Zgodnie z obowiązującym „tryndem” propagandowym „Rzeczpospolita” ogłasza: „Rubel uderza w oligarchow” i posługując się „indeksem miliarderów” podlicza ich straty na 64mld dolarów.

Gazeta przytacza jednak opinię Aleksandra Razuwajewa, analityka firmy Alpari, która nie przystaje do tytułu: Widać już, że oligarchowie nie mają zamiaru sprzedawać swoich akcji. A jeżeli już to robią, to bezpośrednio, a nie poprzez giełdę, by nie doprowadzić do zapaści na parkiecie. Jego zdaniem ciekawsze od podliczania, raczej umownych strat, jest zastanowienie się, kto z najbogatszych ma zobowiązania dolarowe na poważne kwoty.

Gdyby „Rzepa” na swoich stronach ekonomicznych nie drukowała propagandy, to zamiast o stratach napisałaby o zmniejszeniu (lub utracie) wartości kapitału. Termin „strata” przyjęło się bowiem używać w odniesieniu do wyniku działalności (transakcji). Oznacza sytuację, gdy koszty przekroczą przychody.

W tym zalewie propagandy trudno znaleźć rzeczowy opis sytuacji. Dlatego warto przeczytać tekst blogera Adam Pietrasiewicza opisujący mechanizm ostatniego ataku na rubla.

W kontekście „strat” oligarchów, warto też zwrócić uwagę na działania oligarchy Alishera Usmanowa, który odpowiedział na apel Putina i przeniósł swój majątek do Rosji.

Większość ludzi ulega presji otoczenia. Ma to miejsce także wśród specjalistów. Wyrażając opinie podważające powszechnie wyznawane poglądy, musimy się liczyć z ostrą krytyką. Naturalnym jest więc występowanie korelacji między ugruntowaną wiedzą, a niezależnością opinii.

 

Istnieją jednak dziedziny, w których albo ugruntowana wiedza nie istnieje, albo czynnik niepewności jest tak duży, że nie pozwala na solidne uzasadnienie stawianych tez. Taką dziedziną jest coraz bardziej uzależniony od hazardu świat finansów. Nie należy się więc dziwić nagminnemu opowiadaniu bajek, które wskutek zmian kursów i wskaźników mogą okazać się szybko bez pokrycia. Byle było zgodnie z powszechnym trendem. Jednak choćby minimum ostrożnej refleksji warto zachować. Inaczej można się na przykład ośmieszyć radosnym „Good bye Putin”. Według autora „wiele wskazuje na to, że plan przywrócenia Rosji statusu mocarstwa właśnie legł w gospodarczych gruzach. Niepokojące doniesienia o drastycznej przecenie rubla względem głównych par walutowych oraz rekordowe spadki na moskiewskim parkiecie, są argumentami, z którymi trudno dyskutować. O powadze sytuacji świadczy również fakt, że nie robią tego nawet czołowi kremlowscy propagandyści zasłaniając się niezależnością rosyjskiego banku centralnego. A ten w ostatnich dniach stał się niemym zakładnikiem błędów swojego nieformalnego mocodawcy, jakim z całą pewnością jest sam Putin”.

 

Pomimo, że według finansisty spadki kursów i indeksów „są argumentami, z którymi trudno dyskutować”, warto na początek ustalić fakty.

Nie ma obecnie bardziej ekscytującej rozrywki, niż śledzenie zmian kursów rubla. Zwłaszcza, gdy ktoś postawił w tej grze miliony (lub miliardy). W jednej chwili może stracić lub zyskać fortunę. Dzisiaj kurs rubla do dolara wahał się od 60 do 72 (można było więc w jeden dzień zarobić lub stracić ponad 10%). Ostatecznie pod koniec dnia kurs osiągnął około 65 rubli za dolara.

Dla ludzi nie lubiących hazardu pozostaje równie emocjonujące śledzenie pierwszej wojny o zasięgu światowym, ery elektronicznej. Nikt już nawet nie udaje, że siła waluty odzwierciedla siłę gospodarki, a dobrobyt zależy od codziennego wysiłku obywateli. Tak zwane „rynki walutowe” stały się areną wojny i tak jak w klasycznej wojnie liczy się tylko to, kto wygra. Wygrany napisze kiedyś swoją wersję wydarzeń i będzie stanowił reguły nowego „sprawiedliwego” (jak zwykle) porządku.

