W Katowicach Premier Szydło ogłosiła start programu "Mieszkania plus". Jego celem jest, aby „wreszcie polskie rodziny będą mogły mieć pewność, że stać je będzie na posiadanie własnego, taniego mieszkania i że każda polska rodzina będzie miała szansę żeby stać się właścicielem takiego mieszkania. Żeby młodzi ludzie mogli bezpiecznie planować przyszłość”.

Dzięki wykorzystaniu pod budowę terenów należących do samorządów oraz finansowaniu przez BGK Nieruchomości, możliwe będzie uzyskanie bardzo umiarkowanych czynszów – nawet z opcją wykupu na własność. Średni czynsz bez uwzględnienia kosztów eksploatacji oraz mediów, wyniesie od 10 do 20 zł za 1 m2. Przy opcji wykupu będzie to 12-24 zł za m2.

Gospodarcze działania rządu Beaty Szydło budzą zdumienie, gdyż trudno znaleźć informacje o ich źródłach. Żaden znany naukowiec lub ekonomista nie postulował tak gwałtownej zmiany polityki gospodarczej. Nie wynika ona także wprost z Planu Morawieckiego. Gdyby szukać podobnych działań w historii gospodarczej świata, to bez wątpienia najbliższe są reformy Erharda i niemiecka „Społeczna Gospodarka Rynkowa”. Erhard głosił dwa hasła: „dobrobyt dla wszystkich” i „własność dla wszystkich”.

Komisja Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego przyjęła projekt rezolucji „Strategiczna komunikacja UE jako przeciwdziałanie propagandzie osób trzecich”, która ma być odpowiedzią na propagandową ofensywę Kremla. Stało się to okazją do krytyki w TVP Info na wszystkich, którzy wyrażają podobne do Rosjan poglądy. Przypomina to nieco Makkartyzm – przynajmniej w tym sensie, że pewne poglądy nie mogą być przedmiotem rzeczowej krytyki. Oczywiście Rosjanie bagatelizują dokument, wytykając mu błędy rzeczowe.

Ciekawe, czy kiedykolwiek ktoś podejmie problem propagandowej wojny wewnątrz UE, której efektów obecnie doświadczamy? Ostatni bezczelny atak na Polskę ze strony Francji w związku z nieudanymi negocjacjami w sprawie helikopterów bardzo kontrastuje z planowanym „braterskim spotkaniem na szczycie”: Putin – Hollande. Może dlatego zostało ono przesunięte na czas „gdy będzie to wygodne dla prezydenta Hollande’a”.

Kiedyś mówiło się o telewizji, że jest „okienkiem na świat”. Teraz to wygląda raczej na jakieś krzywe zwierciadło. Porażające jest zestawienie manipulacji, wykonane przez blogera postulującego odebranie koncesji TVN. Ale nawet relacjom potwierdzonym w różnych źródłach trudno dać wiarę. Mamy wierzyć w to, że Prezes Kaczyński udzielając wywiadu opiniotwórczym mediom postanowił poinformować społeczeństwa Europy o brzydkich cechach charakteru Lecha Wałęsy? Naprawdę to jest takie ważne? W Polsce z kolei oburzenie – że TVP nie doceniła wagi wydarzenia, jakim była śmierć reżysera Wajdy. Wizyta Pani Premier w Mielcu miałaby być ważniejsza? Jak dla kogo – dla Podkarpacia raczej tak. Podkarpacie jest w ogóle jakieś inne. Pokazuje to przygotowana przez PAP ikonografika obrazująca ilość aborcji w 2015 roku:

W Warszawie tymczasem ostry spór o to, czy prawo ma zakazywać czegoś, czego na Podkarpaciu się po prostu nie robi. Czy posługiwanie się tym samym językiem aby na pewno czyni nas rodakami? Patrząc na stado zwane „artystami” pod Pałacem Stalina – trudno w to uwierzyć. To muszą być jakieś zakłócenia na łączach. To nie może być wierny obraz tego czym żyje stolyca.

