Jest oczywiste, że pragniemy wiedzy niesprzecznej. Wiedza sprzeczna nie jest bowiem żadną wiedzą, skoro przeczy temu co sama kiedy indziej twierdzi (*).

Dobrze, że autor tych słów, wybitny polski logik Andrzej Grzegorczyk nie dożył dzisiejszych czasów. Dzisiaj dowiadujemy się, że są w naszym państwie osoby, dla których logika nie ma znaczenia. Oni są bowiem „niezależni”. Ta ich niezależność oznacza niestety pogardę dla prawdy.

 

Cóż to jest prawda?

Chrystus rzekł do Piłata, ż przyszedł na świat dać świadectwo prawdzie. Piłat – przedstawiciel potężnego cesarstwa – miał prawo wątpić w sens prawdy. Wydawało się wówczas, że siła polityczna i militarna jest potężniejsza od prawdy. Jednak prawda zatriumfowała. Dzisiaj jesteśmy mądrzejsi i wiemy dość dobrze co to jest prawda. Nie może więc być żadnego usprawiedliwienia dla głupoty. Nie wolno nam umywać rąk.

Prawdę wyrażamy w zdaniach języka opisujących pewną rzeczywistość. Te zdania nie mogą sobie przeczyć. Nie możemy twierdzić, że coś istnieje i równocześnie nie istnieje. Ta zasada niesprzeczności od czasów Arystotelesa jest uznawana za fundamentalną (choć Janowi Woleńskiemu się wydaje, że jest ona kwestionowana). Dla każdego zdania istotne jest jego znaczenie, czyli semantyka. Zdania o świecie odnoszą się do rzeczywistości. Dzięki polskim logikom rozumiemy, że tak naprawdę dysponujemy jedynie opisem (modelem) rzeczywistości, a prawdziwość większości zdań rozważamy w odniesieniu do tego opisu (posługując się metajęzykiem).

 

 

Analizując sens wypowiedzi możemy wyróżnić kilka poziomów pewności co do ich prawdziwości:

1. Prawda logiczna – to zdania prawdziwe dla każdego możliwego modelu (opisu) rzeczywistości. Prawda ta wyrażana jest przy pomocy tautologii (prawa logiki). Odpowiadają one zdaniom analitycznym w klasyfikacji Kanta.

2. Definicje odnoszące się do sztywnych desygnatorów. Gdy mówimy o istnieniu Wszechświata, Giewontu lub Wisły – formułujemy zdania, które mogą być tylko prawdziwe lub pozbawione sensu. Pozbawionym sensu jest na przykład zdanie „nie ma Boga” (do czegóż miałoby się to odnosić?).

3. Wypowiedzi performatywne z kolei definiują naszą rzeczywistość, więc o ile są skuteczne – nie mogą być nieprawdziwe. Taką wypowiedzią jest przysięga małżeńska. Jej wypowiedzenie sprawia, że małżeństwo istnieje.

4. Teorie naukowe stanowią zbiór zdań niesprzecznych. Prawdziwość teorii akceptujemy na podstawie doświadczeń (teoretycznie możliwych do opisania przy pomocy zdań protokolarnych). Nie możemy negować pojedynczych zdań teorii. Albo akceptujemy ją w całości albo wcale. Wybór teorii wiąże się z wyborem modelu (opisu rzeczywistości), który uznajemy za prawdziwy. Jeśli na przykład akceptujemy teorię względności Einsteina, to uznajemy taki model rzeczywistości w którym przestrzeń, czas i masa nie są wielkościami niezależnymi.

5. Prawda subiektywna. Jan Kowalski wyrażając swoją opinię może być głęboko przekonany o jej prawdziwości, ale dla ogółu ludzi prawdą jest jedynie to, że zdaniem Jana Kowalskiego jego opinia jest prawdziwa. Jeśli Jan Kowalski jest autorytetem – jego opinia może zostać uznana za prawdę, ale nie ma sposobu aby przedstawić formalny dowód tej prawdziwości. Opinia większości w demokratycznych społeczeństwach służy do opisu systemu wartości, jakie te społeczeństwa uznają.

