Na Ukrainie trwa wojna domowa. To proste stwierdzenie wydaje się wyrażać coś zupełnie oczywistego. Tymczasem jesteśmy cały czas pod działaniem propagandy, która mówi, że to jest wojna z terrorystami. A terrorysta to coś jak Marsjanin – tyle, że można (a nawet trzeba) go zabić.

 

W tej sytuacji warto odnotować głos otrzeźwienia, który zaważyli (i przetłumaczyli na język polski) publicyści portalu kresy.pl. Jest to wywiad z ukraińskim generałem Rubanem. W najciekawszym fragmencie wchodzi on w polemikę z dziennikarką:

- Dla Pani sześć milionów mieszkańców obwodu ługańskiego i donieckiego nagle stało się wrogami?

- Nie, cywile nie są wrogami.

- A ci, co chodzą z bronią – jest ich 15 tysięcy – to wrogowie?

- No, ogólnie, to tak. To ludzie, którzy zagrażają życiu i zdrowiu cywilów.

- Armia zagraża życiu i zdrowiu cywilów. Po to ona jest. Oficerowie, którzy kończą akademie wojskowe, - to profesjonalni zabójcy, jak by oni mogli o tym nie wiedzieć? Nie wiedziała Pani? To nie człowiek, który chodzi z flagą na paradzie, to człowiek, który w okopie zabija innego człowieka.

Oni tego się uczyli, tak samo, jak ja – pilot-strzelec. Piękne słowo, zdążyliśmy przywyknąć. Zabierzcie słowo pilot i zrozumcie, że ja – strzelec. Co powinienem robić? – Strzelać.

Nie odnoszę się do tych ludzi tak, jak Pani odnosi się do wrogów. Łatwo Pani patrzeć z tej pozycji. A ja tych ludzi już dawno znam. Tam są oficerowie, tam weterani wojny afgańskiej, z którymi protestowaliśmy przeciwko Janukowyczowi. Tam są ludzie, z którymi staliśmy na Majdanie. Na Euromajdanie. Ale my tego tak nie nazywaliśmy.

- Tam – czyli gdzie?

- Tam – po tamtej stornie. Z wstążkami [gieorgiejiwskimi – KRESY.PL]. W Ługańskiej i Donieckiej Republice.

[…]

- Ale Rosja nie uważa tego za wojnę…

- A Rosja to a propos czego?

- Wg Pana Rosja nie uczestniczy w tej konfrontacji?

- Pani tam widziała wojska rosyjskie?

- Widziałam żołnierzy z Rosji.

- Widziała Pani obecność rosyjskich wojsk?

- Regularnych – nie.

- I Pani nawet innych nie zobaczy, ponieważ ich tam nie ma. Jeśli by Pani widziała jakiegoś Rosjanina lub wojskowego, to nie oznacza przecież uczestnictwa Rosji.

- Jak więc to nazwać?

- Jak Pani chce. Wie Pani, że najemnicy walczą po obydwu stronach?

- Tak.

- Po obydwu. I po ukraińskiej, i po ługańskiej o donieckiej. No, to tak samo, jak Polska teraz walczy razem z nami, i Szwecja, jak to nazwać?

Jest takie niegłupie powiedzenie: „Rosja walczy z Ameryką do ostatniego Ukraińca”. To w dużym stopniu odpowiada prawdzie.

 

Portal kresy.pl, to jeden z nielicznych naprawdę niezależnych głosów w sprawie ukraińskiego konfliktu. Nic więc dziwnego, że mimo swej niszowości stał się kandydatem na „ofiarę sowieckiej propagandy”. Wywiązała się na tym tle ciekawa polemika z publicystą „Gazety Polskiej” Dawidem Wildsteinem: Wildstein nie dowiódł, bo nie mógł tego zrobić, że oficer tych słów nie wypowiedział. Nie mógł też wykazać, że ukraiński oficer jest tak naprawdę nasłanym przez Moskwę agentem, a „Ukraińska Prawda”, publikując wywiad z Rubanem okazała się nie być do końca ukraińska. Nie mniej wściekłość Wildsteina jest psychologicznie usprawiedliwiona. Każdy by się wściekł,  gdyby został ośmieszony akurat w chwili, w której, bohatersko objawił światu, że na Ukrainie trwa wojna dobra ze złem, że  Ukraińska armia walczy w Donbasie z „terrorystami” i „bandytami”, a nie z własnymi obywatelami, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo władzy w Kijowie.

 

Jest jeszcze jeden ciekawy wątek w wypowiedzi generała. Jego zdaniem ludzie z Donbasu są kontynuatorami „Euromajdanu”. Ludzie, którzy stali na Majdanie, zadowolili się obaleniem Janukowycza – i to wszystko. Żadnego innego żądania nie wypełniono. A oni zdecydowali iść do końca. Im nie wystarcza, że obalono Janukowycza, im są potrzebne realne zmiany.

Niedawna dymisja Tatiany Czornowoł, która przegrała w starciu z oligarchicznym systemem władzy na Ukrainie, świadczy o tym, że słowa generała mogą dobrze opisywać rzeczywistość.

Konflikt na Ukrainie można by rozwiązać bardzo szybko, gdyby powstał rząd naprawdę szukający dobra Ukraińców. Nie dobra Ukrainy jako abstrakcyjnego tworu politycznego, ale Ukrainy jako wspólnoty, domu - który należy wspólnym wysiłkiem urządzić na nowo. Niezależnie od tego jak ocenimy wymiar polityczny Majdanu, musimy przyznać, że uwolniona została tam niesamowita energia zdeterminowanego społeczeństwa. Ta energia jest teraz zużywana w niszczącej wojnie domowej. A wszyscy wokół patrzą na to jak na okazję, by ugrać coś na nieszczęściu Ukraińców dla siebie.

Niestety dotyczy to także polskich polityków. Większość Polaków zapewne czuje i myśli tak jak Leszek Wójtowicz https://www.youtube.com/watch?v=7hqMiZbizFo

Milczą zajęci swoimi sprawami, albo z obawy aby nie stać się „ruskim agentem”, któremu każdy Prawdziwy Patriota powinien napluć w twarz.