Ukazał się wstępny raport komisji badającej zestrzelenie malezyjskiego samolotu nad Ukrainą. Na tym etapie śledztwa udało się ustalić w zasadzie tylko dwie kwestie:
- W nagranych rozmowach między pilotami i kontrolą lotu nie ma niczego, co miałoby znaczenie dla ustalenia przebiegu katastrofy.
- Liczne uszkodzenia kadłuba samoloty – od zewnątrz świadczą o zestrzeleniu.
Tyle da się wyczytać z raportu. Jeśli komuś mało, może sięgnąć do gazet. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to gremialne powoływanie się na BBC, a nie na raport. Bo BBC nie dała się zaskoczyć i zbudowała całą „story”. Mniej więcej taką: „Prorosyjscy separatyści zdecydowanie zaprzeczali, jakoby posiadali wyrzutnię BUK, z kolei Kreml sugerował, że samolot został trafiony przez rakietę odpaloną z ukraińskiego myśliwca. O zestrzeleniu pociskiem z wyrzutni BUK świadczą jednak odłamkowe ślady na samolocie, co wskazywałoby na użycie właśnie tego typu broni.
BBC powołuje się na relacje trzech niezależnych cywilnych świadków. Twierdzą oni, że widzieli wyrzutnię rakiet na terytorium opanowanym przez separatystów na kilka godzin przed strąceniem boeinga. Jeden z informatorów przekonuje, że sprzęt zjechał ze specjalnej lawety w miejscowości Śnieżne, kilkanaście kilometrów od miejsca rozbicia się maszyny wykonującej lot MH17.
Według informatora BBC, żołnierze obsługujący wyrzutnię bez wątpienia byli Rosjanami. Świadczyć miała o tym ich dyscyplina, inny strój niż sił ukraińskich czy separatystycznych, a także akcent typowy dla rodowitych Rosjan. Drugi świadek potwierdził, że kierowca wojskowego jeepa eskortującego BUK-a mówił z moskiewskim akcentem”.
Podziwiać też należy sprawność konstruowania sugestywnych informacji: …Kreml sugerował … ... świadczą jednak …. trzech niezależnych cywilnych świadków … na terytorium opanowanym przez separatystów … bez wątpienia byli Rosjanami.
Nu wot i wsio.
Sięgamy do źródeł tych rewelacji. Informacji BBC na temat ogłoszonych wyników badań trudno coś zarzucić. Brytyjscy dziennikarze przypominają, że „Państwa zachodnie twierdziły, że coraz więcej dowodów wskazuje na to, że samolot został trafiony przez pocisk dostarczonyz Rosji i wystrzelony przez rebeliantów. Rosja obwinia ukraińskie siły rządowe.”
Dodają, że według ekspertów uda się określić, co było przyczyną katastrofy ona podstawie śladów pozostawionych na szczątkach.
Natomiast wstępne sprawozdanie z holenderskiego zespołu stwierdza jedynie, że H17 rozpadł się w powietrzu po uderzeniu "wielu obiektów", które "przebiły samolot z dużą prędkością" z zewnątrz kabiny, powyżej poziomu podłogi kokpitu.
Na koniec jednak jest odniesienie do materiału z dnia wczorajszego, „Panoramy” BBC. I tam są wspomniane na wstępie „dowody” oparte na relacji świadków. Świadkowie są anonimowi. A w zasadzie w materiale jest informacja, że są. Żyjemy w świecie, w którym nietrudno znaleźć nawet świadków lądowania Marsjan. Ale to przecież BBC! Na pewno mają metody weryfikacji prawdomówności anonimowych świadków.
Cały problem w tym, że „dziennikarze” z BBC (a za nimi polskojęzyczne merdia) nie relacjonują faktów, ale swoje o nich wyobrażenia. Na pamiętnej konferencji Rosjanie podali dwie okoliczności:
-
W pobliżu malezyjskiego samolotu MH17 według rosyjskich kontrolerów leciał ukraiński samolot wojskowy SU-25 (Ukraińcy twierdzą, że wszystkie ich samoloty bojowe były tego dnia na ziemi).
-
Ukraińcy mają we wschodniej części kraju 4 wyrzutnie typu Buk, z których jedna została przemieszczona w pobliże terytorium kontrolowanego przez separatystów.
A więc nie jest tak, jak chciałoby BBC, że albo było to zestrzelenie przez samolot, albo zrobili to Ruscy.
Nie jest też prawdą, że na podstawie jednego zdjęcia uszkodzeń laik może ustalić jaką bronią dokonano zestrzelenia (a opinii ekspertów póki co nie opublikowano).
Obserwując reakcję mediów na tą tragedię, można się zastanowić, czy nad Ukrainą nie rozpadło się coś więcej, niż tylko zestrzelony samolot. Czy nie rozpada się świat wartości, budowany na powojennych gruzach, przez zachodnioeuropejskie elity? To one pracowicie kształciły społeczeństwa w przekonaniu, że źli bywają ludzie, ale nie narody. Że dialog i współpraca w duchu prawdy zapewni nam pokój. Nawet jeśli przyjmiemy najgorszy dla Rosjan wariant wypadków, to czy warto to wszystko poświęcić dla walki z Putinem?