Era dominacji liberalizmu powoli mija. Czy coś trwałego zostanie z tej ideologii w historii ludzkości? Być może schemat rozumowania, stosowany często przez liberałów. Co prawda nie tylko oni go stosują, ponieważ jednak nikt dotąd go nie opisał, skorzystam z prawa odkrywcy i nazwę go „schematem liberała”. W liberalnych wywodach można go bowiem napotkać chyba częściej, niż reguły wnioskowania dedukcyjnego.

Zanim przejdziemy do opisu schematu liberała, wyjaśnijmy krótko czym są takie schematy i reguły rozumowania. Opisują one w jaki sposób wyciągamy wnioski z ustalonych wcześniej faktów. Jeśli myślimy w sposób logiczny, stosujemy reguły znane w logice. Na przykład reguła odrywania pozwala na podstawie dwóch zdań prawdziwych: 'jeśli A to B' oraz 'A' wywnioskować, że prawdą jest 'B'.

Zazwyczaj zapisuje się to w postaci ułamka – w liczniku przesłanki, w mianowniku wnioski:

jeśli A to B, A
----------------
      B

Schemat liberała jest trochę bardziej ogólny (dlatego posługuję się terminem „schemat”, a nie „reguła”). Propozycja jego sformułowania powstała na podstawie analizy wielu argumentacji napotykanych w internetowych dyskusjach (choć oczywiście uczestnicy tej dyskusji nie deklarują wprost stosowania takich reguł).

To co się dzieje wokół podatku płaconego przez bogate gminy na rzecz biedniejszych jest obrzydliwe. Pod względem gospodarczym politykę Warszawy wobec biedniejszych regionów można nazwać okupacyjną. A potem następuje podział złupionych bogactw. Przy okazji uzyskuje się efekt skłócenia społeczeństwa ('dziel i rządź'). Poniższa grafika pokazuje ile Mazowsze dokłada do reszty kraju (źródło: Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego):

Tak wygląda teraz podział janosikowego. /Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego /

 

Powyższa grafika pochodzi z tekstu opisującego aktualny stan walki o janosikowe. Więcej informacji na temat janosikowego  znajdziesz na stronie www.stopjanosikowe.pl.

Dlaczego na przykład Podkarpacie ma dostawać jakąś jałmużnę, zamiast skoro ma warunki, by być jednym z najbogatszych regionów kraju – tego również nie wiadomo.

W przestrzeni medialnej dominują pochopne wnioski i nierozważne opinie. Coraz trudniej o rzetelną informację. Szczególnie problem ten dotyczy tekstów o gospodarce. Strach przed samodzielnym myśleniem powoduje, że autorzy starają się trzymać głównego nurtu, jaki został wypracowany w ramach liberalnego paradygmatu współczesnej ekonomii. Tymczasem gołym okiem widać, że trwający kryzys sięga samych fundamentów ekonomii. Należałoby więc podjąć rzeczową debatę na ten temat. Zamiast tego mamy propagandę i puste slogany. Najgorsze jest jednak to, że brak jakiejkolwiek refleksji, nawet gdy okazuje się jak bardzo ekonomiści mylili się w swych sądach. Jak mamy ufać w to, że oni w ogóle wiedzą co robią?

 

Dobrym przykładem może być trwająca od kilku lat jednomyślność w kwestii nieuchronności bankructwa Grecji i związanym z tym upadkiem projektu „euro”. W czasie największego nasilenia tych wróżb (rok 2011) napisałem w komentarzu do tekstu Zbigniewa Kuźmiuka coś, co wydawało się oczywiste: Bardzo chciałbym doczekać się oceny sytuacji w bardziej ogólnym kontekście. PKB Grecji to drobny ułamek PKB UE. Rozważanie na temat upadku euro w tym kontekście jest tak samo sensowne, jak rozważanie o upadku Polski z powodu bankructwa któregoś z większych miast. Ten szerszy kontekst, to światowy kryzys, dyktat instytucji finansowych USA i Wielkiej Brytanii, interesy Niemiec, USA i Chin. W tej układance Grecja to tylko mało znaczący pionek.

We wczorajszym komentarzu „Rzeczpospolitej” możemy przeczytać:

Grecy mogą świętować. Wczoraj zmazali piętno bankruta. Po raz pierwszy od czterech lat ich rząd sprzedał swoje obligacje. [...] Dla Unii Europejskiej sukces Grecji oznacza koniec przepowiedni o rozpadzie strefy euro. Jeszcze cztery lata temu wydawało się, że Ateny nie mają innego wyjścia, jak porzucić wspólną walutę i wrócić do drachmy. A ekonomiści snuli projekty aksamitnego podziału eurostrefy i powrotu do wielu walut narodowych, w najlepszym razie stworzenia dwóch: silnego euro dla państw Północy i słabego 
– dla Południa. Dzisiaj te projekty można odłożyć 
ad acta, a samo euro jest najsilniejsze względem dolara od 2011 r.

Znamy już szczegóły korupcyjnej działalności firmy Hewlett-Packard (HP). Jak informuje Puls Biznesu, firma zawarła ugodę z amerykańską komisją papierów wartościowych i giełd (SEC) oraz resortem sprawiedliwości USA, w wyniku której zapłaci 108 mln USD kary. HP przyznała się do praktyk korupcyjnych w Polsce, Rosji i Meksyku. W Polsce łapówki wręczone dyrektorowi w Komendzie Głównej Policji, odpowiedzialnemu za inwestycje informatyczne wyniosły łącznie 600 tys. dolarów.

W roku 2012 aresztowano menadżerów firmy w Polsce i Niemczech (tamtejszy oddział wręczał łapówki w Rosji). Amerykanie wszczęli dochodzenie (Polska została wymieniona jako miejsce wręczania łapówek w sprawozdaniu SEC za rok kończący się 31 października 2013), które zakończyło się wpłaceniem prze HP amerykańskim władzom 108mln dolarów

Trudno więc zrozumieć, dlaczego to w Polsce ogłoszono sukces.

Według danych Banku Światowego mniejsza niż w Polsce ilość dzieci na jedną kobietę w wieku rozrodczym występuje tylko w Makau (1,1). Dzietność kobiet w Polsce wynosi 1,3. Tymczasem tak zwana zastępowalność pokoleń jest możliwa, gdy ten wskaźnik wynosi co najmniej 2,1.

Problem jest bardzo poważny. W połączeniu ze wzrostem długości życia i masową emigracją ludzi młodych powoduje bardzo szybkie starzenie się społeczeństwa. Rozwiązaniem tego problemu nie jest ani wydłużenie wieku emerytalnego, ani promocja seksu („zrob "to" dla Polski). Wbrew pozorom – obydwa pomysły są tak samo poważne. Nic się nie zmieni, póki urodzenie dziecka nie przestanie grozić młodym ludziom ekonomiczną katastrofąc.