Doniesienia z frontu można podzielić – jak w każdej wojnie – na relacje i propagandę. W Polsce dominuje propaganda, ale od zdarzeń na froncie nie można zupełnie abstrahować. Dowiadujemy się więc, że dziennikarz "Wall Street Journal" pyta: "czy jest lepszy moment na wywarcie presji na (prezydenta) Władimira Putina"? Obama odpowiada: nowe sankcje będą wprowadzone do piątku.

Rubel stracił jednego dnia na wartości ponad 12%. Do tej pory dzienne zmiany wartości były maksymalnie w wysokości 3-4%. Eksperci zwracają uwagę na to, że bank centralny zachowuje się wobec dewaluacji rubla biernie – jego interwencje uznano za niewystarczające. Jednak lepszym określeniem jest tutaj „nietypowe”. Po tym jak inflacja rok do roku podskoczyła do 9,1%, bank zwiększył stopy procentowe i to aż do 17% (poprzednio do 10,5%).

wykres przedstawia zmiany stóp procentowych w Rosji [źródło: tradingeconomics.com]

 

Zwiększono także z $1,5mld do $5mld limity transakcji repo (czyli pewnej formy krótkoterminowych pożyczek dla banków komercyjnych, mających na celu zwiększenie ich płynności).

Z pewnością można mówić o istotnej zmianie warunków gospodarczych. Jeśli negatywne tendencje nie zostaną wyhamowane, będzie to oznaczało poważny kryzys. Rząd już ogłosił cięcie wydatków budżetowych o 10%. Bank centralny ostrzegł, że utrzymywanie się cen ropy na wysokości $60 za baryłkę będzie skutkować spadkiem PKB o 4,5 – 4,7% w przyszłym roku.

Obecne zmiany odczują nie tylko Rosjanie. Znacznie utrudnią one sytuację firm zaangażowanych na wschodzie. Także polskich eksporterów i inwestorów. Nie wiadomo też jak będzie wyglądać spłata rosyjskich kredytów zaciągniętych przez firmy na zachodzie. Chodzi o dziesiątki miliardów dolarów. Masowe problemy kredytobiorców mogą doprowadzić do problemów w bankach kredytujących.

Polska „terapia szokowa” wiązała się z otwarciem totalnym rynku. W Rosji tymczasem mamy do czynienia z ograniczaniem międzynarodowej wymiany – zwłaszcza z zachodem.

Przedterminowe wybory parlamentarne, które odbyły się w niedzielę (14 grudnia) w Japonii miały szczególne znaczenie. Można je traktować jako plebiscyt w sprawie abenomiki.

 

Amerykański New York Times już wieszczył totalną zapaść tego programu (zob. rysunek)

 

Powyborcze sondaże potwierdzają wcześniejsze przewidywania. Zdecydowane zwycięstwo partii Premiera Shinzo Abe oznacza zielone światło dla reform. Partia ta ma szansę zdobyć 300 z 475 mandatów w izbie niższej parlamentu. Dodatkowo Abe może liczyć na kilkanaście mandatów koalicjanta. Daje to bardzo silny mandat do rządzenia i kontynuowania reform.

 

 

 

Ostatnie informacje mediów są zatrważające: „Paniczna walka o rubla. Rosja znów podnosi stopy procentowe” a obok: „Rosja bankrutuje, Brexit staje się faktem. Oto 10 szokujących prognoz na 2015 rok” i wreszcie „Naftowa katastrofa – ceny ropy najniższe od 2009 roku”. Co ciekawe, w roku 2009 nikt nie pisał o katastrofie. Prognozy bankructwa to zwykła zabawa (bank typuje wydarzenia o katastrofalnych skutkach, ale równocześnie bardzo mało prawdopodobne). Natomiast „paniczna walka” to zwyczajne przy wysokiej inflacji (napędzanej utratą wartości rubla) podniesienie stóp procentowych: koszt kredytu wzrośnie do 10,5 procent. Ma to zapobiec ucieczce kapitałów i powstrzymaniu dalszych spadków rubla.