Język prawa

Język prawa (język prawny lub prawniczy) służy do opisu norm według których funkcjonuje społeczeństwo. Zdania tego języka powinny być jasne i niesprzeczne. Muszą też być prawdziwe w sensie logicznym oraz sensowne (semantycznie poprawne). Dwa pierwsze poziomy prawdy są więc w systemie prawnym bezwzględnie obowiązujące.

Szczególne znaczenie w systemie prawa mają wypowiedzi performatywne. Akty normatywne prawa gospodarczego tworzą rzeczywistość w której funkcjonują przedsiębiorstwa. Taki model rzeczywistości (gospodarczej) jest w tym sensie sztuczny i jeśli prawo jest stabilne, prawdziwość każdego zdania odnoszącego się do tej rzeczywistości nie ulega wątpliwości. Dlatego system prawa gospodarczego można bez większego problemu zautomatyzować.

Pozostałe prawa, regulujące funkcjonowanie społeczeństwa są formułowane z uwzględnieniem aktualnego stanu wiedzy o świecie (teorie naukowe) i systemu wartości, akceptowanego przez większość obywateli. Jedynym źródłem takiego prawa w demokratycznym społeczeństwie powinien być parlament. Prawo zaś powinno być jednoznaczne, aby nie było żadnych wątpliwości interpretacyjnych.

Prawda prawników

Powyższy opis dotyczy świata idealnego (w którym nie ma prawników, ludzie nie są zakłamani i wyznają wspólny system wartości). W praktyce prawo bywa niejasne a władza sądownicza wchodzi w kompetencje ustawodawcy tworząc prawo drogą interpretacji przepisów. Co jest źródłem tych problemów?

1. Język prawa. Jego sztuczność powinna służyć uzyskaniu jednoznaczności. Nie powinny przy tym istnieć problemy z przełożeniem go na język naturalny (który w tym wypadku pełni rolę metajęzyka). Jednak prawnicza gwara stała się odrębnym dialektem prawników, którzy nie przejmują się zbytnio semantycznymi problemami.

2. Zbytnia szczegółowość prawa. Gdy regulacjom poddamy sfery życia, które nie są jednoznacznie oceniane i rozumiane, konflikty między ludźmi wyznającymi różne systemy wartości są nieuniknione. Każdy z nich może mieć inne subiektywne postrzeganie prawdy. Zasada tolerancji powinna wiązać się z minimalizacją prawa dotykającego kwestii światopoglądowych. Konstytucja powinna rozstrzygać sprawy najbardziej fundamentalne i powinna być stosowana bezpośrednio.

3. Konflikty między ludźmi. Życie jest zawsze bogatsze od każdego systemu prawa. Sędzia rozstrzygający takie spory powinien być kimś w rodzaju mędrca, którego autorytetowi strony sporu powierzają rozstrzygnięcie. W Polsce (na szczęście) nie obowiązuje prawo precedensu, więc przynajmniej w teorii sprawa pozostaje w sferze relacji międzyludzkich i nie ma powodu, aby interpretacje prawa dokonywane przez sędziów uznawać za stanowienie prawa.

Czy Trybunał Konstytucyjny jest potrzebny?

W żadnym z powyższych przypadków nie występuje konieczność interpretacji prawa – a tym właśnie zajmuje się (bezpodstawnie) polski Trybunał Konstytucyjny. Poza kilkoma ubocznymi kwestiami (jak rozstrzyganie sporów kompetencyjnych czy rozstrzyganie w sprawie stwierdzenia przeszkody w sprawowaniu urzędu przez prezydenta) TK powinien zajmować się badaniem spójności prawa (prawda logiczna) oraz niesprzeczności nowo stanowionych aktów z obowiązującym systemem prawnym. Nic ponadto.

