Niemcom bardzo spodobało się wystąpienie Bronisława Komorowskiego w Bundestagu. Piszą między innymi, że „Komorowski przemawiał jak wielki mąż stanu, który zniechęconemu Zachodowi próbuje przywrócić wiarę w jego siłę opartą na demokratycznych wartościach jej konstytucji”.

 

Takie przemówienia rzadko powstają jako dzieło autorskie. Komorowski wyraził więc stanowisko polskich elit, które najwyraźniej Niemcom pasuje. Stąd te zachwyty nad „pewnością siebie, z jaką Polska pretenduje do roli lidera demokratycznego Zachodu”.

 

Dobre stosunki z Niemcami są bez wątpienia dla Polski bardzo ważne. Jednak do obecnego nadzwyczajnego zbliżenia należałoby podchodzić z ostrożnością. Bez wątpienia Niemcom bardzo nie podoba się perspektywa wygranej w Polsce przez PiS. Nobilitacja polityków PO jest skutecznym sposobem przeciwdziałania. W tle jest też wyraźny konflikt interesów Niemiec i USA. Miłość do Polski, która kocha Amerykanów może być najbezpieczniejszym rozwiązaniem.

 

 

 

 Ciekawą analizę przyczyn dla których Szkocja widzi szanse na uzyskanie niepodległości napisał Felix Salmon. Po kolei omawia on wpływ następujących czynników:

  1. UE
  2. Rządy torysów 1979–1997
  3. Wojnę w Iraku 2003
  4. Kryzys finansowy 2008
  5. Wybory w WB 2010

1. UE to bezpieczny obszar dla małych krajów – takich jak Słowacja. Szkocja nie jest więc zdana na protektorat Wielkiej Brytanii.

2. Rządy Thatcher-Major były dla konserwatywnej Szkocji rozczarowujące. Partia Konserwatywna dbała bowiem głównie o interesy Londynu.

 

3. Partia Pracy nie cieszyła się zbytnim poparciem w Szkocji. Jednak Tony Blair był Szkotem! Niestety wojna w Iraku 2003 roku doprowadziła do upadku jego gabinetu.

 

4. Szaleństwa sektora bankowego, z centrum w Londynie – zakończone kryzysem 2008 roku. Ten kryzys podkopał wiarę Szkotów nie tylko w angielskie elity, ale też w elity szkockie (Gordon Brown to także Szkot), które dla prywatnej kariery decydowały się działać dla dobra finansjery.

 

5. Partia Pracy była zła, ale powrót do władzy Partii Konserwatywnej – jeszcze gorszy. Szkocja nie głosowała na Camerona i nie poopiera go. Nie ma dość siły, aby go odrzucić w wyb orach powszechnych, ale referendum to co innego.

USA wprowadza nowe sankcje gospodarcze wobec Rosji. Według Obamy sankcje "nasilą izolację polityczną Rosji i ponoszone przez nią koszty, zwłaszcza w dziedzinach ważnych dla prezydenta (Władimira) Putina i ludzi z jego otoczenia".

Sankcje dotyczą sektora naftowego i finansowego. O ile dalsze restrykcje dotyczące transakcji rosyjskich banków dotkną głównie te banki, to z sektorem naftowym sprawa jest bardziej złożona. Sankcje mają ograniczyć dostęp rosyjskich firm do technologii umożliwiających poszukiwanie nowych złóż. Dotyczy to w szczególności Arktyki i gazu łupkowego. Problem w tym, że taka działalność jest prowadzona przez spółki z udziałem firm zachodnich (Exxon i BP).

Jeden z amerykańskich portali rozważania na temat możliwości sojuszu USA a „reżimem” Assada (którego zbiegiem okoliczności nie udało się dotąd zabić) okrasił zdjęciem z roku 2005:

Warto aby Polacy w chwilach wolnych między „godzinami nienawiści” wobec Putina uważnie przyjrzeli się temu zdjęciu. Ono wkrótce może znów stać się aktualne. Tak samo, jak możliwe jest „nowe otwarcie” w stosunkach USA z Rosją: 

Jaką rolę będzie wówczas miała do odegrania Polska? Najpewniej pionka, którego można i trzeba poświęcić w geostrategicznej grze.

Amerykanie, którzy lubią wszystko przeliczać na pieniądze potrafią dokładnie podać, ile trzeba wydać, by uzyskać zadowalający wynik referendum. Tak niestety współczesny świat funkcjonuje, że kupić można prawie wszystko. Żeby więc nie było przykro staruszce królowej, Anglicy postanowili kupić sobie Szkocję (a raczej kupić marzenia Szkotów o niezależności). Na szczęście w Szkocji nie trzeba wydawać żywej gotówki. Wystarczyło sięgnąć do skarbca obietnic i tendencja wzrostu ilości zwolenników niepodległości Szkocji została odwrócona.

Wygląda na to, że marzenia o suwerennym państwie Szkoci muszą odłożyć na kiedy indziej.