Jeśli establishment całego świata potraktować jako jedną klasę polityczną, to bez wątpienia największym jej zmartwieniem jest obecnie kandydujący na prezydenta USA Donald Trump. Nic więc dziwnego, że każdy krok tego polityka i przedsiębiorcy jest śledzony w poszukiwaniu „wpadek”, które mogą go zdyskredytować. Tym razem chyba się udało. Na polskojęzycznych stronach można znaleźć informację, że „Donald Trump chce zamknąć internet”: Kandydat na prezydenta stwierdził, że "trzeba coś zrobić z internetem", bo jest używany do "radykalizowania" ludzi. Zapowiedział, że będzie chciał spotkać się z Billem Gatesem, by lepiej zrozumieć, jak działa sieć i jak można ją "zamknąć".

Na tym przykładzie dobrze widać, czym różni się debilna polska (?) propaganda od amerykańskich wzorców. Amerykanie nie posuwają się do tak ordynarnych manipulacji, ale dodają komentarz „autorytata” - w tym wypadku Jeffa Bezosa – szefa Amazonu, który w komentarzu na Twitterze stwierdził, że to Trump stanowi największe zagrożenie i należałoby go wysłać w kosmos.

Donald Trump zauważył (co jest zgodne z prawdą), że islamiści z Daesz wykorzystują internet do werbowania zwolenników i komunikacji z nimi. Dlatego należałoby w niektórych obszarach wyłączyć dostęp do internetu. Jak to zrobić? Trzeba pogadać z ludźmi, którzy się na tym znają – na przykład z Billem Gatesem.

Czy wypowiedź Trumpa jest tak głupia, jak się wydaje? Czy odcięcie od internetu jakiegoś państwa lub obszaru nie jest możliwe?

Może nie w 100%, ale przecinając światłowody łączące kontynenty można poważnie zakłócić funkcjonowanie nawet całego internetu. Jeszcze prościej jest po prostu odciąć dopływ zasilania – co przecież niedawno paru Tatarów pokazało na przykładzie Krymu. Skoro wszyscy niby się zgadzają z tym, że Daesz należy zniszczyć to w czym problem? Można nawet ogłosić dokładne daty bombardowań poszczególnych elektrowni i węzłów sieci – aby uniknąć zbędnych strat w ludziach. Problem jednak jest, gdyż Daesz to w rzeczywistości nie jest odrębne państwo, ale zajęte obszary Syrii i Iraku. Te państwa chyba nie będą zaś zbyt chętne do niszczenia własnej infrastruktury.

Na szczęście aby odciąć Daesz od internetu nie trzeba nawet tak drastycznych środków. Chińczycy od dawna skutecznie cenzurują internet, więc w takim policyjnym państwie jak USA to na pewno jest także możliwe. Tyle, że władze musiałyby przyznać jaki naprawdę jest zakres „wolności słowa” (Trump twierdzi, że tym pojęciem szermują tylko głupcy). Prace nad „odcięciem” USA od internetu prawdopodobnie są prowadzone. Eksperyment z zablokowaniem internetu zrobiono także w Rosji. Ma to polegać na skoordynowanych działaniach wszystkich kluczowych dostawców internetu. Idąc tym tropem można znaleźć najbardziej skuteczną metodę odłączenia jakiegoś terytorium od internetu. Firma Renesys przeanalizowała pod tym kątem różne kraje i okazalo się, że w 61 krajach za komunikacje ze światem zewnętrznym odpowiedzialny jest jeden lub dwóch operatorów. Tam wystarczy odpowiedni rozkaz ze strony rządu lub nawet atak fizyczny, aby pozbawić obywateli łączności. W Polsce jest to 40 operatorów:

W Syrii jest dokładnie jeden operator, a odcięcie internetu było tam już ćwiczone (nie było łączności przez 52 godziny).

