Szef globalnych programów Intela, został wyrzucony z „rosyjskiej Doliny Krzemowej” (Skołkowo). Podobno jest to wynik walk politycznych w Rosji. Promotorem Skałkowa jest bowiem Miedwiediew – rywal Putina. Miliardowe inwestycje obiecali Cisco, Intel, Microsoft, Siemens i Samsung Electronics. Rzecznik Putina, zaprzecza jakoby akcja w Skołkowie miała coś wspólnego z polityką. Natalia Timokowa, rzeczniczka Miedwiediewa, ani Intel nie odpowiedzieli na pytania Bloomberga w tej kwestii.

Jak informuje Bloomberg, „Przeciwko dwóm menedżerom Skołkowa [od chwili powrotu Putina na Kreml] wytoczono sprawy kryminalne i Putin anulował decyzję Miedwiediewa, by państwowe firmy, którymi kierują jego zwolennicy wsparły Skoltech ponad 900 milionami dolarów. W rozwoju tego ośrodka zaangażowany jest także Massachusetts Institute of Technology.

W okresie minionych dziewięciu miesięcy zwolniono trzech ministrów nominowanych przez Miedwiediewa lub zmuszono ich od odejścia, w tym wicepremiera Władysława Surkowa odpowiedzialnego za Skołkowo. Pozwolił on sobie na publiczną krytykę śledztw w sprawie dysponowania państwowymi funduszami.

Teraz International Business Machines Corp. (IBM), największy na świecie dostawca usług komputerowych ma wątpliwości i chce aby rosyjski rząd dowiódł, że ma poważne zamiary  stworzenia w Skołokwie parku technologicznego światowej klasy.

To wydarzenie jest doskonałym przykładem jak bardzo we współczesnym świecie powiązane są ze sobą gospodarka, nowoczesne technologie, system informacyjny itd...

A na wszystko to przemożny wpływ ma polityka.

Pomimo tego, że portal argumenty.net generalnie nie zajmuje się polityką rozumianą jako rywalizacja o władzę i zaszczyty -
nie możemy uniknąć poruszania tematów, które są w jakiś sposób z polityką związane.

 

 Ostatnio rozgorzała w USA dyskusja na temat opinii guru giełdowych inwestorów Warrena Buffeta o „nowych technologiach”. Sceptyczne wypowiedzi Buffeta pojawiły się już w czasie debiutu giełdowego Facebooka (który ma być zdaniem miliardera owocem chwilowej mody). Ostatnio szczególnie krytycznie wypowiada się on na temat bitcoina.

Jego oponenci uważają, że jest on już stary i nie rozumie nowoczesnych technologii. Obrońcy zastanawiają się – co tu jest do rozumienia? Jak można inwestować w coś, co samo w sobie nie ma żadnej wartości i równie dobrze może kosztować 1 cent jak i miliony dolarów?

 

 Ciekawą analizę skutków kryzysu publikuje portal wGospodarce: Tymi, którzy zyskują na takim, a nie innym rozwoju sytuacji za naszą wschodnią granicą są: prowadząca do tej pory suchotniczy polityczny żywot Platforma Obywatelska, która zyskała „świeży dopływ tlenu” i skoczyła w sondażach poparcia oraz korporacyjna Ameryka, która zaciera ręce, gdyż jest okazja do zarobienia na przetargach zbrojeniowych w tej części Europy. […] To, co jest dobre dla Platformy Obywatelskiej i korporacyjnej Ameryki niekoniecznie musi być korzystne dla Polski.

Najciekawsze jest jednak to, że taka analiza nie ma szans pojawić się w merdiach głównego nurtu, ani wypowiedziach polityków. Z drugiej strony trudno uznać politykę rządu za perfekcyjną (nawet z punktu widzenia marketingowego). PO jest silna słabością swego otoczenia.

Na co narzeka się za granicą?". Oczywiście chodzi o narzekających  Polaków. Między innymi na temat amerykańskiej edukacji: „Przy wspaniałej technologii i sporych nakładach finansowych system edukacyjny w tym kraju, szczególnie na poziomie początkowym, jest żałosny. Panuje tu tzw. polityczna poprawność, która nie pozwala na wyróżnianie lepszych, a karcenie gorszych uczniów. Ma to również związek z funduszami, które państwo przeznacza na każdego ucznia w systemie publicznym i z funduszami, które otrzymują szkoły o dobrej reputacji. Za często chwali się tu tylko dobre chęci, a nie rezultaty, jakie solidny uczeń powinien osiągnąć. "Great job" generalnie robią tu wszyscy uczniowie, niezależnie od tego, czy dostaną na teście 100%, czy tylko przyniosą na ten test ładnie zatemperowane ołówki... Stąd mamy najbardziej zadufany w sobie naród, niekoniecznie odnoszący najlepsze wyniki w pewnych dziedzinach, ale także nieświadomy tego faktu, a przez to bardzo zadowolony z siebie”. Podobne wrażenia znajdujemy w innych relacjach naszych rodaków z USA. Ale ciekawe jest to, że część z nich jest taką właśnie szkołą zachwycona! Wierzą oni, że to dzieki takiemu wychowaniu młodzież wierzy w sukces i często ten sukces w dorosłym życiu osiąga.

Ilustracja: kadr z klipu zespołu Pink Floyd.

Mija 25 lat od chwili, gdy „Imperium Zła” (ZSRR) zostało pokonane. Konfederacja, której Imperium Zła przestało zagrażać ulega degeneracji, ale wciąż obowiązuje w niej narracja „jasnej strony mocy”. Taki charakter miało wczorajsze przemówienie Baracka Obamy. Można by je streścić w jednym zdaniu: popełniamy błędy, ale to my jesteśmy ci dobrzy - wierzymy w ideały i szanujemy zasady.

Zupełnie innego zdania jest znany krytyk Obamy, Paul Craig Roberts, który ostatnio napisał na swoim blogu:
Świat musi zrozumieć, że rząd USA to jest neokonserwatywna III Rzesza na sterydach. To złowroga siła, bez poczucia sprawiedliwości i szacunku dla prawdy, prawa, lub życia ludzkiego. […] Obama oświadczył, że USA to „wyjątkowy naród”. To jest neokonserwatywna wersja deklaracji Hitlera, że naród niemiecki był wyjątkowy, a zatem góruje nad wszystkimi innymi. Jedyna różnica między Waszyngtonem i nazistowskimi Niemcami jest taka, że Waszyngton ma o wiele bardziej potężne państwo policyjne i broń nuklearną.
Pycha i arogancja, które wynika z przekonania Waszyngtonu, że jest to rząd „niezbędnego i wyjątkowego narodu” oznacza, Waszyngton nie ma szacunku dla jakiegokolwiek innego kraju , ani dla prawa –
niezależnie, czy jes to jego własne prawo, czy też prawo międzynarodowe. Waszyngton może najeżdżać inne kraje bez przyczyny i popełniać zbrodnie wojenne. Waszyngton może porwać i torturować ludzi, co jest przestępstwem w świetle prawa międzynarodowego.