Prezes Telewizji Polskiej w wywiadzie dla dziennik.pl zapewnił, że kontrowersyjna kampania społeczna, promująca legalizację związków homoseksualnych musi być pokazana przez publicznego nadawcę, w ramach obowiązku prezentowania różnych opinii i poglądów.

Jak wiadomo Państwo Islamskie jest zasilane przez ochotników z całej Europy. Może ich ktoś zawiadomi, że pan Braun jest gotów w ramach prezentowania opinii i poglądów nadawać reklamówkę promującą kalifat?

Firma Apple propaguje platformę płatności Apple Pay (na bazie technologii NFC) wbudowany w system iOS 8.1. Jednak nie wszyscy sprzedawcy są zadowoleni z tego, Apple chce być pośrednikiem w procesie zakupu towarów. Niektórzy z przedsiębiorców mają w planach forsowanie własnych rozwiązań zastępujących karty płatnicze. Dużego rozgłosu nabrała decyzja sieci aptek CVS o rezygnacji z płatności zbliżeniowych. Będą oni wdrażać własny system CurrentC. Co najmniej dziwne jest zdziwienie autora notatki na ten temat: CurrentC ma wykorzystywać… kody QR. Tak, nie żartuję – alternatywą dla prostych płatności zbliżeniowych ma być toporna forma skanowania kodów. Przy zakupie, specjalny terminal wyświetli odpowiedni kod, który musimy zeskanować my. Po tym, na ekranie naszego telefonu pojawi się kod, który zostanie zeskanowany przy kasie i… voila! A teraz najlepsza część. Usługa nie będzie połączona z kartą kredytową, tyko bezpośrednio z naszym kontem. Ma to na celu ominięcie opłat dla sieci płatnościowych Visa oraz Mastercard.

Być może autor tych słów nie wyobraża sobie życia bez kart kredytowych. Jednak na całym świecie ludzie myślą o tym, jak się uwolnić od tych zniewalających systemów.

Firma Apple wydała oświadczenie po decyzji CVS: Informacje zwrotne od klientów i sprzedawców korzystających z Apple Pay są zdecydowanie pozytywne i entuzjastyczne. Pracujemy nad tym, aby uzyskać jak najszersze wsparcie tych bezpiecznych i chroniących prywatność płatności przez handlowców. Już w tej chwili zalety systemu zachwycają klientów w ponad 220,000 miejscach.

Gdy Premiery Znana z Prawdomówności jeździ po kraju w glorii chwały zwycięzcy, jej krytycy mówią o kompletnej klęsce. Podsumujmy argumenty obu stron.

 

Najpierw argumenty krytyków:

  1. Rok bazowy 2005 do wyliczenia skali redukcji jest dla nas bardzo niekorzystny. Początkowo rokiem bazowym był 1990, ale wychodziło na to, że Polska już zredukowała 30%. Tusk zgodził się w 2008 roku na zmianę roku bazowego na 2005, a Kopacz zaakceptowała to rozwiązanie.

  2. Pakiet klimatyczny koncentruje się na mechanizmie handlu pozwoleniami na emisję CO2 w wybranych branżach – dokładnie tych, które w Polsce są oparte na węglu. Jest to więc rozwiązanie dyskryminujące. KE manipuluje cenami tych pozwoleń, wskutek czego elektrownie muszą kupować brakujące pozwolenia po coraz wyższych cenach (darmowe pozwolenia nie pokrywają całości potrzeb).

  3. W zamian za darmowe uprawnienia branża elektroenergetyczna musi realizować obniżające emisje CO2. Polski plan inwestycyjny do 2020 r. obejmuje ponad 340 projektów o łącznej wartości ponad 28 mld euro.

  4. Nie przedstawiono żadnych dowodów, że ta redukcja będzie miała jakikolwiek wpływ na powstrzymanie globalnego ocieplenia. Obserwujemy natomiast ostatnio wyhamowanie wzrostu temperatur, których nie przewidziały błędne modele meteorologów.

  5. Przystając na zapis o 60% PKB na mieszkańca, polski rząd uznał, że do roku 2030 będziemy stali w miejscu, jeśli chodzi o rozwój, a ceny nie będą się wyrównywać. Wszak według parytetu siły nabywczej już mamy powyżej 67% średniej. Nominalnie w 2013 roku było 53% średniego PKB na mieszkańca UE. Poza rozwojem gospodarczym (stagnacja grozi problemami finansowymi budżetu) i wyrównywaniem się cen, na rachunkowy wzrost naszego PKB będzie wpływać gwałtowny spadek populacji, wynikający z trendów demograficznych.

