Dzisiaj na łamach „Trybuny Ludu” tekst na temat chorób wenerycznych: „W Unii Europejskiej co trzecia osoba w wieku 15-24 lata cierpi na chorobę przenoszoną drogą kontaktu seksualnego. W Polsce wróciła kiła - Co dziesiąty pacjent cierpi właśnie na tę chorobę - mówi Roman Latoszyński edukator ds. HIV/AIDS w "Pozytywni w Tęczy"”.

 

Niezmiernie interesujące są powody, dla których wyprodukowano ten pozbawiony wartości tekst. No bo cóż to znaczy „co dziesiąty pacjent”? Co dziesiąty człowiek, który zgłosił się do lekarza, chory na dowolną chorobę, czy tylko chorobę weneryczną? Jak to przekłada się na liczby bezwzględne i czy wzrostowy trend dotyczy też Polski?

 

Według Biuletynu Statystycznego Ministerstwa Zdrowia w roku 2010 na 100 tys. mieszkańców Polski 2.5 zachorowało na choroby weneryczne (połowę mniej, niż rok wcześniej). W Ciemnogrodzie (Podkarpackie) było 3 takie przypadki, co daje statystycznie 0,1 na 100 tys. mieszkańców.

 

 

Najbardziej znakomita jest w tym tekście nazwa stanowiska „edukator ds. HIV/AIDS w "Pozytywni w Tęczy"”. Dopiero co mówili w telewizorni, że tęcza to biblijny znak przymierza z Bogiem. Czyżby pan Latoszyński uczył jak obcować z Bogiem bez narażania się na AIDS?