Rosjan czekają podwyżki. Zdrożeje kawa herbata i papierosy. Nie wiadomo jeszcze jak te podwyżki będą wyglądać w odniesieniu do wzrostu wynagrodzeń. Dziennikarz Bloomberga udał się do Moskwy, chcąc opisać ten gospodarczy upadek. Panika? Kolejki? Nic takiego. Chyba że po towary luksusowe, których sprzedaż znacząco wzrosła. Jeden z zamożniejszych Rosjan mówi: "Wszyscy moi przyjaciele zmienili samochody, nawet jeśli nie mieli takich planów. Co mieli robić, skoro nagle cena Mercedesa liczona w euro jest procent niższa?".

 


zobacz też: "Rosja - kraj na zakręcie"

 

Gra o surowce energetyczne ma wiele aspektów i jest silnie powiązana z geopolityką największych mocarstw. Mając dostęp jedynie do części informacji, możemy całkowicie mylić się w ich ocenie.

 

Wszyscy są przekonani, że niskie ceny ropy mają przede wszystkim uderzyć w Rosję. To element wojny ekonomicznej, jaką toczą przeciw Putinowi Stany Zjednoczone. Analitycy i komentatorzy ekscytują się słabnącym rublem i malejącymi cenami ropy. Jednak Rosja dość oczywiste jest, że jeśli nie uda się sprokurować wielkiego kryzysu finansowego, to z taniejącą ropą Rosja sobie poradzi (na razie ceny wróciły do poziomu sprzed kilku lat). Może więc wcale nie chodzi w tej grze o Putina? Albo przynajmniej nie tylko o niego. Istnieją mocne argumenty za tym, że może to być Wojna Arabii Saudyjskiej z USA o utrzymanie dominacji na rynku ropy. Utrzymywanie cen poniżej $70 może zahamować rozwój wydobycia przy pomocy droższych technologii (a więc także z łupków).

 

Także rezygnacja z Rurociągu Południowego raczej nie jest „porażką Putina” (jak majaczy między innymi Jędrzej Bielecki z "Rzeczpospolitej"). To duża porażka przede wszystkim Bułgarii. Także porażka Unii, która pokazała, że potrafi ignorować w imię polityki żywotne interesy swoich słabszych członków (Bułgaria należy do jednego z najbiedniejszych członków UE). Niestety dotyczy to także Polski. Jak informuje „Nasz Dziennik”, konsekwencją rezygnacji z Gazociągu Południowego jest powrót do planów rozbudowy Gazociągu Północnego: Niemieckie media poinformowały, że po decyzji Rosji o rezygnacji z budowy gazociągu południowego, powrócono do zawieszonego projektu rozbudowy o trzecią i czwartą nitkę gazociągu północnego Nord Stream. Nord Stream biegnie po dnie Bałtyku i transportuje rosyjski gaz do Niemiec. Prowadzone są już rozmowy na ten temat – twierdzi NDR – zaznaczając, co prawda, że w tej sprawie nie wypowiedzieli się jeszcze wszyscy udziałowcy konsorcjum. Biuro prasowe firmy nie zaprzeczyło ani nie potwierdziło tych informacji, przypominając nam jedynie, że już w 2012 roku były prowadzone plany przygotowawcze do ewentualnej rozbudowy gazociągu o dwie nitki. Już wtedy projekt rozbudowy przeszedł z fazy planowania w fazę sprawdzania możliwości wykonalności.

 

Od kilku lat Włochom grozi bankructwo. Ten przypadek jest niezwykle fascynujący, gdyż to jedno z najbogatszych państw świata. Bogaci Włosi są jednak mistrzami w unikaniu płacenia podatków. Państwo bije rekordy zadłużenia, a związki zawodowe żądają płacy minimalnej w wysokości 10 euro na godzinę (prawie dwa euro więcej niż ostatnio wprowadzono w Niemczech). Dodatkowo 8 milionów Włochów leniuchuje (nie pracują, nie szukają pracy, nie uczą się – sjesta).

Rząd wprowadził pakiet reform, które nie wpłynęły na negatywną ocenę instytucji ratingowych. Brytyjski magazyn „The Spectator” opublikował ostatnio artykuł, w którym dowodzi, że upadku Włoch już nie da się powstrzymać. Problem w tym, że ten sam tekst można było spokojnie opublikować przed rokiem, a nawet kilka lat wcześniej.

