We współczesnym świecie najbardziej skuteczną bronią jest informacja. Ona sama w sobie wprawdzie nie wystarcza do pokonania przeciwnika (chyba że w dyskusji), ale może zwielokrotnić skuteczność innych działań.

Patrząc na to co dzieje się w mediach, można odnieść wrażenie, że jesteśmy w stanie wojny. Nie do końca wiadomo z kim.

Przykładem wrogich wobec Polski działań jest poniedziałkowa „sensacja dnia” wysmażona przez gazetę Adama Michnika: nocny atak ludzi Macierewicza na instytucję NATO w Polsce. Cała historia sprowadza się do tego, że pułkownik Dusza, który był szefem tworzącego się Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO uznał odwołujący go rozkaz za niebyły. Żadna władza w żadnym kraju nie może sobie pozwolić na to, by żołnierze odmawiali wykonywania rozkazów. Jakaś reakcja była konieczna. Czy akurat nocne przejęcie pomieszczeń było najlepszą reakcją? Skoro ujawniono w ten sposób poważne naruszenia bezpieczeństwa (a na deser godło rosyjskiej FSB w miejscu gdzie można by się spodziewać orła w koronie), to chyba nie ma nad czym dyskutować. Niemniej ktoś zadbał o to, aby cały świat obiegła informacja, że były minister i kandydat na szefa PO niejaki Siemoniak uznał bezprecedensowy atak na instytucję NATO za absolutny skandal. Taką właśnie informację przekazał niemiecki dw.com, portal euronews.com i wiele innych portali na całym świecie.

Tego typu informacje budują odpowiedną atmosferę, w której jakiś polityk z państwa które trudno znaleźć na mapie ma czelność grozić, że „jeżeli władze dalej prowadzić będą akcje z zaskoczenia, jeżeli mass media nie będą wolne a wymiar sprawiedliwości nie będzie niezawisły, „zostanie osiągnięty punkt, w którym Warszawie trzeba będzie odebrać prawo głosu na płaszczyźnie europejskiej”. Jego zdaniem „cieszy jedynie to, że - inaczej niż na Węgrzech - polskie społeczeństwo stawia czoła zamachom na podział władzy w państwie”.Może jednak nie całe społeczeństwo? Nawet jeśli opublikowany przez portal wolna-polska.pl przegląd kadr „stawiających czoła” jest stronniczy, to i tak poraża ta sieć powiązań.

Ukazał się coroczny „Human Development Report”, czyli analiza wszystkich krajów świata pod względem jakości życia. Na czele rankingu kolejno: Norwegia, Australia, Szwajcaria, Dania, Holandia, Niemcy, Irlandia, USA oraz Kanada.

Polska na niezłym 36. miejscu.

Oprócz wskaźników liczbowych zawarto w raporcie kilka ciekawych informacji na temat temat naszego kraju:

1. Polska jest jednym z nielicznych państw w którym indeks jakości życia (HDI) jest wyższy dla kobiet niż dla mężczyzn.

2. W Polsce tylko 3% mężczyzn bierze urlopy „tacierzyńskie” (co jest najniższym wskaźnikiem wśród państw w których takie urlopy są możliwe).

3. Polska jest liderem w dziedzinie centrów obsługi biznesu.

W rozdziale dotyczącym zrównoważonego rozwoju, opisany został – jako dobrze udokumentowany eksperyment - Polski program likwidacji kopalń przeprowadzony przez rząd Jerzego Buzka. W latach 1990-2006 zamknięto w sumie 37„nierentownych” kopalń (zob. tabelka 5.2). Pozbawiono w ten sposób pracy 269 tys ludzi. Osłony socjalne i inne koszty likwidacji to 10,9 miliarda dolarów. Dodatkowym kosztem było 6,7 miliarda dolarów umorzonych długów. Tylko 54–65 procent zwolnionych górników znalazło inne zajęcie.

