- Szczegóły
- Kategoria: Społeczeństwo sieci
Spada dynamika rozwoju Google. Wśród przyczyn wskazuje się na zmiany zachowań użytkowników internetu. Coraz więcej jest aplikacji ułatwiających poruszanie się w gąszczu informacji. Chcąc coś kupić, możemy skorzystać z platformy aukcyjnej, porównywarki cen, stron branżowych czasopism. Wszystkie te ścieżki wiodą do celu z pominięciem ogólnych zapytań, będących okazją do wyświetlenia reklam.
Rośnie także świadomość konsumentów i tradycyjna reklama powoli traci na znaczeniu.
Sukces Google'a wiązał się z odejściem od nieefektywnej reklamy masowej (skierowanej do wszystkich) ku reklamie kontekstowej (skierowanej do osób zainteresowanych). Dalsze zmiany w tym kierunku prowadzą do content marketingu, gier reklamowych oraz innych sposobów uczynienia z reklamy informacji pożądanej przez odbiorcę. Google z pewnością nie jest pionierem takich przemian, a nawet można się zastanawiać, czy za nimi nadąża. Zmiany te są związane z dążeniem ku większej wolności i świadomości odbiorców – przeciwnie do szczegółowego „profilowania” odbiorców, czy warunkowania dostępu do informacji obejrzeniem reklamy (vide zmiany na Youtube).
Kolejną zmianą związaną z rozwojem internetu jest bunt przeciw korporacyjnym systemom sprzedaży. Rozwój systemów CRM i telemarketingu przekroczył granice akceptowalności. Wyszkoleni we wciskaniu kitu telemarkieterzy są gorsi od domokrążców. Chroni się jednocześnie dostęp do ludzi kompetentnych, których praca jest bardziej cenna. Jeśli dokonalibyśmy eksperymentu polegającego na oddzwonieniu do firmy, w poszukiwaniu informacji wciskanej nam przez telemerketing, to w wielu przypadkach trudno jest uzyskać jakiekolwiek informacje. Lepiej więc poświęcić czas na samodzielne poszukiwanie informacji w internecie. Coraz więcej zamówień pochodzi od klientów, którzy samodzielnie dokonali wyboru i wiedzą dokładnie czego chcą. To wymusza otwieranie się firm i umożliwienie klientom dotarcie wprost do osób z merytoryczną wiedzą (inżynierów). Nietrudno zauważyć, że te zmiany niwelują przewagę, jaką duże korporacje uzyskały nad małymi firmami.
Prawdziwą rewolucję może jednak przynieść dopiero odejście od modelu milionów mrówek pracujących na hegemona w zamian za ułatwienie w korzystaniu z dostępnych zasobów. Sytuacja w której twórcy treści uzyskują na rynku nieporównywalnie mniejsze korzyści niż pośrednicy między twórcą i odbiorcą nie jest normalna i nie będzie trwać wiecznie.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Adam Hofman dostał złoty nocnik. Gdyby chodziło o innego polityka, to pewnie nie byłoby w tym sensacji. Ale Adam Hofman to chodzący argument dla tych, którzy uważają, że PiS tak naprawdę nie chce władzy. Że wystarczają im luksusy z dotacji budżetowej. Na pewno Hofman pasuje do całego orszaku dziwnych person, które znalazły uznanie prezesa Kaczyńskiego. Informacja o nocniku przebiła nawet wiadomość o kolejnym wyroku w sprawie „mamy Madzi” i 17-tym logo Polski (nie licząc orzełka w koronie).
Ostatnie działania mediów sprawiają wrażenie, jakbyśmy uczestniczyli w jakimś eksperymencie na elastyczność poglądów w skali społeczeństwa. A może zbliża się czas przełomu? Sączący „całą prawdę” TVN idzie "pod młotek". Antypolskie media nagle stały się antyrosyjskie. Propagandyści zaczęli udawać dziennikarzy (tak jak kiedyś komuchy przepoczwarzyły się w kapitalistów). Niejaki Figurski (znany z kretyńskich wygłupów z podstarzałym młodzieniaszkiem Kubą W.) ubrał się w garnitur i udaje dziennikarza. Podobnie jak funkcjonariusz Gugała, który za wierną służbę dorobił się swojego programu.
Jedyną pozytywną informację jaką można znaleźć w telewizji, to rosnąca ilość zmarszczek na gębach tych gwiazd dziennikarstwa. Nie wiadomo jakie będzie następne pokolenie. Ale trudno sobie wyobrazić, aby było gorsze.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Standard & Poors 500 Index (SPX) po spadku blisko 10% zaczął powolutku rosnąć. Gdyby analitycy giełdowi zajmowali się prognozą pogody, analizy finansowe byłyby bardzo użyteczne dla wybierających się na wakacje. Jednak spekulanci nie obstawiają tego, czy będzie deszcz, ale na przykład zakładają się o poziom cen ropy. Niestety te ich zakłady mają też wpływ na to co dzieje się w realnej gospodarce. Więc jeśli ktoś interesuje się ekonomią – musi od czasu do czasu czytać „analizy” finansistów.
Obecna sytuacja jest o tyle interesująca, że trwa wojna ekonomiczna z Rosją. Cena ropy naftowej utrzymuje się na niskim poziomie, przy którym nieopłacalne staje się wydobywanie ropy i gazu z łupków. Co jeszcze ciekawego dostrzegli analitycy:
1. W obawie przed inflacją zapowiadany koniec symulacji finansowych związanych z wykupem obligacji (QE). Spadki na giełdzie stały się okazją do apeli o odłożenie tego kroku w czasie.