Włosi ze stoickim spokojem mogą czekać jak też junia zaradzi temu, że „niestabilne Włochy są zagrożeniem dla strefy euro:

Oprocentowanie włoskich obligacji wynosi obecnie ok. 2,30%, jednak ich niski poziom spowodowany jest głównie interwencjami Europejskiego Banku Centralnego, który wykazuje ogromną determinację przy utrzymywaniu stabilności finansowej w strefie euro. To właśnie działania EBC powodują, że obywatele nie odwrócili się jeszcze od włoskich obligacji.

Tak dla porównania: polskie ministerstwo finansów sprzedało niedawno obligacje przy rentowności ponad 2,5%. Ale my jesteśmy pupilki i prymusi.



 

Jeszcze kilka lat temu wyczerpywanie się złóż surowców energetycznych uważano za jedno z największych zagrożeń dla rozwoju cywilizacji. Gdy jednak cena ropy naftowej została wywindowana do ponad 100 dolarów za baryłkę, opłacalna stało się pozyskiwanie gazu i ropy z łupków, czy piasków bitumicznych. Zaczęto także odwierty w trudnych warunkach ma Morzu Barentsa. Obecny spadek cen część z tych projektów czyni nieopłacalnymi.Gazprom już wstrzymał inwestycje na Morzu Barentsa.

Czy energii mamy w związku z tym w nadmiarze i słuszna jest (powszechna) radość z zablokowania budowy Rurociągu Południowego? To wydaje się nie mieć najmniejszego znaczenia!!! Oto jak komentuje to dziennikarz opiniotwórczej „Rzeczpospolitej”: Przegrali przede wszystkim ci politycy z Europy Środkowej i Południowej, którzy stawiali na Rosję jako gwaranta swojego bezpieczeństwa energetycznego czy wręcz alternatywę dla współpracy z Zachodem. Węgrzy, Słoweńcy, Słowacy czy Bułgarzy (podobnie jak Serbia i pozostali kandydaci do członkostwa w UE) muszą szybko skalkulować, czy warto narażać relacje z Brukselą dla miraży roztaczanych w Moskwie.

Wszyscy analitycy są zgodni, że ropa będzie kosztować w okolicach 70 dolarów za baryłkę. Bo przy tej cenie opłaca się wydobywać ropę z łupków. Jak zauważa Krzysztof Kolany z bankier.pl: To cena, przy której nafciarze nadal zarabiają na wydobyciu, a równocześnie konsumenci (zwłaszcza amerykańscy) odczują istotną ulgę w swoich portfelach. To także cena, która satysfakcjonuje Saudyjczyków oraz pozostałych największych producentów z Zatoki Perskiej. Być może to właśnie jest stawka, na którą „umówili się” Amerykanie z Saudyjczykami, aby osłabić Rosję Putina. A przy okazji dopiec Iranowi, Wenezueli, ISIS i innym przeciwnikom Pax Americana.

Próg rentowności wydobycia ropy naftowej (Źródło: Rystad Energy)

Dzień obniżek cen w USA nazywany „czarnym piątkiem” otwiera okres przedświątecznych zakupów. W tym roku ten start mocno rozczarował – handlowcy odnotowali sprzedaż o 10% niższą niż przed rokiem. Ich inwencja spowodowała, że do tradycyjnego „czarnego piątku” dodano „cybernetyczny poniedziałek” (w roku 2005) - dzień okazyjnych zakupów przez internet. I tegoroczny „cyber monday” zakończył się wielkim sukcesem: przychody ze sprzedaży wzrosły o 8,7% w stosunku do roku 2013. Sprzedaż telefonów - o 29,3%, średnia wartość transakcyjna pozostała na niezmienionym poziomie 133,07 dolarów.

Te dane pokazują wzmocnienie się tendencji przechodzenia handlu do internetu.

Rozpoczął się „szczyt klimatyczny” w Limie. Jest to robocze spotkanie, które ma przygotować ostateczne porozumienie do podpisania w Paryżu – w przyszłym roku. Późno wieczorem polska telewizja pokazała film pod tytułem „glowe przekręty”. Film demaskuje dotychczasowy system ochrony klimatu, oparty na handlu pozwoleniami na emisję CO2. Okazuje się, że ten system jest nieskuteczny, a główną jego zaletą jest stworzenie mechanizmu łatwego zarabiania pieniędzy na handlu wirtualnym towarem (pozwoleniami). Jest to także wymarzony towar dla przestępców. Straty z powodu ich działalności w UE szacuje się na astronomiczną kwotę 15mld euro. Jeden z wypowiadających się handlarzy stwierdził, że jednym z głównych źródeł kapitału używanego w przestępstwach są terroryści z Bliskiego Wschodu. Może mamy więc rozwiązanie zagadki: skąd oni wzięli pieniądze na zbudowanie Państwa Islamskiego? Pozwolenia miały chronić klimat, a okazały się „cegiełkami” na wsparcie terrorystów. Ciekawe jaki absurd wymyślą wyznawcy „globcio” tym razem....

