W USA dwie pielęgniarki, które miały styczność z chorym, zaraziły się wirusem ebola. Podobno tym wirusem można się zarazić tylko poprzez styczność z płynami z organizmu chorego. Z uwagi na dużą śmiertelność (70%) i straszny przebieg choroby (system odpornościowy próbując zniszczyć wrusa niszczy organizm, często prowadząc do krwotoków), przy jego leczeniu podejmowane są nadzwyczajne środki ostrożności. W Afryce może być o to trudno. Ale w specjalistycznej klinice w USA? Czemu więc aż dwie pielęgniarki zachorowały? Pierwsza z nich podobno już wraca do zdrowia. Choroba jest więc uleczalna. Ale godzina leczenia kosztuje w USA 1000 dolarów. Łatwo policzyć, że wirus może prawie każdego zniszczyć finansowo. Kto za to zapłaci? Skomplikowany system ubezpieczeń na pewno w jakimś stopniu chroni pielęgniarki. Duże pieniądza (25 milionów dolarów) przekazał na walkę z wirusem Mark Zuckerberg – prezes Facebooka. Ale i tak może to pomóc w leczeniu co najwyżej kilkuset osób. Bardzo wątpliwe przy tym, aby ta pomoc trafiła wprost do Afryki.

 

Od dawna bardzo krytycznie w sprawie eboli wypowiada się dr Jaśkowski, krytyk ochrony polegającej na szczepieniach. Zwraca on uwagę między innymi na opatentowanie wirusa przez USA. Jego zdaniem oznacza to, że „bez zgody Rządu USA żadna firma na świecie, żaden kraj, nie może ani opracować testów na te wirusy, ani rozpocząć nawet badań nad lekarstwem na wywoływaną przez nie chorobę”. Rosjanie nie za bardzo przejmują się amerykańskimi patentami (ten przypadek pokazuje, że system patentowy jest bardziej chory, niż zarażeni ebolą – niestety chyba nie jest to choroba śmiertelna).. Ogłosili, że w kilka miesięcy dostarczą szczepionki na wirusa. Jeśli wyszukiwarce Google zadamy pytanie „rosja ebola”, uzyskamy niesamowity obraz polskich mediów („Rosja wymyśliła szczepionkę”, obok z tego samego dnia „Rosja bliska wymyślenia ...”, „Rosja obiecuje szczepionki” itd...). Wiele osób podejrzewa, że nie tylko Rosjanie mają szczepionki. Jednak ich wprowadzenie nie jest ekonomicznie opłacalne. W obecnym stadium rozpowszechnienia choroby, miałoby sens zaszczepienie personelu szpitali, które opiekują się chorymi. To góra kilka tysięcy osób. Gdyby udało się rozpowszechnić wirusa tak, aby dało się uzasadnić powszechne szczepienia – wtedy można liczyć na sprzedaż co najmniej kilkuset milionów szczepionek. Różnica zasadnicza. Czy takie podejrzenia są uzasadnione? Nie ulega żadnej wątpliwości, że koncerny farmaceutyczne i chemiczne są zdolne do takich kalkulacji, a nawet do ludobójstwa. Przecież potęga Monsanto została zbudowana na takiej właśnie zbrodni.