Zakupienie Washington Post przez założyciela Amazonu Jeffa Bezosa portal businessinsider.com nazwał wydarzeniem kulturowym. Ta wiadomość jest naprawdę szokująca. Bo ten dziennik to wielka instytucja, nieodłącznie związana z historią USA. I ta instytucja została kupiona przez przedsiębiorcę internetowego z Doliny Krzemowej. Ekspansja kapitału zbudowanego w Dolinie Krzemowej zbiega się w czasie z implozją wpływowych marek powstałych przed erą mikroprocesora. Drugim ważnym aspektem tej sprawy jest dalsze zacieranie granic między misją – w tym wypadku dostarczania informacji – a biznesem. Czy to nie podważy fundamentalnej dla Amerykanów wartości, jaką jest wolność słowa? Patrząc jeszcze szerzej, można to wydarzenie uznać za zwiastun zwiększania się politycznego znaczenia najważniejszego ośrodka technologicznego świata. Może kiedyś 5 sierpnia 2013 roku zostanie uznany za początek ery panowania technologii? Wszak kto ma informację, ten ma władzę.
Z punktu widzenia przepływu informacji Jerzy Wawro opisał niedawnie USA jako trzy strefy:
-
wschodnie wybrzeże, gdzie znajduje się obecne centrum polityczne i finansowe świata;
-
konserwatywny środek kraju;
-
zachodnie wybrzeże, gdzie znajduje się bogaty ośrodek dysponujący najpotężniejszą bronią XXI wieku: informacją.
Usytuowane na wschodnim wybrzeżu władze polityczne USA w walce o kontrolę nad informacją sięgają po środki polityczne, co budzi natychmiastowy opór społeczny. [...]
Na zachodnim wybrzeżu trwa tymczasem zawzięta rywalizacja między korporacjami o jak najdoskonalsze metody przetwarzania informacji. Celem jest oczywiście ukierunkowana reklama. Wygrają ci, którzy uzyskają największe wpływy z kontrolowania przepływem tej informacji. […]
Różnica między wschodem i zachodem polega na tym, że w pierwszym przypadku mamy zmagania na linii państwo-obywatel, a w drugim: budowanie biznesowej potęgi poprzez wciągnięcie obywateli do współpracy i przejęcie nad nimi kontroli.
Przewidywania, że zachód w tej konfrontacji zwycięży wydają się zyskiwać kolejne potwierdzenie.
PS.
Europejska (w tym Polska) prasa nie docenia chyba wagi tego wydarzenia. W GW-nie ta wiadomość ustępuje miejsca gw-nianej informacji o jakimś samosądzie w Gdańsku (widać każda informacja mająca potwierdzić cywilizacyjną misję A. Michnika jest cenna). Pozostałe dzienniki napiszą coś, gdy dziennikarze się wyśpią ;-)
PPS.
Juz prawie południe. Wyspali się i... nic. W "Trybunie Ludu" desperacka obrona OFE spycha wszystko na plan dalszy. Jedynie przytoczona informacja PAP przeleciała przez pierwszą stronę. Poczułbym się głupio, gdyby nie to, że we wszystkich światowych mediach poświęconych gospodarce ta informacja utrzymuje się na topie (np. dla "The Eceonomist" to absolutny numer 1 - zo obszernym komentarzem).