Historyczne spotkanie przywódców Papieża Franciszka z Patriarchą Kościoła Prawosławnego Cyrylem ma bez wątpienia wymiar polityczny i religijny. Choćby dlatego, że cerkiew rosyjska współdziała z władzą świecką i trudno przypuszczać, by to spotkanie doszło do skutku bez aprobaty Prezydenta Putina. W Polsce pojawiają się w związku z tym wątpliwości, czy watykańska geopolityka nie kłóci się z nauczaniem moralnym Kościoła. Niezależnie od tego jak oceniamy politykę Prezydenta Putina – takie wątpliwości wydają się dziwne, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie kontakty Kościoła z komunistycznymi władzami PRL'u. W przeszłości Kościół nie tylko utrzymywał kontakty dyplomatyczne z politykami oskarżanymi o najcięższe zbrodnie. Jeden z nich – Henry Kissinger został nawet doardcą Benedykta XVI. Jakoś wówczas nie pojawiały się w Polsce głosy oburzenia.

Jeśli już mowa o moralnej ocenie kontaktów Cerkwi Prawosławnej i Kościoła Katolickiego, to w obecnej sytuacji geopolitycznej brak takich kontaktów można by uznać za grzech zaniechania. Włoski politolog Giulietto Chiesa - cytowany przez rosyjską agencję informacyjną, słusznie zwraca uwagę na to że przywódcy religijni „często powtarzali tezę o realności niebezpieczeństwa III wojny światowej. Teraz oni łączą się dla wspólnego przekazu. […] Oba kościoły nie mają pocisków nuklearnych, nie mają sił materialnych. […] Ale oni mają siłę duchową. I są gotowi do użycia jej przeciwko wojnie, w imię ocalenia ludzkiej cywilizacji. Oni zdali sobie sprawę z niebezpieczeństwa i dlatego wołają do świata, że należy jemu zapobiec”.