Wszystko co Prezydent Duda powie będzie użyte przeciw niemu – jeśli tylko uda się znaleźć pretekst. Stanowczo nie może mówić prawdy o Polsce, bo jest to od razu traktowane jako donos na własny kraj. Rozczulająca jest ta wrażliwość krytyków, którzy nie reagowali gdy ich „autorytety” rzeczywiście szkalowały Polskę za granicą. Oto kilka przykładów z przeszłości:

  1. Władysław Bartoszewski dla Die Welt: Jeśli ktoś się bał, to nie Niemców. Gdy niemiecki oficer zobaczył mnie na ulicy i nie miał rozkazu aresztowania, nie musiałem się go obawiać. Ale gdy sąsiad Polak zauważył, że kupiłem więcej chleba niż normalnie, wtedy musiałem się bać.

  2. Biznesmen Tysiąclecia i Wielki Filantrop Doktor Jan Kulczyk dla Financial Times (w reakcji na wezwanie przed komisję sejmową): Jeśli ja nie czuję się bezpieczny w Polsce, to jak mają się czuć inni biznesmeni?

  3. Magdalena Środa – feministka robiąca za minimum kadrowe Uniwersytetu Warszawskiego, jako Pełnomocnik Rządu do spraw Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn ogłosiła światu: „Katolicka, w przeważającej mierze, Polska, choć wolna od "honorowych zabójstw", ma problemy ze zjawiskiem stosowania przemocy wobec kobiet, mające źródło w silnym wpływie Kościoła katolickiego na życie publiczne”.

  4. Specjalista od wybaczania nie swoich krzywd Tadeusz Mazowiecki dla włoskiego Avvenire: „Wielkim bólem napełnia mnie to, gdy widzę, że moja Polska, naród, który czerpie z katolicyzmu, nie umie przebaczać i nie zna litości”.

Do granic absurdu posunął się „największy ekonomista świata” Leszek Balcerowicz, który napisał donos na rząd Buzka, w którym sam był ministrem (poszło o program likwidacji kopalń, który zdaniem Balcerowicza był za mało drastyczny). Ale Balcerowiczowi akurat trzeba wybaczyć, bo on nigdy nie krył gdzie ma swoich panów.

Prawdziwy festiwal donosów na Polskę mieliśmy w czasach rządów Kaczyńskich. Fragment artykułu „Niedzieli” z tamtego okresu: Część polskich elit jawnie oczernia nas na Zachodzie. Do krytyków dołączył Lech Wałęsa”. Według Krasnodębskiego: „Dzisiejszy tygodnik Der Spiegel opublikował wywiad z Lechem Wałęsą, który w niezwykle ostrych słowach krytykuje polski rząd i braci Kaczyńskich, czyli głowę państwa polskiego i szefa rządu. Wcześniej rządzących atakował ambasador Andrzej Byrt oraz byli ministrowie spraw zagranicznych. Tak zmasowanego ataku na polskie władze przez polskie elity polityczne i intelektualne jeszcze nie było. To rzecz bez precedensu. Takie zachowanie, udział w nagonce na wybrane demokratyczne władze, podważa wiarygodność państwa polskiego na arenie międzynarodowej. W końcu uderza bezpośrednio w interesy Polski i nas wszystkich. To niedopuszczalne i karygodne”. Do atakujących Polskę na zewnątrz dołączył w osobnym wywiadzie dla Die Welt b. minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek. Był to już któryś z kolei niechlubny „donos” Geremka na Polskę za granicą. Prof. Wojciech Roszkowski, eurodeputowany PiS, skomentował to już w tytule swego tekstu dla Dziennika z 21 lipca: Krytykując Polskę za granicą, bądźmy powściągliwi. Z kolei Waldemar Maszewski pisał już w tytule korespondencji Naszego Dziennika z Hamburga: Geremek i Wałęsa szkalują Polskę (nr z 17 lipca). Szczególnie ostrej krytyce poddał tekst Geremka Maciej Rybiński w felietonie Którędy do Zaleszczyk (Fakt z 18 lipca). Rybiński pisał m.in.: „Najciekawsze jednak, że Bronisław Geremek, w końcu wybitny historyk, poinformował Niemców, że powodem rozbiorów była polska anarchia i że Polacy na rozbiory sobie jak najbardziej zasłużyli”. Cóż powiedzieć o takiej opinii wyrażanej akurat w niemieckiej prasie przez profesora tak długo fetowanego jako rzekomy autorytet?!

Zadziwiające jest to, że to sami zdeklarowani wrogowie PiS. Lista oczywiście nie jest pełna (nieco więcej przykładów można znaleźć tutaj). O całej plejadzie celebrytów i artystów (z Olbrychskim na czele) nie warto wspominać. Trudno byłoby znaleźć drugi kraj, w którym tak szkaluje się własną Ojczyznę jak w filach „Róża”, „Pokłosie” czy „Ida”.

Klasą dla siebie jest też nadredaktor Michnik, który regularnie piętnuje polskość. Ostatnio w niemieckiej gazecie poucza Polaków: „niektórym polskim politykom wydaje się, że UE jest po to, żeby nam dawać pieniądze, a w zamian nie może nic oczekiwać”.

Na koniec warto wspomnieć o wsparciu z jakim spotykają się szkalujący Polskę amerykańscy żydzi. Tomasz Gross przez dłuższy czas mógł liczyć na wsparcie polskich mediów. Nie można mieć pretensji do tych środowisk żydowskich – bo dla nich to biznes. Czemu jednak „autorytety” nie zareagowały na spiskowanie z nimi Tuska i Komorowskiego (co ujawnił portal Wikileaks)?

Gdzie były te autorytety, gdy antypolską krucjatę uprawiał "Washington Post”? Bardziej przyzwoicie od nich zachowała się żona byłego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego (także amerykańska żydówka), która stanęła w obronie Polski.

Taka elementarna przyzwoitość to dla tak zwanych „elit” znad Wisły przykra sprawa, bo „zachód” do którego tak bardzo tęsknią jednak odrobinę takiej przyzwoitości zachował. Doświadczył tego kandydat na Prezydenta USA Donald Trump, który musi się tłumaczyć dlaczego nie zareagował na nazwanie Baracka Obamy muzułmaninem. Najśmieszniejsze jest to, że krytycy Trumpa wbrew intencjom traktują bycie muzułmaninem jako coś kompromitującego, z czego trzeba się tłumaczyć ;-).

W Polsce połączenie krytycyzmu wobec czynów (polityki) z szacunkiem wobec urzędu (osoby) jest bardzo trudne. Niestety dotyczy to obu stron. Dla wrogów Prezydenta Dudy jego osoba jest nie do zniesienia. Zwolennicy zaś każdą krytykę traktują osobiście.

Świadomość tego, że Prezydent reprezentuje naród i z tego tytułu należy go traktować z godnością nie wyklucza możliwości krytykowania jego polityki. Czasem nawet ostrej krytyki. Portal businessinsider.com publikuje właśnie tekst o polityce zagranicznej Obamy zatytułowany: „Diabeł mi to podpowiedział”. Chodzi oczywiście o politykę wobec Syrii i głupie tłumaczenie Białego Domu, że wiedzieli o tym, że prowadzone działania są szkodliwe, ale zostali do nich zmuszeni. Pojawia się naturalne pytanie – przez kogo? I równie prosta odpowiedź – przez diabła. Nawiasem mówiąc łatwo w to uwierzyć, jeśli weźmiemy się pod uwagę plejadę postaci, które mają wesprzeć Obamę w spotkaniu z Papieżem (aborcjoniści, tranwestycie, pedały itd...).