Czy popularny (także w Polsce) serial „Agenci NCIS” jest dziełem propagandowym? Tak przynajmniej uważa dziennikarz portalu The Atlantic. Świat pokazany w tym serialu jest dokładnie taki sam, jak świat widziany z perspektywy urzędników NSA. Na każdym kroku terroryści, planujący rzeź na masową skalę. Obywatelom USA grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo i tylko wszechmocna agencja rządowa, wyposażona w fantastyczne technologie, może mu zapobiec. Nic więc dziwnego, że agenci mają luzacki stosunek do prawa i potrafią na przykład włamać się bez nakazu. W końcu to wszystko tylko dla ochrony społeczeństwa.

Być może z perspektywy mieszkańca USA nie jest to tak widoczne, ale większość sensacyjnych filmów z Hollywood pokazuje zupełnie absurdalny świat, w którym Amerykanin zawsze jest wart więcej niż jakiś brudny tubylec. Im więcej trupów położy Hero, tym lepiej. Byle przy okazji za bardzo nie niszczył przyrody.

Z drugiej strony – gdy opadła „żelazna kurtyna” i Ameryka przestała być postrzegana przez nas głównie poprzez filmy, wielu z nas ze zdziwieniem odkryło, że amerykańskie społeczeństwo jest nadal dużo bardzo konserwatywne niż bohaterowie filmowi.

 

Trudno ocenić, czy twórcy dzieł są po prostu ofiarami konwencji, czy też ktoś ich świadomie inspiruje. Jednak nie ulega wątpliwości, że świat kreowany przez media i przemysł filmowy znacznie odbiega od rzeczywistości. Znane jest też wiele przykładów świadomego kształtowania fałszywego (lub przynajmniej podkolorowanego) przekazu. Polska jest od wielu lat obiektem medialnych ataków (vide „Polskie obozy zagłady”). Niewiele wiadomo o próbach kształtowania pozytywnych opinii o naszym kraju (choć niedawna fala pochwał dla naszej gospodarki na całym świecie budzi lekkie zdziwienie).

Gdy mamy do czynienia z konfliktami – takimi jak obecnie – z całą pewnością rządy zaczynają silniej i bardziej świadomie kształtować medialne przekazy. Rządzący w Polsce manipulatorzy perfekcyjnie wykorzystują stereotypy i tlące się w społeczeństwa uprzedzenia. Odradzający się patriotyzm służy konsolidacji społeczeństwa wokół nagle bardzo zradykalizowanego wodza. Nawet tabloidy uważają, że strasząc nas wojną Donald Tusk przesadził. Czy aby na pewno? To się okaże przy najbliższych wyborach.

Używanie propagandy – nawet w szlachetnym celu mobilizacji społeczeństwa – jest bardzo niebezpieczne. „Wojenna wrzawa” w końcu opadnie. Słowa pozostaną, a rozbudzone uprzedzenia jeszcze długo będą kształtować ludzkie postawy.