- Szczegóły
- Kategoria: Geopolityka
Na naszych oczach toczy się gra jak w sensacyjnym filmie amerykańskim. Został jeszcze tydzień do przejęcia władzy przez Trumpa. Czasu na wywołanie choćby małej wojenki już braknie – ale może uda się wpuścić prezydenta elekta w kanał… Dlatego wszystko dzieje się przy otwartej kurtynie. A dzieją się rzeczy niebywałe.
Bandyta („król dronów”) odchodzi z Białego Domu – ale miłośnicy wojen trzymają się mocno w Senacie. Właśnie zapowiedzieli zaostrzenie sankcji wobec Rosji. Jeden z nich – senator McCain już w listopadzie ostrzegał Trumpa przed „nowym resetem z Rosją”. Prawdziwego „wścieku” „partia wojny” dostała jednak, gdy Trump potwierdził wolę poprawy stosunków z Rosją i pojawiły się pogłoski, że ceną może być akceptacja dla traktowania obszaru byłego ZSRR jako strefy wpływów Rosji. Wszystkie sprzedajne media (presstitutes od ”press” - prasa i "prostytcja") brzmią jednym głosem: nie wolno nagradzać awanturnictwa Rosji.
Najważniejszym kierunkiem ataku na Trumpa jest sprawa „rosyjskich hakerów”. Nie przedstawiono żadnych twardych dowodów. Nie udało się nawet powołanie komisji, która miałaby zbadać sprawę wpływania Rosjan na wybory w USA. Oczywiste jest, że Rosjanie woleli Trumpa i wcale się z tym nie kryli. Nie da się też wykluczyć tego, że oni stali za „przeciekami” publikowanymi przez WikiLeaks. Tak samo jak nie da się wykluczyć, że to CIA to wyreżyserowało – bo ci ludzie są zdolni do wszystkiego. Posunęli się nawet szantażowania Prezydenta – elekta (chyba nikt nie ma wątpliwości, że byli oficerowie wywiadu wypowiadają się nie tylko w swoim imieniu). Choć Trump próbuje uniku – zwracając uwagę na skandaliczne „przecieki” tajnych dokumentów - dla mediów informacją numer 1 jest, że Trump się złamał i przyznał, że rosyjscy hakerzy wpłynęli na wybory. Sprawa jest bardzo poważna, bo prowadzi do proklamowania przez media cybernetycznej wojny Rosji z USA. Jednym z głoszonych przez Clinton haseł była zaś konieczność traktowania tego typu wojny na równi z wojną tradycyjną (czyli USA mogą rakietami odpowiedzieć na cyber-atak).
W ramach tych przygotowań do wojenki Polska dostała możliwość zakupu nowoczesnych rakiet. W krajach bałtyckich pojawiły się siły specjalne USA a do Polski w przyspieszonym tempie nadciągają siły pancerne. Czy polskie bezpieczeństwo na tym zyska? Czy ceną ma być rozmontowywanie przez Ministra Macierewicza wielkiego projektu "Nowego Jedwabnego Szlaku”? To są pytania, które powinna stawiać opozycja. Ale my nie mamy niestety żadnej opozycji. Jest tylko banda gówniarzy …..
- Szczegóły
- Kategoria: Konserwatywna Polska
Zupełnie nie wiadomo dlaczego partia rządząca przejmuje się tym, że „totalna opozycja” postanowiła okupować salę plenarną sejmu. Przecież dzięki temu PiS może łatwo uzyskać większość potrzebną do zmiany konstytucji. Wbrew pozorom taki dokument można przygotować bardzo szybko - poprzez przesunięcie do ustaw mniej istotnych szczegółów. Takie rozwiązanie miałoby kilka istotnych zalet:
- rozdzielenie zapisów, które stanowią wytyczne dla stanowionego prawa od konkretnych przepisów (w tej chwili zapis o bezpośrednim stosowaniu Konstytucji jest fikcją);
- możliwość częściowej zmiany części zapisów rangi konstytucyjnej bez zmiany całej Konstytucji;
- uwypuklenie tego, co uważamy za najbardziej istotne i dokładne objaśnienie bez groźby zbytniego rozrostu tekstu.