2. Bezrobocie spadło w USA do poziomu najniższego od 14 lat, a produkcja przemysłowa wzrosła we wrześniu wzrosła najwięcej od prawie dwóch lat. Odnotowano jednak spadek sprzedaży detalicznej. PKB wzrosło o 4,6 procent w okresie od marca do czerwca (najwięcej od 2011 roku) i spodziewany jest dalszy wzrost na poziomie 3% w następnych kwartałach. Gospodarka USA ma się więc dobrze – w przeciwieństwie do strefy euro.
3. Mamy do czynienia z „globalnym spowolnieniem” i spadkiem rentowności obligacji w wielu krajach. Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozę globalnego wzrostu na początku tego miesiąca i wyraził obawy, że strefa euro stoi w obliczu ryzyka recesji.
4. Spadek akcji wielu amerykańskich przedsiębiorstw technologicznych nie ma przyczyn bezpośrednio w ich działalności. Chociaż zdarzają się wyjątki – jak Netflix Inc (spadek o 19 procent wiąże się z wolniejszym od prognozowanego rozwojem).
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Katastrofa smoleńska nadal czeka na rzetelne wyjaśnienie. Obecna „mądrość etapu” każe nam wierzyć, że Putin wrogiem Polski jest, a przed wyborami politycy PO są nawet skłonni postawić w centrum stolycy pomnik dla uczczenia ofiar katastrofy. Jednak w istocie nic się nie zmieniło. Zespół Laska działa jak działał, a to co dla jednych jest osobistą tragedią i „narodową katastrofą”, dla innych jest obiektem kpin.
Wspomniany zespół opublikował ostatnio opracowanie, mające na celu zdyskredytowanie profesora Biniendy i jego badań.
To nie jest polemika, która prowadzi do odkrycia prawdy, ale właśnie dyskredytowanie. Już samo to skłania do refleksji. Ale to nie jest najistotniejsze. Dla osób nie będących specjalistami pojawia się problem zaufania do stron konfliktu. Kiedy musimy zawierzyć jednej ze stron, pytania o rzetelność, kulturę osobistą i wierność naukowemu etosowi są jak najbardziej na miejscu. I tu niestety (albo stety) nie ma żadnej wątpliwości. O współpracowniku zespołu Laska wiele mówią jego wpisy na blogach. Mała próbka tej „tfu-rczości”.
1) "Ponadto od tenisa ważniejsze są dla nich rocznice głupoty smoleńskiej, popieranie Jarosława, wspieranie antyeksperckiej komisji Macierewicza. To są ludzie, którzy mentalnie reprezentują nasz zaścianek. Poczekać wystarczy tylko do momentu, gdy w końcu zatrzymają się na przysłowiowej brzozie i skończy się ten pseudolot ku tenisowej chwale." (to o Agnieszce Radwańskiej)
2)„Niestety plujący jadem Gargamel potrafi spie*dolić każde święto narodu polskiego. Ja rozumiem, że dla niego prawdziwym świętem patriotycznym jest celebracja makabreskowej miesiączki smoleńskiej każdego dziesiątego miesiąca, czy odsłonięcie obrzydliwego pomnika T(r)upoleva z kołami od Poloneza (należy również zważyć na karykaturalne położenie skrzydeł w owym szkaradztwie. [...]. To, że rozumiem w tej kwestii pana Jarosław Polskę Zbaw nie oznacza, iż takie postępowanie jest godne akceptacji, tudzież naśladowania. Wręcz przeciwnie, to trzeba tępić niczym karaluchy na stole kuchennym. Niestety te posmoleńskie i toruńskie żmije uwielbiają rozsiewać po kraju jad gloryfikujący prawdziwe, jak i wyimaginowane przez ich uciemiężone umysły klęski narodowe. W tym miejscu czas powiedzieć basta, wysiadam z tego psychodelicznego pociągu”.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Jednym ze skutków trwającej wojny ekonomicznej są bardzo niskie ceny ropy naftowej. To oczywiście cieszy konsumentów, ale martwi eksporterów surowców. Ale nie tylko to ból do głowy dla ekspertów od rynków finansowych. Dlaczego? Bo 20-proc. spadek cen ropy przełoży się na spadek światowej inflacji o 0,5 pkt. proc. w następnym roku, spychając ją do poziomu 1,7 proc.
A niska inflacja (lub deflacja) dla monetarystów oznacza niski wzrost gospodarczy. Ponadto brak inflacji potęguje problem zadłużenia i wykoleja popyt, gdy biznes i gospodarstwa domowe zwiększają oszczędności w oczekiwaniu na jeszcze niższe ceny.
Problem zadłużenia analizuje w ciekawym artykule główny ekonomista Saxo Banku: „Światowa gospodarka rozbije się o rafy zadłużenia? Grozi nam ogromne niebezpieczeństwo.” Wynika z niego, że do bankierów zaczyna docierać to, co krytycy obecnego systemu finansowego dostrzegają już od dawna: że sama wewnętrzna struktura tego systemu jest chora i grozi katastrofą. Co z tym mogą zrobić bankierzy? Będą „dalej grać w przeciąganie i udawanie, dopóki Minsky nie stanie na pierwszym planie”. Po przełożeniu z bankierskiego na nasze: będą uprawiać swoje finansowe gierki, czekając aż to wszystko pieprznie. Jeśli komuś się wydaje, że twórcy tego chorego systemu sami zabiorą się za jego reformowanie, to się grubo myli.