  6. Przyjęty odsetek energii ze źródeł odnawialnych (OZE) jest nieosiągalny bez wzrostu cen energii (potwierdzają to przykłady Niemiec i Australii, która zrezygnowała ostatecznie z podatku na OZE). Rząd J. Kaczyńskiego wynegocjował zmniejszenie limitu energii odnawialnej z 20 % do 15 % . Kopacz zgodziła się na 27%. Obecnie mamy 11%. Produkcja energii z OZE wiąże się z wysokimi nakładami inwestycyjnymi – podobnie zresztą jak produkcja energii z paliw kopalnych. Jednak rentowność produkcji jest wyższa w przypadku paliw kopalnych, co pozwala m.in. na spłatę kredytów zaciąganych na realizację inwestycji. W przypadku OZE, przy obecnych warunkach rynkowych dotyczących głównie cen surowca i energii, wolne przepływy gotówkowe generowane w fazie eksploatacji okazują się zbyt małe, by można spłacić zobowiązania finansowe zaciągnięte w fazie budowy i uzyskać satysfakcjonującą rentowność.

  7. Pakiet klimatyczny stoi w sprzeczności z ogłoszoną przez Tuska strategią rozwoju energetyki, w ramach której rząd wymusił na PGE inwestycję w rozbudowę bloków węglowych w elektrowni w Opolu.

 EBC przeprowadził „testy wytrzymałościowe” (stress test) europejskich banków. W testach tych chodzi o obiektywną ocenę (audyt) kondycji banków i ich odporności na różne ryzyka.

Przebadano 130 największych banków. Test oblało 25 banków, z czego 13 brakuje kapitału (w sumie 100mld euro). Są wśród nich dwa „polskie” banki: Getin Noble Banku oraz BNP Paribas Bank Polska. Kłopoty ma też portugalski właściciel Banku Millenium.

Getin Bank ma zbyt mały kapitał własny – brakuje 262,5mln zł kapitału „pierwszej kategorii” (Tier 1). Brak ten został już uzupełniony.

Według bankowców wyniki polskich banków są bardzo dobre i potwierdzają stabilność naszego sektora bankowego.

Ktoś taki jak Janusz Lewandowski w obozie przeciwnym, to prawdziwy skarb. Kiedy w powojennej Argentynie Juan Peron dostał dowody, że Amerykanom bardzo zależy, by przegrał wybory, stało się to jednym z głównych punktów jego zwycięskiej wyborczej kampanii. Kiedy Janusz Lewandowski twierdzi, że obcym mocarstwom bardzo zależy na porażce PiS, to jest to traktowane jako coś, co obciąża partię Kaczyńskiego!

 

Ten przykład pokazuje jak bardzo zostało nasze społeczeństwo zmanipulowane przez pseudoelity. Prawie codziennie jesteśmy atakowani przez te „elity” ich „mądrościami”, aż w końcu zaczynamy uznawać zasłyszane poglądy za normalne.

Innym przykładem może być rozmowa w PR1 z Romanem Kuźniarem, który odpowiadał na pytanie o wpływ słynnego wywiadu Sikorskiego dla Politico na polską dyplomację. Kuźniar orzekł mianowicie, że opowieści dotyczące propozycji rozbioru Ukrainy były bez znaczenia i tylko w Polsce niepotrzebnie je rozdmuchano. Tymczasem słowa Sikorskiego posłużyły jako pretekst do antyrosyjskiej propagandy w wielu zachodnich mediach. Od renomowanego (i cytowanego przez wiele mediów na całym świecie) The Economist („Donetsk for me, Lviv for you”), poprzez BBC („Split Ukraine”), Die Welt (”Niemoralna propozycja”), po amerykańskie portale biznesowe („Putin Offered ... Partition Ukraine”).

 

Jeśli się nad tym zastanowić, to wydaje się całkiem możliwe, że Sikorski celowo wprowadził opinię publiczną w błąd. Tylko po to, aby antyrosyjskie media miały pożywkę. Które z nich napiszą sprostowanie? Zareagowali też Rosjanie, pisząc o „skandalicznym oświadczeniu” i publikując kolejne kpiny z Sikorskiego (a on przecież nie jest osobą prywatną i reprezentuje Polskę).

To wszystko jednak jest dla R. Kuźniara bez znaczenia i w zasadzie nic się nie stało ....