Opis sposobu tworzenia rankingu można znaleźć w pracy Marii Dąbrowy "Badanie poziomu życia – metodologia konstrukcji wybranych wskaźników”: W rankingu tym wykorzystuje się wskaźnik HDI – syntetyczny miernik opisujący poziom rozwoju społeczno-gospodarczego poszczególnych krajów – zbudowany w oparciu o trzy podstawowe wymiary rozwoju społecznego: zdrowotny (długość życia), dostęp do wiedzy oraz standard życia (aspekt materialny). HDI jest średnią geometryczną normalizowanych przeciętnych indeksów osiągniętych we wszystkich tych dziedzinach:

,

gdzie wskaźniki I oznaczają kolejno:

I - indeks związany z długością życia,

II - indeks związany z wykształceniem,

III - indeks związany z dochodem narodowym per capita

Posiadacze najnowszych smartfonów Samsunga mogą dokupić do nich gadżet, który daje efekty znane dotąd jedynie z filmów science fiction. Gear VR firmy Oculus (należącej do Facebooka) to okulary, które pozwalają na oglądanie trójwymiarowych obrazów z wnętrza sceny. Poruszanie głową daje możliwość spoglądania w różnych kierunkach. Jeśli do tego dołączymy joystick, to możemy poruszać się w trójwymiarowej przestrzeni. Na razie ilość programów (głównie gier i prezentacji) wykorzystujących te możliwości jest niewielka. Na dodatek poruszanie się w wirtualnej przestrzeni może prowadzić do zawrotów głowy, co nie jest przyjemne. Gear VR kosztuje w USA tylko 99 dolarów. W Polsce ceny zaczynają się od 600 zł. Jednak modele smartfonów z którymi współpracuje (Galaxy Note5 Galaxy S6 Galaxy S6 edge Galaxy S6 edge+) kosztują po kilka tysięcy złotych.

Diametralnie odmiennym projektem jest Google Cardboard, który można sobie zrobić samemu z kartonu! Koszt około 25 złotych – a jednak działa!

Zarówno Samsung jak i Google udostępniają SDK dla twórców programów: https://developers.google.com/cardboard/overview, https://developer.oculus.com.

Nie są to jedyne rozwiązania VR tego typu. Zobacz: 10 najlepszych gogli VR.

 

W przedświąteczną sobotę, gdy Polacy szykują się do najbardziej rodzinnych świąt i starają się okazywać dobro swoim bliźnim, polskie „elity” wyszły na ulice propagować nienawiść.

To są ludzie inteligentni, wykształceni, z wielkich miast. Kto więc podpowiedział im, by posłużyć się dziećmi z transparentem wzwywającym do odstrzelenia „Kaczora”?

Odpowiedź jest jasna – tak jak wszystkie działania tej „elity”, dopiero gdy zaakceptujemy teorię zła. Tylko człowiek pełen zła może robić takie rzeczy.

Tydzień temu ci sami ludzie – ramię w ramię ze spadkobiercami komunistów zrównali Kaczyńskiego z bandytą Jaruzelskim, a sami uczynili się nagle „obrońcami demokracji.

Córka Czesława Niemena, którego piosenkę ci „obrońcy” bezprawnie wykorzystali, napisała: „TO JAKIŚ PONURY ŻART....w kontekście nikczemnego i bardzo niemądrego (określając niezwykle subtelnie) porównywania przez kodowiczów historycznego, straszliwego 13.12. 81 do tego, co się dzieje dzisiaj w Polsce za sprawą partii PiS. Dlaczego?...bowiem ci, co teraz tak głośno biadolą i walczą o coś, czego rzekomo nie ma SĄ POTOMKAMI BIOLOGICZNYMI, BĄDŹ DUCHOWYMI KOMUCHÓW - TAK, RZECZY TRZEBA NAZYWAĆ PO IMIENIU - KTÓRZY MOJEMU OJCU, KTÓRZY CZESŁAWOWI NIEMENOWI NA POCZĄTKU STANU WOJENNEGO ZAFUNDOWALI TAKIE MANTO, ŻE SIĘ OJCIEC NIE MÓGŁ POZBIERAĆ PRZEZ LATA!”.