A oto konkretna propozycja:
- Szczegóły
- Kategoria: Geopolityka
Strategia na wyniszczenie nie jest jedynie specjalnością polskiej „totalnej opozycji”. Oto jak wygląda strategia Demokratów w USA po przegranych wyborach:
Na rysunku mamy dwie opcje: wyciągnąć wnioski z przegranej kampanii i zmienić swe korupcyjne zachowania (opcja 1) lub obwinić Rosję i ryzykować Trzecią Wojnę Światową – byle „przykryć” swoją korupcję i niekompetencję (opcja2).
Na szczęście Trump nie pozostawia złudzeń: "Dobre relacje z Rosją są dobrem a nie złem. Tylko głupcy mogą sądzi, że to jest złe!". Jak widać piątkowe spotkanie z szefami służb specjalnych nie zmieniło jego poglądów. Ale lekko miał nie będzie. CIA już go straszy hakami – jeśli nie przestanie kpić z ich dętych „raportów”. To się nazywa dopiero „demokracja”!
Niestety polityka zagraniczna Polski nie jest w żaden sposób przygotowana na szykujący się zwrot. Minister Waszczykowski twierdzi obecnie, że przewidział zwycięstwo Trumpa: „Byłem dwa miesiące przed wyborami w USA, widziałem panująca tam atmosferę i spodziewałem się jego wygranej. Tydzień przed wyborami przekazałem swoją opinię o tym panu prezydentowi i pani premier”. Tymczasem jego pierwszy świadczy raczej o kompletnym braku przygotowania: „musimy zobaczyć,czy retoryka Donalda Trumpa była tylko pewnym chwytem na rzecz kampanii wyborczej, czy będzie kontynuowana”. Próby zmiany polityki wobec Rosji są ponoć blokowane przez sprawę wraku. A przecież rozsądne byłoby potraktowanie tej sprawy (podobnie jak kwestii Ukrainy) jako pretekstu do podjęcia rozmów.
Niestety trafne okazują się nie tylko nasze przewidywania z marca ubiegłego roku: „Politykę zagraniczną powinno się prowadzić w taki sposób, aby w każdym możliwym wariancie rozwoju wydarzeń była ona do obrony. Tymczasem Polska prowadzi politykę według mniemań i pobożnych życzeń Ministra Waszczykowskiego [...], a jeśli Donald Trump zostanie prezydentem USA – zmieni się wszystko”. Pozostaje też w mocy jeszcze bardziej przykra diagnoza: „oczywiście w Polsce jak zwykle politycy będą udawać, że nic się nie stało, a Witold Waszczykowski nadal będzie miał poczucie misji”.
Być może sprawy wyglądają inaczej i toczą się jakieś poufne rozmowy. Oby – bo na razie nic na to nie wskazuje.
PS.
Reince Priebus, nominowany na szefa kancelarii Donalda Trumpa, powiedział dzisiaj w telewizji Fox News, że prezydent elekt akceptuje ustalenia służb wywiadowczych USA w sprawie cyberataków. Tak dokładnie, to on nie zaprzeczał, że podmioty z Rosji mogły dokonać poszczególnych ataków. Ciekawe co na to Donald Trump? Na jego portalu na Twitterze nie ma wzmianki o tym wywiadzie. Jest natomiast link do wywiadu z Kellyanne Conway (była szefowa sztabu wyborczego), która podtrzymała dotychczasowe stanowisko Trumpa w sprawie wpływu Rosji na wynik wyborczy.
- Szczegóły
- Kategoria: Stan Bezprawia
Nie dość, że eksperci nie zostawili suchej nitki na okupantach gmachu sejmowego, to jeszcze Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał rację Prezydentowi Dudzie w sporze z kandydatami na sędziów TK, którzy nie zostali zaprzysiężeni. Sąd podzielił zdanie prezydenckich prawników, według których powołanie na stanowisko przez Prezydenta nie jest zwykłą czynnością urzędową, ale niezawisłą i dyskrecjonalną (pozostawioną do własnej decyzji) czynnością Prezydenta.
