Jakl ukraść 100 mln dolarów i bezkarnie opływać w luksusach? Wystarczy mieszkać w Rosji a kraść na zachodzie. Globalna wioska coraz bardziej wirtualna, stwarza niejedną okazję dla złodziei. Powstrzymuje ich głównie fakt, że bardzo trudno zatrzeć ślady przestępstwa. Na przykład spustoszenie sieje ostatnio CryptoLocker, który szyfruje dane na dysku ofiary. Po ukończeniu procesu szyfrowania ofierze zostaje wyświetlony komunikat, informujący, że pliki zostały zaszyfrowane algorytmem RSA, z wykorzystaniem 2048-bitowego klucza prywatnego – i ich zawartość zostanie bezpowrotnie utracona, o ile poszkodowany nie zapłaci operatorom CryptoLockera okupu w wysokości 300 dolarów, w ciągu 72 godzin od zarażenia systemu. Od tego momentu zaczyna się odliczanie. Jak informują napastnicy, gdy licznik dojdzie do zera, serwer obsługujący klucze szyfrujące skasuje klucz użyty do zaszyfrowania.

Z tego co pisze wielu poszkodowanych, zignorowanie komunikatu tak się właśnie kończy – szkodnik odinstalowuje się sam, pliki pozostają zaszyfrowane na zawsze, nie ma ma już żadnego sposobu na ich odzyskanie. Nic więc dziwnego, że niejedna ofiara CryptoLockera decyduje się zapłacić.

I tu się pojawia problem. Przecież idąc za pieniędzmi można łatwo namierzyć rozbójnika! No i co z tego? Portal businessinsider opisuje życie w luksusach hakrea o pseudonimie "Slavik". Jest on autorem CryptoLockera. Nazywa się Bogaczew mieszka w Rosji. List gończy FBI może sobie powiesić w ramce na ścianie, jako potwierdzenie swego triumfu:

 

Wśród argumentów za głosowaniem na Janusza Korwina-Mikke jest jeden, którego trudno nie uznać za rozsądny. Jeśli władza będzie coś knuła i próbowała ukryć przed społeczeństwem, to JKM na pewno o tym powie. Politycy tacy jak JKM, Farage, Le Pen, Żyrinowski, czy Ron Paul są uznawani za wyrazicieli opinii swych wyborców nawet wówczas, gdy te opinie „poważni” politycy potraktowaliby jako „nieprawomyślne”. „Poważni” politycy uważają, że powinni kształtować opinię społeczną według swoich projektów, a uleganie pospólstwu to populizm. Że to nie ma nic wspólnego z demokracją? Komuniści z takimi sprzecznościami radzili sobie rutynowo, a dzisiejsza polityka mentalnie niczym się od „władzy ludowej” nie różni. Najprostsze wyjaśnienie działań wbrew opinii społecznej polega na braku wiedzy i akceptacji post factum.

 

Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze inny ważny aspekt tej sprawy. Oceniając deklaracje polityków, reprezentujących dane państwo, należy brać pod uwagę korekty ze strony tych „kontrowersyjnych”. Jest bowiem całkiem możliwe, że te opinie zostaną zaabsorbowane przez „główny nurt”, choćby dlatego, aby zneutralizować ekstremistów.

 

Kiedy więc Barack Obama leje miód w polskie serca, warto przeczytać co o tym sądzi środowisko związane z Ronem Paulem: Twierdzenie, że zaangażowanie USA w bezpieczeństwo Polski jest świętym obowiązkiem Ameryki i kamieniem węgielnym bezpieczeństwa USA jest absurdalne i niebezpieczne. […] Takie słowa dają Polsce zezwolenie na eskalowanie napięć z Rosją, poparte pewnością, że jej lekkomyślność będzie wspierana przez amerykańskich żołnierzy i dolary z naszych podatków. […] Nowi członkowie NATO widzą Sojusz nie jako organizację powołaną do zachowania pokoju, ale jako potężną broń, która pomoże im załatwić stare porachunki z czasów ZSRR, który już nie istnieje.

 

 

 

Bloomberg analizuje, jak to się stało, że drugi najbiedniejszy kraj Unii Europejskiej stał się informatyczną potęgą?

Dzięki inwestycjom kilkudziesięciu zagranicznych firm, m.in. takich amerykańskich gigantów jak International Business Machines, Oracle, Microsoft, czy Intel Rumunia stała się jednym z największych w Europie centrów technologicznych. Pracuje tam ponad 64 tys. dyplomowanych informatyków, co sprawia , że w odniesieniu do liczby ludności kraju ma pod tym względem najlepszy wynik w Unii Europejskiej, a na świecie zajmuje szóstą lokatę, wynika z danych amerykańskiej firmy badawczej Gartner. Atutem Rumunii, według ekspertów Gartnera, jest wielojęzyczna, dobrze wykształcona siła robocza oraz niskie koszty usług IT.

