W zamierzchłych czasach twórcy starali się dotrzeć do prawdy o człowieku i przetworzyć ją na artystyczną formę dzieła. Jednak każde dzieło oddziałuje na odbiorców wpływając w ten sposób niekiedy na całe społeczeństwa (wystarczy przywołać przykład Biblii). Stąd szczególna odpowiedzialność artystów i pisarzy, którzy powinni unikać kłamstwa. Nawet literacka fikcja nie powinna tworzyć fałszywego obrazu człowieka lub atakować fundamentalnych wartości. Czy zwolnienie ze służby prawdzie, połączone z misją oddziaływania na społeczeństwa można nazwać sztuką? Można. Tak pojmowali sztukę komuniści i tak ją pojmuje wielu „polskich twórców kultury”.

Ich misję w niemieckim „Sueddeutsche Zeitung” przedstawia „polska kuratorka i krytyk sztuki” Anda Rottenberg („Polscy twórcy kultury są w szoku”): „Dla kręgów liberalnych i lewicowych wynik wyborów parlamentarnych jest szokiem. Wszyscy dobrze jeszcze mają w pamięci politykę historyczną rządu PiS z lat 2005- 2007, polegającą na jednostronnej gloryfikacji bohaterstwa i patriotyzmu Polaków. Wyhamowała ona rozprawę z historią, która zaczęła się przed 15 laty owocując badaniami naukowymi, publikacjami książkowymi, filmami, inscenizacjami i wystawami”, wylicza Anda Rottenberg, zaznaczając, że „Teraz może być jeszcze gorzej, nawet jeżeli nowy rząd nie powróciłby do dawnych priorytetów i nie starałby się narzucić jedynej słusznej linii w polityce kulturalnej”,

Tyle, że właśnie tego domaga się jego elektorat, wywodzący się w największym stopniu z ksenofobicznych, narodowo-katolickich środowisk, któremu jak najbardziej podoba się fizyczne rozprawianie się z niemiłymi mu dziełami sztuki. Tu autorka wspomina o niejednokrotnym podpalaniu „Tęczy” Julity Wójcik na warszawskim Placu Zbawiciela.

W obronę „ksenofobicznych Polaków” bierze inny polski „twórca kultury”, Stefan Chwin. Tłumaczy on Niemcom, że polska ksenofobia bierze się z obaw egzystencjalnych, które mają swe źródło w historii. Bierze się ona ze strachu Polaków przed zagładą. Żadne z zachodnich społeczeństw nigdy nie poznało groźby tego, że zostanie całkowicie unicestwione. Ani Francja, ani Niemcy, ani Anglia nigdy nie zostały wymazane z map. I nigdy ani Niemcy, ani Anglicy nie musieli liczyć się z tym, że przestaną istnieć jako naród. Na dodatek Polskę dotknęło nieszczęście: Ostatnim bastionem dla wielu Polaków stał się katolicyzm. Dlatego „zachód” zamiast się na nas obrażać, powinien podjąć terapię: Poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że region ten może liczyć na prawdziwą europejską solidarność, byłoby najlepszym lekarstwem na bolączkę mieszkańców Europy środkowej, odczuwających strach przed ludźmi o obcej im kulturze.

Teraz powinien jeszcze odezwać się jakiś kolejny mędrzec, który poda prostą sposób realizacji tego szczytnego celu. Bo przecież brak poczucia bezpieczeństwa bierze się z wolności (w narodowym wymiarze z suwerenności). Może dlatego PiS tak usilnie dąży do wprowadzenia do Polski wojsk okupacyjnych? Tylko czemu takie połowiczne rozwiązania? Trzeba iść na całość! Ustanowienie w Polsce obcych rządów ostatecznie rozwiąże problem braku poczucia bezpieczeństwa. A artyści odkurzą sobie dzieła z lat 50-tych ubiegłego wieku, zastępując tylko ZSRR i Stalina ich aktualnymi odpowiednikami…..

 

PS [8-11-2015].

Znakomity tekst Konrada Kołodziejskiego „Jak wychować społeczeństwo” ukazał się w dodatku do "Rzeczpospolitej". Tego tekstu raczej media zachodnie nie będą cytować.