Porażka niedoszłych sędziów TK jest podwójna. Nie dość bowiem, że sąd uznał bezzasadność ich roszczeń, to jeszcze podważył ich kompetencje prawne. A przecież zgodnie z Konstytucją sędzią TK może zostać tylko osoba „wyróżniająca się wiedzą prawniczą” ;-).
Te dwie porażki „totalniaków” dają pewną nadzieję na normalność. Widać bowiem wyraźnie, że obawy o to że w Polsce może zwyciężyć jurystokracja mogą być przesadzone.
PS.
Gdyby ktoś sądził, że publikacja wspomnianego wyroku WSA przez "Trybunę Ludu" świadczy o tym, że to jednak nie jest dziennik propagandowy - to powinien przeczytać o tym jak to PiS wzorem Piłsudskiego chce sobie całe sądownictwo podporządkować. Artykuł oparty na nie popartej niczym tezie z pewnością "przykryje" informację o wyroku.
- Szczegóły
- Kategoria: Filozoficznie
Podobno Polacy obrazili się na siebie. „Obrażalstwo, malkontenctwo, chroniczne niezadowolenie, poczucie przegrania na wszystkich frontach - to niestety dość charakterystyczne cechy, czy raczej wady Polaków. Zdecydowanie brak nam międzyludzkiej pogody w kontaktach. Istnieje za to ta okropna kłótliwość, kiedyś z sąsiadem o miedzę, a teraz co się dzieje... Nikt nie porozumiewa się, tylko kłótnia trwa. Nikt nie kłóci się solo, zawsze z kimś”.
Słowem: czysta patologia. To nasze przywary sprawiły, że „są dwie Polski, które obraziły się na siebie”.
Autorka tej diagnozy, która jest praktykującym psychologiem wyjawia metodologię jaką zastosowała przy jej formułowaniu:
Statystyka tu odegrała swoją rolę. Dużo osób przychodzi do mnie ze swoimi problemami. Wybieram te najczęściej powtarzające się przypadki; nie wysysam tego z palca. Mam gabinet i wieloletnią praktykę kontaktów z mnóstwem ludzi. A potem już pracuję po akademicku - studia swoje cały czas kontynuuję, dużo czytam, mam dostęp do wiedzy, która w wielu przypadkach niezwykle rozjaśnia problemy.
Mamy więc do czynienia z fachową diagnozą – z którą nie ma co dyskutować?
Może jednak nie jest tak źle, bo ta diagnoza wydaje się zawierać poważny błąd metodologiczny, który kojarzy się z Abrahamem Waldem. Był to matematyk z Wojskowej Grupy Statystycznej – formacji armii amerykańskiej z czasów II Wojny Światowej. Wojsko chciało wówczas wzmocnić samoloty, by zwiększyć ich szansę na powrót z nalotów: Zanim zwrócono się z tym problemem do Walda, badania dotyczące powracających samolotów prowadzili naukowcy z Centrum Analiz Marynarki Wojennej USA, którzy, jak się wydawało rozsądnie i intuicyjnie, proponowali zwiększenie opancerzenia samolotów w tych miejscach, w które wrogowie strzelali najczęściej.
Wald całkowicie odwrócił ten sposób myślenia — twierdził, że naukowcy marynarki popełnili błąd, analizując tylko te samoloty, które wracały z misji. Nie wzięli oni bowiem pod uwagę faktu, że maszyny, które przetrwały, zostały prawdopodobnie ostrzelane w miejsca, które już wcześniej odpowiednio wzmocniono i zabezpieczono. W optyce Walda znalazło się clue problemu — zestrzelone samoloty. Zauważył, że naukowcom umknęła najważniejsza kwestia, którą musieli rozstrzygnąć: które części maszyn były najbardziej narażone na atak nieprzyjaciela?
Podobny błąd robią księża wypominający brak uczestniczenia w mszach osbom, które akurat przyszły… Z tak samo źle dobraną próbą statystyczną mamy do czynienia w przypadku opisanej na wstępie diagnozy społecznej. Ona na pewno jest wartościowa – ale dla ludzi z problemami. Błędem jest uogólnienie tego na całość społeczeństwa. Przynajmniej w opublikowanym wywiadzie z Panią Psycholog nie ma żadnych przesłanek dla takiego uogólnienia.