Zdaniem Janusza Szewczaka – głównego ekonomisty SKOK, obniżenie ratingu polskiego długu przez agencję S&P to „sukces” donosicieli. Pisze on między innymi: Agencja S&P w obronie fanaberii prezesa Trybunału Konstytucyjnego i dziennikarzy mediów publicznych „ofiar prześladowań”, postanowiła przywalić Polsce maczugą, by ta nie ośmielała się wybijać się na suwerenność gospodarczą, wprowadzać podatków od banków i hipermarketów, głównie przecież zagranicznych czy rozwiązać wreszcie aferalną historię z tzw. kredytami frankowymi, a przede wszystkim ograniczyć rabunkowy drenaż polskich pieniędzy w kwocie ok. 100 mld zł corocznie za granicę.

Krajowi dywersanci pokroju Ryszarda Petru oskarżający polski rząd o to, że „puści nas z torbami, a i toreb może zabraknąć” trafiły wreszcie do właściwego ucha, a być może były stamtąd wprost inspirowane. Zarówno w PO, jak i w Nowoczesnej mogą być z siebie naprawdę dumni: szkalowanie polskiego państwa i polskiego rządu przyniosło pierwsze tak przez nich oczekiwane rezultaty.

Za decyzją S&P stoją konkretni ludzie. Dyrektorem regionalnym tej agencji na Europę Środkowo-Wschodnią jest Polak Marcin Petrykowski (obecnie biuro w Warszawie). Natomiast obniżenie ratingu przeprowadził Niemiec Felix Winnekens. Dlaczego to zrobili?

Jak informuje portal www.money.pl: jeszcze w grudniu ub. r., gdy rozmawialiśmy z Marcinem Petrykowskim [...], pytaliśmy, czy agencja nie zmieni ratingu ze względu na zapowiedzi nowego rządu. Wtedy tłumaczył: "Mimo zmiany władzy fundamenty polskiej gospodarki pozostają stabilne. Rating opiera się na ocenie działań, które już miały miejsce, a na tę chwilę mieliśmy jedynie do czynienia ze zmianą osób piastujących najważniejsze stanowiska."

Co się więc stało? Felix Winnekens tłumaczy: Sytuacja w Polsce zmieniła się szybciej, niż byliśmy w stanie przewidzieć, a osłabienie kluczowych instytucji państwa wpłynęło negatywnie na wiarygodność Polski.

Czyli nie zdecydowały „fundamenty polskiej gospodarki” (najnowsze dane potwierdzają dobry jej stan), tylko ocena zmian politycznych. Czy młodzi wykształceni z wielkich miast Winnekens i Petrykowski dokonali oceny tych zmian samodzielnie? Oczywiście że nie. Winnekens twierdzi, że ocena była konsultowana z polskimi władzami. Jednak naczelny Gazety Bankowej Wojciech Surmacz ujawnia, że to nie korespondencja z polskim Ministerstwem Finansów, ale konsultacje z panami Szczurkiem i Petru zdecydowały o zmianie oceny sytuacji w Polsce.

Szkoda, że demaskatorski artykuł „Ryszard Petru czyli narcyzm i śmieszność” pojawia się w gazecie dla młodych wykształconych i z wielkich miast dopiero teraz.

GUS publikuje dane obrazujące rozwój gospodarczy Polski za miniony rok.

W grudniu wzrosła sprzedaż detaliczna (liczona w cenach stałych): o 7% w stosunku do grudnia 2014 . Za cały rok 2015 odnotowano 3,7% wzrostu. Wśród grup o znaczącym udziale w sprzedaży detalicznej ogółem najwyższy wzrost odnotowano w przedsiębiorstwach prowadzących pozostałą sprzedaż detaliczną w niewyspecjalizowanych sklepach (o 33,5% wobec wzrostu przed rokiem o 6,6%) oraz w podmiotach zajmujących się handlem pojazdami samochodowymi, motocyklami i częściami (o 19,7% wobec wzrostu o 0,1%), niższy wzrost odnotowano w jednostkach handlujących paliwami (o 4,0% wobec spadku przed rokiem o 4,8%).

Rośnie też produkcja sprzedana przemysłu: w grudniu 2015 r. była wyższa o 6,7% w porównaniu z grudniem 2014 r. Natomiast w produkcji budowlano-montażowej odnotowano spadek o 0,3%. Za cały rok 2015 wzrosła zarówno produkcja sprzedana przemysłu (o 4,9%) jak i produkcja budowlano-montażowa (o 2,8%). Dynamika produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej w rzeczywistym czasie pracy (w cenach stałych) kształtowała się następująco:

Wyszczególnienie

XII

I-XII b)

XII

Miesiąc poprzedni
= 100

analogiczny okres
ub. roku = 100

przeciętna miesięczna 2010 = 100

PRZEDSIĘBIORSTWA PRZEMYSŁOWE

Ogółem

96,4

104,9

121,9

Górnictwo i wydobywanie

105,5

101,8

105,7

Przetwórstwo przemysłowe

94,5

105,8

123,4

Wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę

110,0

96,9

116,4

Dostawa wody; gospodarowanie ściekami i odpadami; rekultywacja

107,0

103,4

125,8

PRZEDSIĘBIORSTWA BUDOWLANE

Ogółem

127,8

102,8

155,9

a) Dane meldunkowe; obejmują przedsiębiorstwa o liczbie pracujących powyżej 9 osób.
b) Dane z uwzględnieniem ostatecznych informacji o produkcji i cenach w listopadzie oraz meldunkowych – w grudniu.
Odnotowano także spadek cen w przemyśle: według wstępnych danych w grudniu 2015 r. ceny produkcji sprzedanej przemysłu były niższe o 0,8% w porównaniu z grudniem 2014 r. Spadek cen odnotowano również w produkcji budowlano-montażowej - o 0,9%.