TK na swoich stronach przyznaje: Konstytucja z 1997 r. zlikwidowała instytucję powszechnie obowiązującej wykładni ustaw). Jeśli coś jest niejasne, to od tego jest Sąd Najwyższy, który zawsze może zapytać parlament co miał na myśli. Zbiór zdań uznajemy za niesprzeczny, gdy istnieje jakiś model w odniesieniu do którego zdania te są prawdziwe. Nie jest rolą TK rozstrzyganie – czy ten model odpowiada rzeczywistości. Może to być szokująca wiadomość - ale jeśli Polacy uznają że Ziemia jest płaska, to nie na prawnikach spoczywa zadanie przekonania społeczeństwa, że jest inaczej.

Sprzeczność logiczna jest nie do zaakceptowania. Aby ją stwierdzić nie potrzeba jednak TK – można zawsze zasięgnąć opinii eksperta (logika, matematyka). Można nawet rzec więcej: bez TK byłoby prościej, bo „sędziowie” sami popadają w sprzeczności. Na przykład w 2005 roku TK uznał, że nie można ograniczać roli samorządów adwokackich w procesie przyznawania uprawnień w tym zawodzie, by kilka lat później stwierdzić, że „konstytucyjnie gwarantowana piecza nad zawodem może być przez ustawodawcę ograniczona”. Obydwa te „wyroki” są na dodatek kłamliwe, bo w Konstytucji nic nie ma o żadnej „pieczy” ani pieczeni dla prawniczych korporacji.

Jak sędziowie wyręczają parlament?

Wprowadźmy dla jasności symboliczne oznaczenia:

P = aktualny zbiór przepisów prawa;

K(P) = konsekwencje logiczne zbioru P;

p = nowy przepis;

Proces stanowienia prawa polega na dodaniu nowych przepisów: P' = P + {p}

Teoretycznie rzecz biorąc, TK powinien zajmować się wyszukiwaniem sensownych zdań „s” takich, że s należy do K(P), a ~s należy do K(P'). Ale „sędziowie” chcąc uszczęśliwić polityków których popierają, bronić jakichś grupowych interesów, albo po prostu dać upust swojej żądzy władzy, ustalają własne przepisy (oznaczmy t). Zamiast więc badać K(P) z K(P') badają K(P) z K(P'+{t}). Jeśli w swych „badaniach” są konsekwentni, to de facto t staje się obowiązującym prawem. W systemie prawnym pojawiają się bowiem wszystkie logiczne konsekwencje t.

Prawnicy są zagrożeniem dla państwa.

Pogarda prawników dla logiki jest groźna. Bez logiki nie ma bowiem poprawnego myślenia. Nie ma poszukiwania mądrości – tego motoru ludzkości, który pozwala człowiekowi panować nad przyrodą, a ludziom mądrym dominować nad głupcami. Państwo w którym ten porządek ulega odwróceniu musi upaść. Dlatego tak jak niegdyś Platon postulował wykluczenie poetów ze swojego państwa, tak Polacy muszą pozbyć się niezależnych od rozumu prawników. W innym wypadku Polska nie przetrwa.

Czym różnią się nasi głupcy od poetów w czasach Platona? W obu przypadkach następuje niszczenie publicznego dyskursu. Poeci w czasach gdy wiedza o świecie nie była jeszcze ugruntowana przeszkadzali w dotarciu do prawdy. Głupcy w czasach triumfu nauki próbują tą prawdę niszczyć i zakłamywać. Gdy zaczynają oni wpływać na całe społeczeństwa – prowadzi to do tragedii. Ludziom mądrym, lub choćby rozsądnym trudno się podporządkować. Czasem są gotowi nawet poświęcić życie w walce z barbarzyńcami. Bolszewicka swołocz od polskiej hołoty mieniącej się „elitą” różni się tylko pozorami ogłady. To takie same hordy barbarzyńców zagrażających istnieniu narodu.

Jerzy Wawro, marzec 2016

 

(*) A. Grzegorczyk Zarys logiki matematycznej, ss. 248