Tegoroczne wyróżnienie, zwane nie wiedzieć czemu „nagrodą Nobla z ekonomii” dostała para ekonomistów amerykańskich (co jest normą) Oliver Hart i Bengt Holmstrom. Nawet portale poświęcone gospodarce publikują jedynie pobieżne informacje o działalności tych naukowców. Piszą, że zostali oni docenieni z uwagi na stworzenie nowej specjalizacji: badania kontraktów.

Nikt nie wnika w szczegóły, bo nagrodzeni ekonomiści nie pasują do potoku liberalnych bredni płynących „głównym nurtem”. A że tym nurtem płynie też polska ekonomia – tą nagrodę można traktować jako anty-Nobel dla ekonomistów znad Wisły.

Jednym z zastosowań teorii kontraktów jest analiza sensowności procesów prywatyzacyjnych. A przecież nad Wisłą wiedzą, że państwowe jest złe, a prywatne dobre – to co tu analizować?

Oliver Hart wyróżnił dwa rodzaje celów jakie przyświecają decydentom organizującym usługi publiczne: poprawę jakości, lub zmniejszanie kosztów dopuszczające obniżkę jakości. Prywatyzacja ma sens w tym drugim przypadku. Miło wiedzieć, że ekonomiści dzięki wytrwałym badaniom doszli do wniosków, które mniej uczonym ludziom wydają się oczywistością. Faktem jednak jest, że poparcie takich oczywistości liczbami i potwierdzenie „Nagrodą Nobla” nadaje im większą moc. Hurt swe badania przeprowadził na systemie więziennictwa w USA, który jest zdominowany przez prywatne firmy. Raport na temat wpływu prywatyzacji na drastyczne obniżenie warunków w więzieniach przekazał Departamentowi Sprawiedliwości USA. Działo się to 20 lat temu. Czemu więc zostało dostrzeżone właśnie teraz? Może to kolejny zwiastun nowych czasów?

Jedną z najciekawszych technologii rozwijanych w Dolinie Krzemowej jest z pewnością rozszerzona rzeczywistość. Popularność gry Pokemon Go sprawiła, że wiedza na temat tej technologii stała się powszechna, zanim osiągnęła ona dojrzałość. Jej istotą jest uzupełnianie postrzegabej rzeczywistości o wygenerowane komputerowo stwory (w tym wypadku pokemony). Gdy patrzymy na okolicę przez filtr ekranu smartfona – widzimy to co gołym okiem, ale z dodatkiem małego kolorowego stworka.

O wiele bardziej niesamowity jest pokaz nowej technologii opracowanej przez Facebooka. Jej prezes Marka Zuckenberg zaprezentował 6 października wirtualną rzeczywistość uzupełnioną o "awatary" reprezentujące uczestników rozmowy. Oryginalny głos człowieka i wykonywane przez niego gesty w wirtualnej rzeczywistości powtarza wiernie postać rysunkowa!

Od razu widać proste zastosowanie tej technologii w produkcji filmowej. Można też będzie posłuchać na przykład wykładu prowadzonego zdalnie przez animowaną postać. Na szczęście rozwój tej technologii dotyczy jedynie generowania stworów, a nie ich postrzegania. Zdjęcie okularów pozwala zawsze zobaczyć obraz rzeczywistości takiej jaką on jest naprawdę. Na razie więc nie ma mowy o efektach takich jak w filmach „Avatar” czy Surogaci. Paradoksalnie na naszych oczach dogorywa też słynny „test Turinga”. W rozszerzonej rzeczywistości już dzisiaj trudno odróżnić generowane przez komputer postacie od awatarów ludzi. Nikomu jednak na myśl nie przychodzi, że oto dokonuje się przełom i komputery zyskują świadomość, albo zaczynają myśleć jak ludzie.