Wybory w Polsce z całą pewnością ułatwiły rozmowy Cameronowi z Merkel. Wynik tych rozmów jest jednoznaczny: projekt integracji europejskiej prowadzącej do powstania spójnej federacji pod przywództwem Niemiec jest na chwilę obecną nieaktualny. Waluta euro już nie będzie narzędziem "pogłębionej integracji”. Mało tego: dopuszcza się istnienie wielu walut w obrębie Unii.

Tłem do rozmów w Londynie były przygotowania do referendum w sprawie "brexitu", przygotowania zbuntowanej młodzieży do corocznego marszu miliona masek, zmiana władzy w Polsce,  masowe protesty w Rumunii i wielki kryzys imigracyjny. To bez wątpienia sygnały wskazujące na konieczność korekty w europejskiej polityce. Najważniejsi obecnie przywódcy UE wyrazili wolę tej zmiany. To bardzo dobra wiadomość. Wspólna waluta euro, pozbawiona politycznego bagażu może odegrać w rozwoju europejskiej gospodarki bardzo pozytywną rolę. Także w Polsce może funkcjonować bez problemu obok złotówki.

 

I oto umarł kolejny mit 3RP. Głosząc idiotyzm „o zmarłych dobrze albo wcale” eliciarze nie tylko chcą bezkarności na tym świecie, ale także dbają o przyszłe pokolenia. Zależy im, aby mieć wpływ na to jak zapiszą się w pamięci narodu. Tymczasem śmierć generała Kiszczaka łamie ten zwyczaj. Nie udało się go osądzić i skazać za udział w komunistycznych zbrodniach. Ale po jego śmierci najczęściej jest cytowana ocena prezesa IPN: Kiszczak ponosi odpowiedzialność za wszystkie zbrodnie aparatu represji z lat 80. - za śmierć górników z "Wujka", zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki i Grzegorza Przemyka, za dziesiątki innych ofiar, za cierpienie tysięcy represjonowanych i ich rodzin. I to właśnie o nich powinniśmy przede wszystkim dziś pamiętać.

Na stronach Polskiego Radia opublikowano tekst, który umieszczony na jakimś blogu na pewno spotkałby się z falą wyzwisk ze strony bardzo aktywnych piewców nienawiści wobec Rosji i miłości do USA:

Obecnie "za kratami przebywa w USA 2,2 mln Amerykanów", co stanowi 25 proc. wszystkich osób przetrzymywanych w więzieniach na świecie. 2,2 mln więźniów w USA to tyle samo ile w 35 krajach europejskich razem wziętych i cztery razy więcej niż w Chinach [przy wielokrotnie mniejszej ilości ludności]. [Ponadto] "nieproporcjonalnie wysoki procent" więźniów w USA stanowią przedstawiciele mniejszości. Choć Afroamerykanie i Latynosi stanowią 19 proc. społeczeństwa USA, to ich odsetek w więzieniach sięga 60 procent.

Co roku około 600 tys. osób opuszcza po odbyciu kary więzienia stanowe i federalne. W sumie w USA jest obecnie aż 70 mln osób, które miały do czynienia z wymiarem sprawiedliwości w negatywnym sensie. - To prawie jedna na trzy osoby w wieku pracującym.

Wiele z tych osób po opuszczeniu więzień ma problemy z powrotem do społeczeństwa. Nie mogą znaleźć pracy, mieszkania, często nie są przyjmowani przez bliskich.

Tekst powyższy jest omówieniem Apelu Baracka Obamy, który chciałby zmienić opisaną sytuację.

 

Komisja Rady Europy, badająca wydarzenia w Odessie, skrytykowała ukraińskie śledztwo. Chodzi o wydarzenia z 2 maja 2014 r., gdy doszło do podpalenia budynku, w którym schronili się Rosjanie. W polskich mediach pisze się o ofiarach „walk ulicznych” i zwraca się uwagę na to, że „braki w śledztwie nie są umyślne, lecz są wynikiem istniejącego na Ukrainie systemu”. Relacje sprzed półtora roku były nieco inne: "Banderowcy krzyczeli: Rosjanie, płońcie!"