Jak co roku przełom sierpnia i września jest w mediach pełen patriotycznych uniesień. Rzewna słowiańska dusza potrzebuje patriotycznego mitu. Dostarcza on podobnych przeżyć jak tradycja chrześcijańska, ożywiana przy okazji Bożego Narodzenia. Dlatego zarówno Wigilię jak i Patriotyzm celebrują u nas na równi święci i kanalie, zdrajcy i bohaterowie. Dlatego też targowiczanie spod znaku KOD mają słuszne pretensje, że ich pogoniono z pogrzebu Demonstracje KOD pełne są patriotycznego patosu. Nawet twórczość Przemysława Gintrowskiego została przez nich zbrukana. Nie ma żadnych świętości. Taka tradycja…. Tradycja utrwalona przez Jana Kasprowicza:

………………..

Widziałem, jak się na rynkach
Gromadzą kupczykowie,
Licytujący się wzajem,
Kto Ją najgłośniej wypowie.

Widziałem, jak między ludźmi
Ten się urządza najtaniej,
Jak poklask zdobywa i rentę,
Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.

Widziałem, jak do Jej kolan -
Wstręt dotąd serce me czuje -
Z pokłonem się cisną i radą
Najpospolitsi szuje.

Widziałem rozliczne tłumy
Z pustą, leniwą duszą,
Jak dźwiękiem orkiestry świątecznej
Resztki sumienia głuszą.

Sztandary i proporczyki,
Przemowy i procesyje,
Oto jest treść Majestatu,
Który w niewielu żyje.

Więc się nie dziwcie - ktoś może
Choć milczkiem słuszność mi przyzna -
Ze na mych wargach tak rzadko
Jawi się wyraz: Ojczyzna.

………………

A może by tak każdy polski patriota przez chwilę zapomniał o swoim patriotyzmie, ale z pozycji obojętnej lub nawet wrogiej Polsce spróbował usprawiedliwić swoje istnienie wśród Polaków? Gdyby tak na przykład pan Rzepliński zamiast kreować się na obrońcę Ojczyzny spróbowałby uzasadnić swe „wyroki” w sposób logiczny – to może uwolniłby nas od swej głupoty?

To co ktoś robi prywatnie - jest jego prywatną sprawą. Co robi publicznie - podlega publicznej ocenie. Dlatego wojujący ateista może sobie świętować Wigilię, ale nie może liczyć na katolicki pogrzeb. I dlatego spadkobiercy "Solidarności" mogą sobie przy kieliszku wspominać spanie na styropianie, ale publicznie powinni tłumaczyć się z efektów działań „drużyny Wałęsy” z przełomu lat 1989/1990. Przeprowadzone wówczas „reformy Balcerowicza” były dokładnym zaprzeczeniem tradycji Wolnych Związków Zawodowych z lat 1980/81, a szyld „Solidarności” posłużył jedynie za listek figowy.

W toczącej się na całym świecie walce „elit” ze społeczeństwami „elity” doznały dotkliwej porażki: jeden ze flagowych projektów proroków „wolnego handlu”, układ TTiP nie wejdzie przed końcem kadencji Obamy. Raz na cztery lata w USA politycy starają się przekonać społeczeństwo, że jest to państwo demokratyczne. Skoro więc społeczeństwa nie chcą takich umów – to kandydaci na prezydenta prześcigają się w zapewnieniach, że oni są też przeciw. W tej sytuacji Obamie też jest niezręcznie forsować to na siłę. W Europie ruchy obywatelskie nasilają protesty – więc europejscy politycy też skorzystali z okazji, by zrobić unik: zarówno Niemcy jak i Francuzi zauważają, że nie ma klimatu politycznego dla tego układu. Wszyscy się cieszą. Tylko polskie pismaki się martwią. Natomiast posłowie mają to w głębokim poważaniu …. Może i słusznie – bo my oficjalnie popieramy wszystko co się zrodzi za oceanem.

Amerykańscy eksperci zapowiadają natomiast, że to tylko wstrzymanie, a nie zakończenie negocjaci.  

Wczoraj portal businessinsider.com.pl alarmował, że „niemal pewna” podwyżka stóp w USA będzie miała fatalny wpływ na złotego. Dolar który jeszcze o godzinie 16-tej kosztował niecałe 3.83 PLN podskoczył do ponad 3.86PLN. Niby niedużo – ale na milionie dolarów daje to 30 tysięcy PLN różnicy. Tymczasem podwyżka stóp przez FED mogłaby spowodować spadek indeksów giełdowych, co z kolei jest dziwnie skorelowane z porażkami wyborczymi partii rządzącej w USA. Wiadomo tymczasem, że powstrzymanie Trumpa jest misją cywilizacyjną ważniejszą niż jakaś tam światowa gospodarka. Dlatego prominentny polityk w USA wzywa FED by wziął to pod uwagę i "nie szkodził Hillary".

Oczywiście to wszystko są zbiegi okoliczności. FED jest niezależny i kieruje się wyłącznie wskaźnikami gospodarczymi. Eksperci są niezależni i na pewno nie grają na zgodność ze swym proroctwem – tym bardziej, że „Trybuna Ludu” nadal jest ważnym i opiniotwórczym medium – więc wszyscy wiedzą jak jest i będzie.

