i zmienić się może w każdej chwili), bo tak zwani dziennikarze są jak dziwki – będą pisać wedle tego kto da więcej.

 

5. Brak wolnej prasy warunkuje możliwość pozbycia się praworządności. Polska jako pierwsza w Europie próbowała zbudować konstytucyjny ład prawny. Jako pierwsi także potrafiliśmy zbudować system, w którym Konstytucja nie ma żadnego znaczenia. To, że dochodziło u nas (a może i nadal dochodzi) do tak skandalicznych rzeczy, jak oddanie władzy nad częścią terytorium i torturowanie obywateli obcych państw, to jedynie skutki istniejącego bezprawia. Czy ktoś by wcześniej pomyślał w UE, że takie rzeczy mogą się tutaj dziać? A to przecież nie koniec naszych wpływów. Najnowsze wyczyny mecenasa Giertycha, które ktoś nazwał „klasyką III RP” pokazują w jakim kierunku może to podążać.

 

6. Kolejną wartością, którą udało się zwalczyć jest swoboda działalności gospodarczej. Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że dominacja polityki nad gospodarką i rozkwit biurokracji, istniały w UE jeszcze przed naszą akcesją. Jednak Polska swoją cegiełkę dołożyła. Entuzjazm z jakim niszczono w Polsce wolność gospodarczą w imię „wymogów UE”, pokazał skuteczność takich mechanizmów. A jeśli coś jest skuteczne – to ulega wzmocnieniu. Do tego trzeba wspomnieć nasze rekordy korupcji. Ktoś te łapówki naszym „wybrańcom narodu” dawał. Zobaczył, że tak można. Czy wcześniej ktoś słyszał na przykład w Niemczech o takich skandalach, jak kupowanie „niezależnych” ekspertyz i nagród?

Teraz Polacy w jednym chórze stają obok Niemców, plując na Greków i Węgrów, którym się to nie podoba. Niezależnie od rezultatów tego starcia – skutek będzie opłakany.

Dzięki wojnie gospodarczej z Rosją, proces destrukcji europejskiej ekonomii wszedł na wyższy poziom. Nikt się nie dziwi nawet działaniom, które kilka lat temu byłyby głośno oprotestowane. Kuriozalne wyroki trybunałów (vide Rosja vs Chodorkowski), łamiące zasadę swobody zawierania umów naciski i embarga, czy wreszcie zupełnie absurdalne pomysły ograniczania dostępu do dóbr, które dotąd były wolne. Trudno naprawdę w to uwierzyć, ale Polacy przyjęli z entuzjazmem nawet zupełnie „odjechany” pomysł usnięcia Rosji z systemu SWIFT. Co dalej? Odetniemy ich od intermnetu, a potem zaczniemy korygować filmy – jak komuniści w Rosji? Przy okazji niszczone są ostatnie pozytywne aspekty globalizacji. Może więc po rozwaleniu UE zabierzemy się za gospodarkę globalną?

 

7. Najbardziej perfidną metodą rozwalania UE jest zakwestionowanie jednego z liberalnych dogmatów. Chociaż liberalizm już dawno przestał być dominującym w Europie poglądem, pozostało po nim przekonanie, że ludzie w racjonalny sposób dbają o swoje dobro. W ten sposób – jak twierdzą liberałowie – indywidualna chciwość jest motorem rozwoju ogółu. Tymczasem Polacy podstępnie od dawna podejmują działania, które są dla nich skrajnie szkodliwe. Dlatego od lat niszczy się górnictwo – bo z własnymi źródłami taniej energii w dzisiejszych byłoby nam za dobrze (odpryskiem tego była awantura wokół odwiertu w Toruniu). Największym bogactwem Polski po 1989 roku był tak zwany „kapitał ludzki”. Chyba nawet największe zakłamanie nie pozwoli przykryć faktu, że jego niszczenie idzie nam bardzo skutecznie. Nie ma żadnej propozycji traktatów lub regulacji, która godziłaby w polskie interesy, a której nie podjęlibyśmy z ochotą. Przykładów można podać dziesiątki. Ograniczmy się do ostatniego: traktatu TTIP. Gdy tylko ujawniono szczegóły tych knowań – posypała się lawina krytyki. Zwłaszcza pomysłu, aby pozbyć się demokracji na rzecz wszechwładzy korporacji. Jest tylko jeden kraj, który to przyjął z entuzjazmem. Chyba nie warto wspominać który?

Na deser fragment komentarza jednego z Polaków (fakt, że zamieszkałego w USA – ale to tylko wyostrza pewne poglądy:

Obecny porządek to dominacja Niemiec w kierunku zmowy z Rosja.Rosja usilnie lobuje przeciwko TTIP gdyż zwiekszenie kapitału USA to większe rowniez wzmocnienie NATO. Bazy jakie moga powstać będą bronic przedewszystkim kapitału USA [pisownia oryginalna].

Za komuny pomysł, aby wypowiedzieć wojnę USA i potem się poddać był traktowany jako żart. Ale jak widać teraz stało się to ponurą rzeczywistością. Miejmy nadzieję, że resztę cherlawego polskiego kapitalizmu uda się zdławić Wielkiemu Kapitałowi zza Oceanu. Mając nad Wisłą kolonię, Amerykanie na pewno o nią zadbają.

 

Powyższe argumenty są chyba wystarczającym dowodem na to, że UE jako wspólnota zbudowana na pewnych ideałach już nie istnieje.