Swoboda dostępu do internetu i wielotorowość komunikacji jest w dużym stopniu fikcją i nie trzeba Billa Gatesa aby to zrozumieć (tak naprawdę to gdyby Gates „znał się” na internecie, to pewnie byłby nadal strategiem Microsoftu ;-)). Każdy komputer przyłączony do sieci dostaje swój adres IP, który jest zależny od urządzenia (routera) sterującego danym segmentem sieci. Nawet takie najprostsze routery za kilkaset złotych mają równocześnie wbudowane mechanizmy filtrowania (firewall), co daje teoretyczną możliwość pełnej kontroli – przynajmniej sieci naziemnej. Pozostaje oczywiście jeszcze łączność satelitarna. Jednak Daesz nie posiada swoich satelitów.

Wprowadzając odpowiednie regulacje międzynarodowe można zmusić operatorów do zastosowania odpowiednich filtrów. Gdyby dzięki internetowi ludzie na masową skalę odłączali się od źródeł mądrości opanowanych przez bankierów, „ekspertów” od globcio itp…, to wprowadzenie kontroli internetu nie zajęłoby tym obłudnikom więcej niż tydzień.

Niemiecka gazeta zarzuca nowym władzom Polski, że chce reinterpretować historię. Zamiast przyznać się do mordowania żydów, Polacy chcą sławić swoich bohaterów. Niemiecki dziennikarz mocno niepokoi się o polską edukację: „solą w oku PiS jest decentralizacja kultury, za którą w dużej mierze odpowiadają samorządy. W tym kontekście SZ przytacza wypowiedź rzeczniczki rządu Elżbiety Witek, według której w zakresie edukacji regiony powinny ograniczyć się do utrzymywania budynków”. Szukając śladów tej bulwersującej opinii, trafiamy na tekst w „Gazecie Wyborczej”, zarzucający PiS „powrót do PRL'u”. Na poparcie tej tezy cytują Elżbietę Witek: „kurator będzie podlegać ministrowi, a nie wojewodzie. A samorząd będzie odpowiadać za remonty i utrzymanie szkoły. Oświata musi być państwowa”. Zadziwiające jest to, że żadne inne media nie przytaczają tego bulwersującego stanowiska. Nie pozostaje więc nic innego, jak sięgnąć do prezentacji poglądów Elżbiety Witek z czasów, gdy była typowana na ministra oświaty:

Nauczyciel powinien być mistrzem i przewodnikiem młodego człowieka. Dlatego […] wzmocnimy pozycję nauczyciela w stosunku do administracji samorządowej oraz uczniów i rodziców. Nauczyciele uzyskają status funkcjonariuszy publicznych i będą korzystać z ochrony przewidzianej dla nich, podczas lub w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych. […] Zmianie musi ulec system kształcenia oraz doradztwa i doskonalenia nauczycieli. Wobec gwałtownego rozwoju różnych dziedzin wiedzy i ogromnego przyrostu informacji potrzebny jest rozwój państwowego systemu doradztwa metodycznego i doskonalenia zawodowego, co oznacza, że ośrodki doradcze nie będą prowadzone przez samorządy lecz administrację rządową.

Bardzo ważnym elementem służącym poprawie efektów nauczania i wychowania jest nadzór pedagogiczny. Musi on być sprawnym instrumentem realizacji polityki oświatowej państwa. Odejdziemy od nadzoru biurokratycznego, który koncentruje się na dokumentacji szkolnej i sprawach administracyjno-gospodarczych. Podstawowym zadaniem nadzoru będzie skuteczne egzekwowanie – w stosunku do samorządów i szkół – wymagań dotyczących jakości kształcenia oraz warunków nauczania i wychowania. Przywrócimy funkcję kontrolną i wspierającą dyrektorów szkół. Musimy pamiętać, że im więcej autonomii dajemy szkołom i nauczycielom, tym sprawniejsza musi być współpraca w ramach nadzoru.

Kurator Oświaty będzie niezależnym od Wojewody przedstawicielem Ministra Edukacji Narodowej w województwie i będzie sprawować rzeczywisty nadzór nad całą oświatą w terenie. Takie usytuowanie zwiększy jego kompetencje, ale również odpowiedzialność za realizację polityki oświatowej państwa.

