Żyjemy w wieku informacji. Nic więc dziwnego, że jej fałszowanie – czyli kłamstwo pojawia się jako oręż we wszystkich konfliktach. Także w tak zwanej wojnie polsko-polskiej. Po roku 1989 wyprodukowane w PRL „elity” usiłowały kształtować społeczeństwo poprzez wartościujące definicje i stereotypy. Słowo „patriotyzm” pojawiało się razem z „nacjonalizm” i „ksenofobia”. Wolność gospodarcza została utożsamiona z liberalizmem. Konserwatyzm przeciwstawiony „postępowi” i „nowoczesności” itd…

Przeciwnikom „postępu” przyprawiano „gębę” wykorzystując naturalne słabości, które nie są obce żadnemu człowiekowi. Każdy błąd, pochopna opinia lub niefortunna wypowiedź stawały się materiałem z której lepiono nienawistny wizerunek. Macierewicz – oszołom, Kaczyński – kartofel, a Rydzyk – wiadomo… Samo nazwisko ma być synonimem obciachu i stało się przedmiotem niezliczonych „żartów” w rodzaju: „Toruń to miasto podwyższonego rydzyka”.

Przyprawianie gęby jest stosowane także do całego społeczeństwa, które powinno się wstydzić swojej polskości. Dlatego anty-polacy nie mogą znieść naturalnego w każdym społeczeństwie kultywowania chlubnej tradycji historycznej. Wystarczy wspomnieć o polskim heroizmie – natychmiast pojawiają się poprawiacze historii, którym nie podoba się taki prosty obraz polskości, który kolportuje choćby prasa katolicka typu „Nasz Dziennik”. Bo każdy polski patriota to wiadomo – ksenofob, a każdy ksenofob to antysemita: „Na pewno jest korelacja między propagowanym przez nie obrazem rzeczywistości i wzrostem antysemityzmu”.

Zwycięstwo wyborcze PiS nie oznacza wcale klęski „elit” III RP. Ukute przez nich hasła i stereotypu ukształtowały świadomość tysięcy a może i milionów konsumentów informacji podawanej przez środki masowego przekazu/rażenia. Wystarczy posłuchać tego, co mówią uczestnicy demonstracji KOD. Czasem pojawia się wręcz w niezmienionej formie cytaty z mediów. Wśród najpopularniejszych obecnie stereotypów wyprodukowanych przez „elity” można wyróżnić trzy:

1. Dzielenie Polaków.

Krytyka istniejących podziałów ma na celu po prostu zamaskowanie kłamstwa i zastąpienia prostych prawd jakimś kompromisem. Prawda jest ważniejsza, niż pozorna jedność oparta na kłamstwie. Poza tym dzielenie zakłada aktywne działania w celu tworzenia różnic, a nie tylko akceptację różnic istniejących. Ponadto w każdym normalnym społeczeństwo funkcjonują różnorakie mechanizmy wykluczania. Wykluczenie to nie to samo co "dzielenie". Na przykład wyklucza się osoby niedowidzące z ruchu drogowego, ale nikt nie traktuje tego jako "dzielenie Polaków". Niektóre osoby wyklucza się z życia na wolności, a innym odbiera się prawa obywatelskie. W Polsce nie istnieje „dzielenia”, tylko problem prawa. Gdyby zdrada była działanie na szkodę społeczeństwa i zdrada były zagrożone jakąkolwiek karą, społeczny ostracyzm można by uznać za mechanizm nie przystający do współczesności. Jednak póki zdrada jest bezkarna, „dzielenie Polaków” pozostaje jedynym sposobem obrony.

2. Donos na Polskę.

Funkcjonując w strukturach EU mamy prawo korzystać z unijnych instytucji i wyrażać swoje poglądy na temat tego co się w Polsce dzieje. Dlatego trudno mieć pretensje do osób walczących o swoje przed unijnymi trybunałami. Istnieją jednak granice: działania wymierzone w porządek konstytucyjny przy wsparciu obcych sił to oczywista zdrada. Nie ma więc problemu „donosów”, tylko jest problem zdrady wpisującej się w tradycję Targowicy.

3. Sterowanie z tylnego siedzenia.

Można się spierać o to, czy Prezes Kaczyński jest genialnym strategiem, czy tylko naturalnym liderem, który na swoją pozycję zapracował wytrwałością. Ale usunięcie się w cień jest w jego sytuacji jest nie tylko zejściem z linii strzału, ale i naturalnym w jego wieku działaniem dla przyszłości. Nie ma żadnych przesłanek do tego, by uznać stosunki Prezydent – Premier – Prezes za nienormalne. W każdym kraju ważne decyzje są wypracowywane kolegialnie i w takich zakulisowych pracach bardziej liczy się fachowość i autorytet, niż pozycja polityczna. Jednak dzisiejsza opozycja tak była skoncentrowana na atakowaniu braci Kaczyńskich, że po prostu nie potrafi funkcjonować bez niego w roli głównej.

 

Zmiany w mediach mogą spowodować, że „przekaz dnia” będzie inny i część społeczeństwa przyswoi sobie nowe stereotypy. Jednak chyba w żadnej innej dziedzinie nie są tak trafne słowa Jana Pawła II: nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj. W odniesieniu do mediów należy to rozumieć strategię przezwyciężenia propagandy rzetelną informacją.

Samo dopuszczenie do telewizji „niepokornych” dziennikarzy nie spowoduje jakościowej zmiany. Co najwyżej w miejsce sporu o to kto jest większym „kaczystą” zajmie spór o to kto jest większym „putinistą”. A Putin to … - wiadomo.