W przedwojennym dowcipie pijak woła do barmana: lej pan, bo zaraz się zacznie..... Po chwili znowu to samo. Zaciekawiony barman nalewa i pyta: co się zacznie? Pijak wypija jednym haustem i bełkocze znowu: lej pan, bo zaraz się zacznie. Barman macha ręką i pyta: a kasa? Pijak na to zrezygnowany: no i zaczęło się.....

Kiedy tylko premier ujawnił swoje plany zmian w OFE, było pewne, że zaraz się zacznie. No i zaczęło się. W „Trybunie Ludu” chyba wprowadzą stan wojenny. Już ogłoszono alarmistyczny tekst, że „Rząd sięgnie po oszczędności Polaków”. Ekonomiści zgodnie mówią (bo tych, którzy mówią inaczej do mediów się nie dopuszcza): „demontaż OFE, niekorzystny dla emerytów”. Cytowany jest głównie Ryszard Petru – jeden z tej bandy sprzedawczyków, która przeprowadziła ten przekręt stulecia (opisał go Mitchell A. Orenstein w pracy „Prywatyzacja emerytur” - polskie wydanie jest już dostępne w księgarni PTE). Warto na ten temat przeczytać komentarz prof. Leokadii Oręziak.

 

Oczywiście, że przyciśnięty do muru rząd chce gwizdnąć tą kasę. Ale to NIE JEST zmartwienie milionów emerytów. Oni i tak dostaną minimalną emeryturę (o ile jakąś dostaną). Zobacz wyjaśnienie dlaczego.