W latach 80-tych XX wieku w dziedzinie sztucznej inteligencji (AI) panował wielki optymizm. Japonia, która była wówczas chyba najbardziej zaawansowanym technologicznie krajem, ogłosiła program komputerów 5-tej generacji. Komputery te miały działać w oparciu o przetwarzanie wiedzy. W japońskim programie można wyróżnić trzy podstawowe dziedziny: systemy ekspertowe, analiza sygnału mowy (w celu zapewnienia komunikacji głosowej z komputerem) i przetwarzanie wypowiedzi w języku naturalnym (natywnym) – w tym maszynowe tłumaczenie. Projekt ten dał impuls do rozwoju tego rodzaju badań na całym świecie. Jednak plany okazały się zbyt ambitne. Najłatwiejsze okazało się generowanie mowy (polski syntezator mowy Ivona należy do najlepszych na świecie). Nowoczesne urządzenie potrafią także reagować na komendy wydawane głosem. Ważną rolę w rozwoju tej technologii pełni firma Google i jej system Android. Przełomowym można uznać też Google Translator. Przy jego budowie zastosowano zupełnie odmienne rozwiązania, niż we wcześniejszych próbach automatycznej translacji. Zamiast budowania doskonałego automatu analizującego gramatyczną strukturę wypowiedzi (zob. gramatyki Chomsky'ego), zastosowano przetwarzanie statystyczne, wykorzystujące olbrzymią bazę tekstów wyszukiwarki Google. Dzięki temu uzyskano możliwość automatycznego doskonalenia reguł translacji (można by rzec, że zamiast na jakość postawiono na ilość, która z czasem przechodzi w jakość ;-)).

 

W innych dziedzinach związanych ze sztuczną inteligencją, największym sukcesem może poszczycić się … Hollywood. Powstało masę filmów, w których prezentowano infantylny świat przyszłości opanowanej przez roboty. Na szczęście nie grozi nam ani najazd terminatorów, ani matrix. Z poważnych zastosowań najbardziej znanym jest serwis www.wolframalpha.com. Próbuje się także stosować metody sztucznej inteligencji w ekonomii, ale nie słychać o jakichś spektakularnych osiągnięciach.

Firma Google chce jednak dokonać kolejnego przełomu, co zostało określone jako gra w Moneyball. „Moneyball” to termin, którym Michael Lewis w swojej 2003 książce Moneyball : The Art of Winning określił nieuczciwą grę . Stosuje się go do strategii rynkowej polegającej do nabywania talentów, które są niedoceniane przez resztę przemysłu. Dokładnie tak działa Google. Wykorzystuje fakt, że sztuczna inteligencja jest obecnie nie doceniana przez biznes i próbuje w tej dziedzinie zdobyć pozycję dominującą. Inwestuje duże pieniądze w zakupy firm związanych ze sztuczną inteligencją, robotyką i automatyką.

Celem Google najwyraźniej jest zbudowanie systemu, który będzie odpowiadał na zapytania w sposób inteligentny. Zamiast wskazywać jak dotąd – gdzie można znaleźć informację zgodną pod względem syntaktycznym (gramatyka+słownik) z zapytaniem – komputer będzie udzielał odpowiedzi na podstawie semantycznej analizy (treści, znaczenia) zapytania.

Działania Google budzą wiele obaw – także natury etycznej. Dlatego firma zobowiązała się do opracowania zasad etyki, jakie będą stosowane przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji w przyszłych aplikacjach.

Niezależnie od tego, jakie rezultaty zostaną osiągnięte, samo uwzględnienie AI w strategii rozwoju Google stanowi bez wątpienia przełomowy moment w tej dziedzinie.