 

South Stream to kolejny gazociąg omijający terytorium Ukrainy. Ma zaopatrywać Europę Południową w gaz. Goszczący w Niemczech rosyjski minister rozwoju gospodarczego Aleksiej Ulukajew stwierdził w tym tygodniu, że Rosja nie będzie budować Gazociągu Południowego, jeśli Europa go nie chce. Wtedy jednak ryzyko tranzytu przez Ukrainę bierze na siebie Unia Europejska.

Po wybuchu ukraińskiego konfliktu, Unia Europejska zgłosiła zastrzeżenia do tego projektu. Podkreśla się zwłaszcza to, że zgodnie z europejskim prawem, producent gazu ziemnego nie może być równocześnie właścicielem rurociągu. Naciskom Brukseli uległa Bułgaria, która wstrzymała prace. Chęć ich kontynuowania wyrażają Węgry i Serbia.

Komentatorzy Polskiego Radia są zdania, że to jest projekt polityczny, zależny tylko od woli Kremla („powstanie, jeśli Kreml zechce”).

 foto: Glow Images/East News

W ostatnich dniach GUS opublikował wiele interesujących danych związanych z demografią Polski. Perspektywy długoterminowe nadal są złe. Emigracja, wydłużenie życia i niska dzietność powoduje szybkie starzenie się społeczeństwa. Nie dziwią więc prognozy zmniejszania się ilości ludności. Jednak w krótszej perspektywie mamy szereg czynników pozytywnych z punktu widzenia budżetu państwa. W trzecim kwartale bieżącego roku nastąpił spadek ilości bezrobotnych (o 288 tys.) i wzrost ilości pracujących(p 325 tys). W rezultacie na 1000 pracujących przypada obecnie 928 niepracujących. Nastąpiła więc poprawa, gdyż w 2013 roku było 972 niepracujących na 1000 pracujących. Zmniejsza się też ilość emerytów i rencistów – prawie pół miliona w ciągu 5 lat.

Nawet bez pogłębionej analizy statystycznej wyniki te nie powinny dziwić. Obecnie wymiera pokolenie ludzi, którzy zostali wysłani na wcześniejsze emerytury w początkach tak zwanej „transformacji ustrojowej”. Zwolennicy tezy o „ukrytej eutanazji” twierdzą, że wpływ na zmniejszanie się ilości emerytów mają trudne warunki. Biorąc pod problemy służby zdrowia, pewnie mają trochę racji. Jednak raport GUS pod tytułem „Sytuacja demograficzna osób starszychi konsekwencje starzenia się ludności Polskiw świetle prognozy na lata 2014-2050” zwraca uwagę także na inne czynniki, wśród których może mieć znaczenie rosnąca samotność. Coraz mniej jest rodzin wielopokoleniowych.

Wykres: Struktura gospodarstw domowych z osobami w wieku 65 lat i więcej według składu rodzinnego w 2011 r.

 

Zobacz:

 

 

 

Biorąc pod uwagę entuzjazm z jakim dotąd przyjmowano każdy większy spadek wartości rubla, trzeba przyznać, że obecna radość po decyzji OPEC jest umiarkowana. Co prawda „rubel idzie na dno wraz z ropą” (za 1 dolar trzeba zapłacić już ponad 50 rubli), co bardzo „boli Rosje”, a „Rosjanie zaczynają gromadzić zapasy”, ale nikt nie wieszczy rychłej katastrofy Rosji i upadku Putina. Nawet entuzjastyczne wróżby The Economist dają Putinowi kilka lat czasu ;-). Przykład tego tygodnika pokazuje, że pierwszą ofiarą obecnej wojny ekonomicznej nie jest ani Putin, ani Rosja, ale niezależna prasa „zachodu”. W Polsce nastąpił dodatkowo dziwny sojusz jawnie antypolskich mediów takich jak GW z kreującą się na patriotyczną i konserwatywną „Rzeczpospolitą” (według której rubel jest w stanie przedzawałowym – cokolwiek miałoby to oznaczać).