Choć wydaje się to absurdalne, sprzedawca może czasem płacić odbiorcy, aby zechciał kupić jego towar. Taka sytuacja wystąpiła w przypadku silnie zasiarczonej ropy naftowej z Dakoty Północnej. Rafineria zgodziła się ją odebrać i przerobić, jeśli producent dopłaci 50 centów za baryłkę. Oczywiście producenci na tym tracą. Ale ceny ropy i tak już spadły poniżej kosztów wydobycia ropy z łupków. Pojawia się więc dylemat: wycofać się z rynku, czy liczyć na wzrost cen?

Na razie cena spadła poniżej 28 dolarów za baryłkę i nic nie zapowiada, by trend się odwrócił. Musi dojść do ograniczenia wydobycia. Jednak dla producentów jest to trudna decyzja, bo przy tak niskich cenach i tak ich budżety są bardzo napięte. Do tego dochodzi ropa którą po zdjęciu sankcji może eksportować Iran.

Poniższa grafika pokazuje sieć przepływu ropy na całym świecie:

źródło: http://www.businessinsider.com

Wczorajsza debata na temat Polski w PE jest dość zgodnie oceniana jako sukces Beaty Szydło. Bo miała świetne przemówienie. Bo nie dała się sprowokować i bardzo merytorycznie wyłożyła swoje racje. Bo grzecznie ale stanowczo broniła suwerenności naszego państwa. Bo dostała darmowy czas reklamowy, aby powiedzieć prawdę o Polsce - między innymi o milionie „uchodźców” z Ukrainy, których Polska gości w swych granicach. Bo radość niektórych Polaków (?) z tego, że „Polska na kolanach” okazała się przedwczesna. Bo przegranymi są politycy PO. Bo na hasło „donosiciele” Google zwraca gębę Szeinfelda.

Czy jednak naprawdę jest z czego się cieszyć?

1. Rację mieli politycy PO mówiący o tym, że państwo może długo budować swoją pozycję międzynarodową, a potem bardzo szybko ją stracić. Przykro patrzeć jak pada mit cywilizowanych Niemiec, które będąc w strukturach UE nikomu już nie zagrażają. Niemcy wyraźnie spuścili z tonu. A może tylko spuścili swoje ratlerki. W ich zastępstwie rozpoczął atak na Polskę jakiś Hiszpan, pouczając nas na temat autorytaryzmu. Można by uznać, że przedstawiciel państwa, które do roku 1976 było faszystowskie dobrze wie o czym mówi. Ale w Polsce wiele osób kojarzy Hiszpanię z okresem rządów Zapatero, który wykorzystał wyborcze zwycięstwo do niszczenia tradycyjnego społeczeństwa (między innymi wprowadzając quasi-eutanację). Może to był prezent od Niemców? Na pewno nie brakuje u naszych zachodnich sąsiadów ludzi prawych (jeden z nich mocno poparł Beatę Szydło). Jednak mleko już się rozlało. Trudno będzie pozbyć się obawy, że EU = IV Rzesza.

Niemcy ewidentnie dali się podpuścić broniącym swoich stołków „elitom” znad Wisły. Jednak biorąc pod uwagę jakość tych „elit” to wcale nie jest okolicznością łagodzącą.

Wbrew obawom absurdalna decyzja S&P nie miała w poniedziałek wielkich konsekwencji dla polskich rynków finansowych. Złotówka się wzmocniła w stosunku do kursów piątkowych. Sytuację na giełdzie jeden z analityków komentuje następująco: Piątkowa niespodziewana, niezrozumiała i nieuzasadniona czynnikami ekonomicznymi decyzja agencji ratingowej Standard and Poor’s wprowadziła dodatkowe zamieszanie na i tak słabym już rynku. Można zaryzykować stwierdzenie, że nawet bez tej decyzji rynek prawdopodobnie by spadał w obliczu zagrożeń o charakterze globalnym. Cięcie ratingu przyspieszyło i pogłębiło jednak przecenę, która dziś na wielu dużych spółkach przekraczała nawet 5 proc.

Wśród tych zagrożeń o charakterze globalnym są między innymi obawa o sytuację gospodarczą USA oraz Chin, a także cena ropy. Przekroczenie $30 za baryłkę to poniżej najgorszych przewidywań Rosji. Nie dziwi więc dalszy spadek wartości rubla. Rosja będzie pewnie musiała ograniczyć wydatki, bardziej się zadłużyć lub sprzedawać aktywa.  

Wczoraj giełdy w USA były nieczynne. Dzisiaj mogą nastąpić większe ruchy.....