Bez zgody Kuratora nie będzie możliwości likwidacji szkoły, kuratorzy uzyskają prawo wydawania wiążących poleceń organom prowadzącym i samym szkołom, w zakresie nadzoru pedagogicznego i nadzoru prawnego.

We wszystkich istotnych sprawach dotyczących oświaty, a podejmowanych przez organy prowadzące, wymagana będzie pozytywna opinia Kuratora Oświaty.

Nadzór pedagogiczny na niższych szczeblach będą sprawować w imieniu Kuratora Inspektorzy Oświaty i Wychowania. Siedzibą Inspektorów będą znajdować się w stolicach powiatów tak, by nadzór pedagogiczny był jak najbliżej szkół i nauczycieli.

Kluczowym pojęciem dla zrozumienia tego stanowiska jest „nadzór pedagogiczny”, który polega na ocenianiu warunków działalności dydaktycznej, analizowaniu i ocenianiu jej efektów, oraz udzielaniu pomocy.

2015-12-01

2015-12-02

2015-12-03

2015-12-04

2015-12-05

2015-12-06

2015-12-07

2015-12-08

2015-12-09

2015-12-10

2015-12-11

2015-12-12

2015-12-13

2015-12-14

2015-12-15

2015-12-16

2015-12-17

2015-12-18

2015-12-19

2015-12-20

2015-12-21

2015-12-22

2015-12-23

2015-12-27

2015-12-28

2015-12-29

2015-12-30

2015-12-31

W wyborach lokalnych we Francji zwyciężył Front Narodowy. Przywódczyni tej partii od dawna daje wyraz swej sympatii do Rosji: „Rosja jest częścią naszej cywilizacji. Mamy wspólne korzenie, długą historię wspaniałej przyjaźni (…) Powinniśmy zwrócić się do Rosji, by rozwijać partnerstwa gospodarcze i energetyczne. Myślę, że ta zimna wojna, która nałożona została na stosunki z Rosją przez Amerykę, jest olbrzymim politycznym błędem. […] W interesie Francji jest zwrócenie się w kierunku Europy, Wielkiej Europy uwzględniającej opartą na partnerstwie współpracę z Rosją (…) Mam na myśli całą Europę. Musimy przede wszystkim ściślej współpracować z Rosją”.

Sukces Le Pen ujawnia głębkie podziały wśród polskiej prawicy. Czy najpoważniejsza kandydatka na przyszłego prezydenta Francji budzi nadzieję, czy przerażenie? Z jednej strony chce ona ratować resztki chrześcijańskiej cywilizacji, a z drugiej korzysta z pomocy Putina (także finansowej).

Związany z narodowcami portal po prostu.net ogłasza triumf Frontu Narodowego w wyborach we Francji!. Podobnie reaguje „polskaniepodlegla.pl”. Na fronda.pl zwyciężyła nienawiść do „ruskich”: „Proputinowski Front Narodowy zwycięża w wyborach we Francji!”.  

Właściciel Facebooka napisał list do córeczki, która właśnie mu się urodziła. Obiecuje w nim, że dla nie zmieni świat na lepszy. W tym celu wraz z żoną powołują fundację Chan Zuckerberg Initiative. Fundacja ma dysponować majątkiem Zuckenberga zgromadzonym w postaci akcji Facebooka. Wartość tych akcji jest szacowana obecnie na 45 mld USD. Na podobnej zasadzie działa Fundacja Billa i Melindy Gatesów. Jednak w przeciwieństwie do Gatesa, właściciel Facebooka nadal chce kierować swoją firmą. Jest też przekonany, że „zmienianie świata na lepsze” jest wspólnym celem fundacji i firmy.

Jednym z elementów strategii Facebooka jest przejmowanie startup'ów, co można traktować jako wsparcie dla obiecujących inicjatyw. Działania fundacji będą więc pod tym względem spójne z działalnością biznesową, choć będą dotyczyć różnych obszarów działania. Fundacja ma przeciwdziałać nierównościom i wspierać pełniejsze wykorzystanie potencjału ludzi.