Tymczasem Putin mówi, że nic szczególnego się nie dzieje. Przynajmniej nie dzieje się nic szczególnego w Rosji (akurat ulice miast na zachodzie płoną, a szeregi „przyjaciół USA” chce opuścić Turcja).

Rosjanie dobrze wiedzą, że wojna musi boleć i żadnej „kolorowej rewolucji” tam nie będzie. Polscy dziennikarze niepotrzebnie się dziwią, że pomimo wzrostu cen i brakach w zaopatrzeniu niektórych produktów "Rosja kocha Putina. Tak samo bezzasadne są złudzenia, że rosyjscy oligarchowie się zbuntują. Szczęście jakiego doświadczył Chodorkowski, któremu pozwolono opuścić łagry, raczej nie stanie się normą. Nawiasem mówiąc, Amerykanie chyba by się nawet ucieszyli, gdyby nagle byłego prezesa Jukosu spotkało jakieś nieszczęście. To, że cieszy się on nadal dobrym zdrowiem pokazuje, że poniższa ilustracja (źródło) jest mocno przesadzona:

Załóżmy więc, że Putin wie co robi i zastanówmy się, o co mu chodzi. Interesującą odpowiedź na to pytanie sformułował Dmitry Kalinichenko (tekst ten był cytowany na wielu portalach; obszerne fragmenty w polskim tłumaczeniu dostępne są tutaj - plagiat niejakiego SpiritoLibero). Działania Putina wydają się dobrze przemyślane i znamionują zdolność szybkiego analitycznego myślenia oraz podejmowania jasnych i wyważonych decyzji politycznych i gospodarczych. Nie robią one wrażenia chaotycznych, dlatego można się w nich dopatrywać jakiegoś z góry założonego planu. Autorem tego planu może być Siergiej Głazjew, który nie ma wątpliwości, że to Amerykanie zorganizowali Euromajdan dla własnych gospodarczych korzyści. Zdaniem Kalinichenki istotą tego planu jest wykorzystanie końca ery petrodolarów.

 

Decyzja OPEC spowodowała gwałtowny spadek cen ropy (około 7%) i kursu rubla (blisko 4%). Z pewnością nie są z tego zadowoleni Rosjanie, którzy dążyli do zmniejszenia produkcji ropy (i zwiększenia cen). Jednak sytuacja nie jest taka jednoznaczna, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Oto kilka innych - poza wojną ekonomiczną z Rosją – czynników, które należy wziąć pod uwagę:

 

1. Koszty wydobycia ropy z łupków w USA stale maleją, ale i tak obecna cena ropy jest na granicy opłacalności (57 dolarów za baryłkę). Utrzymywanie się tak niskich cen może spowodować załamanie cen akcji firm wydobywczych (pojawiają się głosy, że mamy do czynienia z bańką spekulacyjną w tej branży).

 

2. Iranowi coraz bardziej zależy na unormowaniu stosunków z USA (między innymi z powodu ISIS). Najwyraźniej z wzajemnością. Już nie ma mowy o „państwie bandyckim” i „wielkim szatanie”, ale obserwujemy "zwycięstwo realizmu, racjonalności i pragmatyzmu". Teraz naczelnym wrogiem Ameryki będzie Rosja.

 

3. Niskie ceny ropy mogą wzmocnić pozycję prezydenta Obamy, która jest obecnie bardzo słaba. Po nowym roku z pewnością Republikanie będą chcieli powrócić do ustawy o rurociągu Keystone. Ma on umożliwić transport ropy z Kanady. Problem w tym, że wydobycie tej ropy jest równoznaczne z dewastacją środowiska naturalnego. To stanowi pretekst do sprzeciwu Demokratów. Walka o ten rurociąg jest jednym z ważniejszych elementów sporu politycznego w USA.

 

Polscy analitycy uważają, że „to informacja korzystna dla większości państw rozwiniętych i części rozwijających się, do których Polska z racji potrzeby importu ropy również się zalicza." Opinia kontrowersyjna. Biorąc bowiem pod uwagę powiązania cen surowców energetycznych można się obawiać także spadku cen węgla, co pogorszy i tak już złą sytuację polskich kopalń.

powyżej wykres zmian cen węgla (źródło).

