Prezydent zwołał naradę w sprawie umowy o wolnym handlu między USA i UE (TTIP).
W tej umowie nie chodzi o żaden „wolny handel”, bo cła między UE i USA nie stanowią problemu.
O tym, że mamy do czynienia z nieczystą grą świadczy zarówno ukrywanie przed opinią publiczną szczegółów negocjacji, jak i stosowana propaganda – taka jak Raport Amerykańskiej Izby Handlowej. Wymiana handlowa między Polską a USA jest niewielka (wielokrotnie mniejsza niż Polski z Niemcami) i nie widać perspektyw znaczącego wzrostu. Pisanie o jakichś nadzwyczajnych korzyściach nie jest niczym innym, jak propagandą właśnie. Taki propagandowy charakter miało też spotkanie u Prezydenta. Żeby nie wyszło, że biernie się przyglądamy – jakieś problemy muszą być. Wygłoszono, omówiono i możemy spać spokojnie....
O co więc właściwie chodzi?
O ukrycie motywów. Jak w powieściach czy filmach kryminalnych, w których nieznajomi ludzie umawiają się, by wykończyć nawzajem swoich wrogów. Sprawca nie ma motywów, a ten, kto ma motyw zapewnia sobie mocne alibi.....
W przypadku tej umowy motywy zmian zostaną najpewniej osłonięte pretekstem konieczności zawarcia kompromisów. „Zagrożenie” ze strony Rosji jest w tym bardzo pomocne. Jeszcze w styczniu br. Komisja Europejska przerwała negocjacje, ponoć w celu przeprowadzenia konsultacji społecznych. Ale skoro Putin szaleje, to trzeba coś robić...
Może uda się w Europie wprowadzić zasady, które były zawarte w ACTA i otworzyć europejski rynek na GMO. W USA z kolei korporacje uzyskają prawa silniejsze niż prawa obywatelskie.