Pewien bloger nakręcił film, na którym porównał naturalny tatar zrobiony ze steku, z gotowym tatarem z „Sokołowa”. Producent pozwał go do sądu, żądając kary w wysokości 150tys.

Film efektowny i warto go obejrzeć: http://www.youtube.com/watch?v=J-SF1D0A5jQ

Nikt dotąd nie zarzucił autorowi filmu kłamstwa lub manipulacji. No może poza lisim portalem. Ten tekst: „Test tatara z "Sokołowa" okiem profesjonalisty: Bloger strzelił sobie w stopę. Producent zdał egzamin” jest arcydziełem manipulacji. Potwierdza on postawione w filmie tezy, zmiękczając je jedynie stwierdzeniami w rodzaju „chciał udowodnić coś oczywistego” (że w żywności jet chemia), albo że „ulepszacze” używamy nawet w domu, „w zupach „instant”, kostkach rosołowych, sosach, przyprawach czy konserwach”.

Firma ma prawo bronić swojego dobrego wizerunku, ale Sądołów wybrał chyba sposób najbardziej kretyński (może pod wpływem „tatara”). Firma stała się obiektem powszechnych kpin i krytyki: "5 sposobów na... TATAR z Sądołowa”, Stop tatarom z Sądołowa na Facebooku, Reklamacja Tatara". Nawiasem mówiąc pracownice Sokołowa poradziły sobie z prowokacją składającego "reklamację" całkiem nieźle.