Recepta okazuje się prosta:

Począwszy od szkoły podstawowej po uniwersytet rumuński system kształcenia jest zorientowany na matematykę i języki obce, gdyż kraj ten chce skorzystać z narastającego deficytu odpowiednio wyedukowanych kadr w europejskiej branży technologicznej.

 

Ale Rumunii (ani nikt inny) nie są za to tak skuteczni w wymyślaniu największych absurdów, na które można by przeznaczyć unijne środki. Do nich bez wątpienia należy system informacji o szkolnictwie wyższym POL-on. Zbiera on z wszystkich uczelni dane, o których nie wiedzą nawet władze tych uczelni. Mało tego – nie przyszłoby im nawet do głowy, by takie dane gromadzić. To oczywiście kosztuje i zabiera czas. Uczelnie zamiast skupić się na kształceniu, muszą zajmować się zbieraniem i wprowadzaniem danych. Totalitarna władza ma swoje priorytety....

Może gdy skończą się pieniądze przeznaczone na rozwój tego systemu, to umrze on śmiercią naturalną?

Już myślałem, że ten dzień 4 czerwca minie spokojnie. Niech się „styropian” napawa do woli swoim sukcesem. Obiecał im Balcerowicz udane życie i w wielu przypadkach mają (lub mieli). Następny okrągły jubileusz „historycznych wyborów” dzisiejsi bohaterowie będą w najlepszym razie obchodzili w stanie starczej demencji. Więc niech się cieszą. Jestem w stanie zaakceptować Polskę dwóch księżyców.

Nie będę nawet roztrząsał tego, czy Okrągły Stół był aktem zdrady, historycznym kompromisem, czy teatrem dla gawiedzi. Z takim postanowieniem przeżyłem spokojnie cały dzień. Ale tuż przed północą popełniłem falstart. Włączyłem telewizor, sądząc, że w ciągu dnia już wszyscy zbawiciele Polski się nagadali i teraz w spokoju posłucham prognozę pogody. A tu niespodzianka. Zanim zdążyłem wyłączyć telewizor, usłyszałem dwa zdania, które zupełnie mnie rozłożyły na łopatki.

Najpierw Waldemar Kuczyński chełpił się sprytnym planem okradzenia Polaków: najlepiej byłoby zgromadzić „nadmiar pieniądza” na placu i podpalić. Zaraz po nim Tadeusz Syryjczyk opisał zgrozę hiperinflacji jesienią 1989 roku

Najpierw postawiono problem (jak okraść Polaków) a potem podano rozwiązanie: inflacja.

Ówczesna inflacja nie była bowiem wywołana przez mechanizmy rynkowe, ale pojawiała się w wyniku kolejnych decyzji rządzących. Najpierw było to uwolnienie cen żywności (A), potem indeksacja kwartalna wynagrodzeń (B) a na końcu drastyczne podniesienie cen urzędowych energii (C). O ile jednak w pierwszych dwóch przypadkach mamy wzrost cen jako skutek uboczny podjętych działań, to podniesienie cen przez Balcerowicza były świadomym i bezpośrednim wzmocnieniem inflacji.

Historia dwóch dwunastoletnich dziewczynek, które postanowiły zabić swoją koleżankę pojawiła się nie tylko w lubujących się w tego typu historiach brukowcach (w Polsce opublikował ją Fakt).

 

Dziewczynki weszły w internetowy świat mrocznych horrorów dzięki tabletom, jakie otrzymały w szkole. Ich fascynacja przemocą uosobianą przez fikcyjną postać Slender Mana popchnęła ich ku zbrodni. Nie bez przyczyny dorośli starają się chronić dzieci przed tego rodzaju przekazami. Ale wskutek rewolucji komunikacyjnej i panującej w USA fascynacji przemocą, to jest coraz trudniejsze. W jednym z komentarzy pojawia się przykład telewizji „rodzinnej” (ABC Family), która wyprodukowała mroczny serial Pretty Little Liars (Słodkie kłamstewka).

 

Dziewczynki odpowiadają przed sądem jak osoby dorosłe i grozi im do 60 lat więzienia. Społeczeństwo wyprodukowało bezwzględne morderczynie i teraz je zamknie na całe życie w ciasnych celach?

 

Dla nas pozostanie jednak pytanie o właściwy sposób wykorzystania technologii w procesie edukacji. Wypracowanie nowej metodologii nauczania (otwarta edukacja) wydaje się kwestią nie ciepriącą zwłoki.