Nawiasem mówiąc ekspert od Hameryki i zachodu Jędrzej Bielecki informuje na pierwszej stronie TL, że „TTIP poniosło porażkę”. Już nie zwolennicy „wolnego handlu” ani Barack Obama – tylko TTIP. I po co ci to TTIP było? Smutna mina dziewczyny na zdjęciu mówi wszystko. Nawet jeśli transparenty w zestawieniu ze słowami eksperta mogą świadczyć o tym, że powinna się ona cieszyć.

Pogrzeb zamordowanych w 1946 roku przez UB „żołnierzy wyklętych” Inki i Zagończyka to część procesu odzyskiwania godności. Nie tyle niezłomnych ludzi zamordowanych i pochowanych w bezimiennych grobach, co społeczeństwo świadome swej tradycji, traktowanej jako zobowiązanie.

Ile jeszcze takich bezimiennych grobów jest w całej Polsce? Oglądając te uroczystości moja Mama wyraziła ubolewanie, że jej sąsiadka nie dożyła dzisiejszych czasów. Może jej męża też by odnaleziono? Mama była świadkiem tego, jak uciekającego przed UB sąsiada (którego jedyną winą była przynależność do AK w czasie okupacji) zabito serią z karabinu maszynowego. Nie pozwolono pochować go żonie, która po nocach rozkopywała świeże groby na cmentarzu bezskutecznie poszukując zwłok męża. Ta tragedia stała się u niej powodem choroby psychicznej.

Pogrzeb to dla konserwatywnego społeczeństwa jakie stanowią Polacy jest wydarzeniem bardzo ważnym. Zawsze zamyka on pewien etap i pozwala na nowo zmierzyć się z rzeczywistością tym, którzy pozostali. Dlatego rodzą się refleksje i pytania. Moja Mama naiwnie pyta: skoro wreszcie żyjemy w wolnej Polsce, to czy nie możemy się pogodzić? Przecież te spory i waśnie nie prowadzą do niczego dobrego.

Odparłem jej – że to wszystko zależy od tego, jak rozumiemy dobro. Niestety niektórzy uczestnicy tych sporów widzą tylko własne korzyści, a dobro wspólne to dla nich jedynie marketingowy chwyt.


Jerzy Wawro

Przednia okładkaJak się okazuje, nauka filozofii ma bardzo dobry wpływ na kształcenie dzieci. Portal businessinsider.com informuje o potwierdzających to badaniach. Dzieci uczestniczące w programie kształcenia filozofii osiągają lepsze rezultaty (niż grupa porównawcza) w nauce innych przedmiotów (w tym matematyki). Eksperyment przeprowadzono w Anglii na grupie około 3 tysięcy dzieci. Szczegóły można znaleźć w anglojęzycznym raporcie. Wielkim zwolennikiem nauczania dzieci filozofii jest Jana Mohr Lone z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Jest ona autorką książek mogących być pomocnymi w tym procesie. Między innymi „The Philosophical Child” (Dziecko Filozof). Układ tej książki przypomina akademicki kurs filozofii, co może budzić pewne wątpliwości – związane nie tylko z obszernością i trudnością materiału. Może lepszym rozwiązaniem byłoby wybranie kilku ważnych problemów i pokazanie jak z nimi radzi sobie filozofia? Takie podejście w sposób naturalny może rodzić spory światopoglądowe. Jednak nie unikniemy ich także, wybierając podejście zastosowane przez Mohr Lone. Postawa niezależnego obserwatora – spekulanta prowadzi bowiem do relatywizmu.

Przed sformułowaniem programu należy zastanowić się nad celami takiego kształcenia.

1. Skoro ma ono pomóc w nauce, to w Polsce z całą pewnością pomocna będzie tradycja Szkoły Lwowsko-Warszawskiej. Uczynienie logiki jednym z fundamentów takiego kształcenia z pewnością pomoże też w nauce programowania (MEN wzorem innych państw chce wprowadzić naukę programowania w miejsce przedmiotu „Informatyka”).

2. Należy uwzględnić fakt, że dzieci zdobywają coraz więcej wiedzy z internetu. To wymaga wysiłku zmierzającego w dwóch kierunkach: odpowiedzialności (etyka) i „intelektualnej higieny” (metodologia i systematyka wiedzy). Tradycja szkoły Lwowsko-Warszawskiej (a także pozytywizmu) prowadzi do zakreślenia obszarów wiedzy pewnej (wiedza analityczna). Odwieczny dylemat zasadności twierdzeń o świecie rozwiązujemy zaś poprzez naukową metodę opartą o eksperymenty. Dla człowieka wierzącego wiedza religijna dzieli się na przekaz objawiony (mający status pewności taki jak wiedza analityczna) i tradycję. W języku świeckim to wszystko pozostaje tradycją (mitologią). Pokazanie roli języka (gier językowych) pozwala zrozumieć brak możliwości rozwiązania wielu światopoglądowych sporów. Pozwala też unikać sztucznych podziałów na tych, którzy uczęszczają na religię i tych którzy „chodzą” na filozofię (lekcje religii jako proces pogłębiania wiary powinny odbywać się poza szkołą). Uczy też prawdziwej tolerancji.