W ostatnim numerze poważnego pisma The Economist przedstawiono krótką historię Rosji Putina. Historia ta zaczyna się w roku 1991, gdy po upadku komunizmu wydawało się, że w Rosji zatriumfuje zachodnia demokracja. Ale pojawił się zły Putin, który skierował Rosję ku katastrofie. Jego szatański plan mógł być realizowany, bo wielu ludzi zachodu zostało zwiedzionych, lub uznało, że sprzeciw wobec Putina nie jest w ich interesie. Dopiero zestrzelenie malezyjskiego samolotu i zabicie 298 niewinnych ludzi, a następnie zbezczeszczenie ich ciał pokazało wszystkim jakim złoczyńcą jest Putin. To Putin jest autorem tragedii, choć oskarża o to Ukraińców.

Skoro napisano o tym w The Economist – to musi być prawda.

 

Istnieje jednak alternatywna wersja tej samej historii.

W latach 80-tych pojawiła się możliwość ekonomicznego zniszczenia obozu socjalistycznego, do którego Polska (bez swej woli) należała. Cena baryłki ropy naftowej spadła z blisko 40 USD za baryłkę w roku 1980 do około 14 USD w roku 1988 (źródło). Oprocentowanie w amerykańskich bankach, które w czasie zadłużania się państw socjalistycznych (w latach 70-tych) wahało się w okolicy 7-8% podskoczyło do 21,5% w roku 1980 i utrzymywało się powyżej 10% przez całe lata 80-te (źródło). Do tego doszły sankcje gospodarcze (skutek wojny w Afganistanie i stanu wojennego w Polsce). Były one bardziej dotkliwe, niż wówczas mogło się wydawać. Przypadały bowiem na okres dynamicznego rozwoju nowych technologii. Polska i inne kraje socjalistyczne zostały w znacznym stopniu wyłączone z międzynarodowej współpracy, warunkującej pełne wykorzystanie możliwości rozwojowych. Socjalizm skapitulował. Doktryna Reagana przewidywała po pokonaniu wroga pomoc w jego pokojowym rozwoju, aby społeczeństwa na trwałe przekonały się do wyższości kapitalizmu. Spuszczonych z łańcucha finansistów nie udało się już jednak zatrzymać. Państwa obozu socjalistycznego stały się żerowiskiem – miejscem nowej konkwisty. W sposób szczególny dotknęło to Rosji, którą w 1998 roku dobił ponowny spadek cen ropy – tym razem do 11 dolarów za baryłkę. Potężny kryzys gospodarczy w czasie którego Rosja daremnie prosiła o pomoc MFW, doprowadził do rezygnacji (w roku 1999) Borysa Jelcyna i dojścia do władzy Władimira Putina. Putin wysłał do łagrów ichniejszego Balcerowicza (Chodorkowskiego). Wbrew czarnej propagandzie, polityka Putina była bardzo konserwatywna. Nie zdecydował się na żadne rewolucyjne kroki i nie dał się namówić na renacjonalizację. Jest on zwolennikiem wolnego rynku, ale docenia rolę państwa w gospodarce. Za jego rządów nastąpił duży wzrost inwestycji zagranicznych, a rosnący popyt wewnętrzny stał się jednym z głównych czynników wzrostu gospodarczego. Putin dostrzegł także potrzebę oparcia procesu odbudowy potęgi swego kraju na jakimś stabilnym systemie wartości. Stąd jego sojusz z Kościołem Prawosławnym. Zręczna polityka gospodarcza i wykorzystywanie wszystkich nadarzających się możliwości doprowadziła do odbudowy pozycji międzynarodowej Rosji – między innymi dzięki umocnieniu się w roli zaplecza surowcowego Unii Europejskiej.

Kryzys finansowy z roku 2008, który początkowo dotknął Rosję znacznie bardziej niż inne kraje, został wykorzystany do wzmocnienia państwa. Dofinansowanie banków i pomoc przedsiębiorstwom oligarchów wzmocniło wpływy państwa w gospodarce, zwiększając jego międzynarodowe znaczenie.

Zacieśnianie współpracy Rosji z Niemcami z jednej strony, a krajami BIRCS z drugiej doprowadziło do groźby pojawienia się siły zdolnej zagrozić pozycji hegemona sprawowanej przez USA.

Wierząc w taki wydumany obraz świata (musi być wydumany, bo The Economist nic o tym nie wspomina), łatwo uwierzyć także w to, że USA miały interes w destabilizacji Ukrainy.