Czy powinowactwo duchowe lub biologiczne to dobre wyjaśnienie? Przecież to nie miłość do Jaruzelskiego, ale nienawiść do Kaczyńskiego ich jednoczy. Pojawiają się także inne teorie objaśniające ich zachowanie:

  • rozróżnienie na obóz patriotyczny i obóz zdrady narodowej,
  • teoria „odrywanych od koryta” beneficjentów obecnego systemu (KOD = Komitet Obrony Dotacji).

Próby takich wyjaśnień wywołują wściekłość drugiej strony. Oni zapewniają, że także czują się także Polakami. Zapewne większość z nich w to wierzy – nawet jeśli działają przeciwko Polsce i szczują Polaków na siebie. Także obrona przywilejów nie jest wystarczającym wyjaśnieniem. Wiele z tych osób osiągnęło taką pozycję, że żadna zawierucha im nie straszna.

Wszystkie te i inne teorie mogą być częściowym wyjaśnieniem, ale by ich zrozumieć musimy uwzgldnić bezgraniczną i irracjonalną nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego. To jest coś co ich łączy. Czy jednak przejście Kaczyńskiego na emeryturę cokolwiek by zmieniło? Bardzo wątpliwe. Na dalszym planie są jeszcze Macierewicz, Kamiński i generalnie „pisiory”.

Dramatyczne wydarzenia, jakich jesteśmy świadkami, trudno jest jednoznacznie ocenić tylko z jednego powodu: nie próbujemy dotrzeć do sensu zdarzeń, poprzestając na subiektywnych ocenach.

Jaki jest sens tego co się dzieje?

Na naszych oczach toczy się walka dobra ze złem. Jednak współczesny człowiek nie wierzy w istnienie zła i w zasadzie nie ma możliwości przekonać go do zmiany poglądów na ten temat.

W racjonalny sposób można bowiem zaprzeczyć nawet istnieniu Księżyca. Tym bardziej racjonalnym jest zaprzeczanie istnieniu zła. W obu tych sytuacjach racjonalna postawa nie jest tożsama z postawą rozsądną.

Dlaczego sądzimy, że Księżyc istnieje? Bo go obserwujemy? To nie jest wystarczający argument. Na co dzień widujemy wiele rzeczy, istnienia których nie akceptujemy. Choćby oglądając programy telewizyjne.

Jeśli nie obserwacja, to co innego skłania nas do przyznania, że rzeczy istnieją? Przyjmujemy istnienie Księżyca, bo to wyjaśnia nie tylko nasze naoczne obserwacje, ale też pasuje do teorii które przyjęliśmy za prawdziwe. Wbrew pozorom stworzenie teorii wykluczającej istnienie Księżyca nie byłoby czymś szczególnie trudnym. Do obecnych teorii trzeba by nanieść tylko pewne poprawki. Na przykład równania opisujące ruch fotonów przestałyby być jednakowe w całym Wszechświecie (przecież i tak nie jesteśmy pewni, czy takie są), ale im bliżej pewnego miejsca z pobliżu Ziemi, tym bardziej następowałoby odchylenie od normy. Powszechne prawo ciążenia także wymaga drobnej korekty. Itd… itp…

Kiedy już dokonamy wszystkich tych poprawek – nasz świat stanie się bardzo skomplikowany, a nam pozostanie refleksja: a nie prościej jest przyjąć, że jednak Księżyc istnieje?

Podobną metodę stosuje bohater popularnego serialu „Doktor House”. Genialny lekarz diagnosta rozwiązując medyczne zagadki, szuka choroby, która może wyjaśnić wszystkie zaobserwowane objawy. Często postawieniu hipotezy towarzyszy uwaga: to tłumaczy wszystko.

Przyjmujemy zatem istnienie bytów, których wprowadzenie coś wyjaśnia. Odrzucamy natomiast byty, których istnienie nie jest potrzebne dla zrozumienia świata. Kiedy na przykład fizycy zaakceptowali teorię względności nie powiedzieli: eter w którym – jak dotąd sądziliśmy porusza się światło - nie ma żadnego związku z poruszaniem się fotonów. Eter stał się zbędny, więc uznano, że nie istnieje. Taka metoda postępowania nazywa się „brzytwą Ockhama” i jest uznawana za jedno z najważniejszych reguł postępowania naukowców.