 

A tak na marginesie 30% spadek cen ropy przełożył się jak dotąd na kilkuprocentowy spadek cen benzyny. Przy większym spadku z pewnością rząd będzie musiał skompensować sobie niższe wpływy do budżetu w inny sposób (w roku 2013 sama akcyza od paliw dała 26 mld).

Od czasu do czasu prasę obiegają sensacyjne informacje o polskim złocie, które opuściło kraj na początku II wojny światowej. Teoretycznie wojna się skończyła, a Polska jest wolnym krajem. Czemu więc zasoby złota składujemy za granicą (jak się okazuje w Wielkiej Brytanii)?

Aby uciszyć głosy sceptyków, NIK zbadał polskie rezerwy i czy faktycznie złoto fizycznie istnieje. Wyniki opisuje Michał Żuławiński na bankier.pl („Czy polskie złoto powinno wrócić do kraju?”):

Decyzja o zmianie miejsca przechowywania nie została podjęta ze względu na fakt, że Londyn jest głównym centrum finansowym, w którym odbywa się obrót hurtowy i inwestycyjny złotem. Utrzymywanie złota w BoE stwarza większe możliwości zarządzania zasobami kruszcu, z uwagi na to, że ułatwia rozliczenie transakcji związanych z fizycznym przemieszczeniem złota w skarbcu tego banku – stwierdza NIK.

Jednak zdaniem Żuławińskiego wątpliwości pozostają: Mimo tych zapewnień, pytanie o zasadność przechowywania polskiego złota za granicą wciąż pozostaje. Skoro bowiem a) NIK zgadza się z NBP, że obrót złotem nie stanowi źródła dochodów banku centralnego b) NBP podwyższa wymogi takich transakcji, a w ostatnich latach ich w ogóle nie przeprowadza c) przechowywanie złota w Banku Anglii kosztuje, to czy aby na pewno polskie złoto nie powinno wrócić do kraju?

Rosja chce przeciwdziałać spadkowi cen ropy, który nie jest dobry dla jej gospodarki. Dzisiaj na szczycie OPEC zaproponuje ograniczenie wydobycia.

Pomimo „łupkowej rewolucji” kraje OPEC wraz z Rosją nadal dominują wśród dostawców ropy naftowej. Prognozę zmian obrazuje poniższy wykres (źródło):

Antyrosyjskie media nie kryją satysfakcji („Tania ropa rozkłada Rosję. Proszą OPEC o podwyżki”). Bardziej wyważoną ocenę sytuacji można znaleźć na portalu biznesalert.pl: W wywiadzie dla chińskich mediów prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin przekonywał, że zniżkująca cena ropy naftowej jest przynajmniej częściowo efektem „politycznej manipulacji”. Nie wskazał w tym kontekście odpowiedzialności żadnego kraju, ale rosyjscy komentatorzy wskazali na „saudyjsko-amerykański spisek” przeciwko Rosji. - Polityczny czynnik jest zawsze obecny jeśli chodzi o ceny ropy naftowej. Ponadto w chwilach kryzysowych można odnieść wrażenie, że coraz większą rolę w cenach surowców odgrywa polityka – stwierdził przywódca Rosji..

Dlaczego odwołano prezesa Tarasa?

Najkrótszą i chyba najbardziej trafną odpowiedź na to pytanie dał szef jednego ze związków zawodowych:

Bez wątpienia odwołanie Tarasa ma również związek z tym, że wypomniał on rządowi całkowity brak zainteresowania spółką i to, że z jednej strony rząd chce mieć górnictwo, które spełnia określone cele społeczne.

A z drugiej strony wymaga od tej spółki zysków, jak od każdej działającej w warunkach rynkowych firmy.

Oto jedno z ostatnich wystąpień Tarasa:
Albo partie, te które rządzą i opozycyjne siądą i napiszą sensowny program, albo górnictwa nie będzie.

Nic dziwnego, że go odwołali. Jak śmiał przeszkadzać w zabawie w politykę?

 

Podkategorie

Kótkie opisy wydarzeń, które mogą wskazywać na kierunki działań w gospodarce.

Kredyty we frankach